Strona startowa Ludzie pragnÄ… czasami siÄ™ rozstawać, żeby móc tÄ™sknić, czekać i cieszyć siÄ™ z powrotem.Je¿eli ma³¿onkowie nie maj¹ obywatelstwa tego samego pañstwa i nie maj¹ miejsca zamieszkania w tym samym pañstwie, to wówczas wed³ug niektórych umów w³aœciwe s¹ s¹dy obu...- Może jest żywa, a może zamieszkaÅ‚ w niej duch twojego brata - odpowiedziaÅ‚a znachorka...Lecz teraz ten szaleñczy zamêt zwiastowa³ pora¿kê planu Tumitaka, który zak³ada³ wykorzystanie zamieszania do bezpiecznego przedarcia siê przez miasto...O szczęśliwej przyszÅ‚oÅ›ci żydów jeszcze na tym Å›wiecie Talmud powiada: „Nadejdzie czas, że wzejdzie na Å›wiat Mesjasz żydowski, wtedy dopiero ziemia...Drugie drzwi prowadzÄ… Rolanda do WÅ‚adczyni Mroku - a wÅ‚aÅ›ciwie dwóch kobiet zamieszkujÄ…cych jedno ciaÅ‚o...Zanim zdążyÅ‚ wziąć miotÅ‚Ä™ i zamieść rozsypanÄ… ziemiÄ™, wszystkie panie kolejno wyszÅ‚y...W drugim przypadku w ciÄ…gu dnia TET /jest to ÅšwiÄ™to Nowego- Roku chiÅ„skiego/ Jeżeli nie ma nic innego tylko wiatr północno-zachodni tez deszczu, bÄ™dzie...Pewnego ranka budzÄ…c siÄ™, nie znalazÅ‚ go na dawnym miejscu i dopiero po dokÅ‚adnym przeszukaniu łóżka odkryÅ‚ zgubÄ™...(Za: Rossi, 1972/1985) W rozdziale drugim wspomnieliÅ›my o oryginalnym pomyÅ›le Bernheima, który za podstawowy mechanizm transdukcji informacji w...Trzeci dzieÅ„ dopiero zajmowaÅ‚ siÄ™ tym facetem i jeszcze nie rozumiaÅ‚ ukÅ‚adów wokół niego...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

Ona go kochała, on
zdradzaÅ‚ jÄ… ze swojÄ… koleżankÄ… z pracy. Ona byÅ‚a zrozpaczona — nie zdążyli siÄ™ ubezpieczyć. On siÄ™
zastanawiał, czy nadal opłaca mu się ciągnąć małżeństwo, skoro trzeba będzie tyle pieniędzy utopić
w remoncie. Na świeżo cyklinowaną podłogę w gościnnym pokoju spadł sufit zalany wodą z
sikawek, która przesiąkała przez wszystkie mieszkania od dachu po piwnice.
Strażacy gasili pożar przez cały dzień. Sikawki wycelowane w okna i dach strzelały wodą
pompowaną przez podłączone do hydrantów węże. Na załamaniach niektóre z nich były dziurawe i
wtedy woda pryskała w otwarte okna tych, którzy przyglądali się akcji. Adam już odwiózł synów do
teściów (Adrian był roztrzęsiony, Kamil wręcz przeciwnie: zafascynował go cały bałagan) i wrócił
do mieszkania. Przeszedł do pokoju gościnnego, z którego widać było pożar, i zaczął fotografować,
uwieczniać — jak to lubiÅ‚ okreÅ›lać jego kumpel dziennikarz — pÅ‚omiennÄ… historiÄ™ swojej dzielnicy.
Gdy wychylił się przez otwarte okno, jedna ze strug z dziury w wężu strzeliła na wysokość drugiego
piętra. Zanim Adam zdążył zareagować, brudna woda obryzgała świeżo malowane ściany.
Kiedy Ewa zobaczyła plamy na ścianach i mokrą podłogę, wybuchła awantura niewspółmierna do
zdarzenia. To była ich pierwsza poważna kłótnia.
WczeÅ›niej też siÄ™ sprzeczali, ale raczej ze zmÄ™cze44 nia. Tym razem nie byÅ‚o powodu —
przynajmniej tak uważał Adam. Ewa prawie rzuciła się na niego z pięściami, ale w połowie drogi
jakby oklapła, zrezygnowana i niepewna swojej reakcji. Spojrzała mu prosto w oczy i zanim odkrył
w nich własne zdziwienie, odwróciła się i wybiegła z mieszkania. Nie zareagował. Stał jak wryty. Coś
tu nie grało. Tak jakby chciała plunąć mu w twarz, ale w ostatniej chwili się powstrzymała.
Dotąd Adam był przekonany, że nastały dla nich dni największego szczęścia, najprawdziwszej i
szczerej miłości! Dopiero co przeprowadzili się do własnego mieszkania. Co prawda, zapożyczyli się,
ale wierzyli, że poradzą sobie ze spłatami. Adam miał zostać sławnym pisarzem. Najważniejsze, że
już nie musieli pałętać się z dwójką dzieci po obcych mieszkaniach, wynajmowanych za horrendalne
pieniądze. Byli na swoim! Zaczynało się nowe życie! Kobieto, ciesz się, że ten pożar nie dotyczy nas,
tylko sąsiadów! Wtedy dopiero miałabyś powód do rozpaczy. Zaplamiona ściana! Zalana podłoga?
— ocknÄ…Å‚ siÄ™ przed tÄ… cholernÄ… mokrÄ… podÅ‚ogÄ…, z gwaÅ‚townÄ… panoramÄ… za oknami, z beÅ‚kotem
pożaru za plecami, i próbował nie dopuścić do siebie przeczucia, które uporczywie domagało się w


nim obecności wyrażającej klarowną myśl: jeśli przyzna się przed sobą, że w oczach Ewy dostrzegł
obrzydzenie, będzie to początek końca ich szczęścia. Spojrzał na swoje ręce. Aparat był suchy.
Nie przepadły zdjęcia strażaków na drabinach, włamujących się przez okna i drzwi do stygnących
mieszkań. Spoconych pod podłużnymi kaskami, wyczerpanych i brudnych, z ubraniami
nasączonymi pianą i przez to dwa razy cięższymi. Albo jak siedzieli wzdłuż ulicy i zajadali się
pieczonymi kiełbaskami, które rozdawała im jakaś restauracja. Zdjęcia, na których strażacy zrzucali
spalone belki poddasza na ulicę. Uzbierało się ich potem po parapety okien na parterze i czuć było
spalenizną przez całą noc, dopóki nie uprzątnęły ich służby porządkowe.
Ewa uspokoiła się pod wieczór. Przyjechała od teściów z Adrianem i Kamilem. Dzieci późno usnęły.
Były rozdrażnione. Mógł im też przeszkadzać huk spalonych belek wrzucanych przez całą noc do
kontenerów przez budowlańców.
Kamil szybko doszedł do siebie. Niepokój rozwiała barwna rzeczywistość, która w dzieciństwie
mieni się tak wieloma zdarzeniami, że łatwo zapomnieć o przeżytym dniu. Gorzej było z Adrianem.
Był bardziej strachliwy od Kamila. Przez jakiś czas budził się w nocy z krzykiem i płaczem. Często
moczył się w łóżku i wtedy Kamil okrutnie się z niego nabijał, że baba. Rozpowiedział o tym w
szkole i Adrian nie mógł mu tego wybaczyć. Wstyd przed kumplami, poniżenie przed dziewczynami.
Bracia rzucali się na siebie, a Adam nie potrafił nic na to poradzić. Nauczyciele wzywali go na