Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Kolejni bohaterowie kolejnych filmowych odcinków
“Gwiezdnych wojen” (choćby “Imperium kontratakuje”, “Powrót Jedi”) odkrywają w sobie
Moc i powoduje to, że stają się nadludźmi, że posiadają nadprzyrodzone zdolności, że mogą
dokonywać czynów takich, do jakich zdolni byli tylko bogowie z greckiej mitologii. Tysiące
widzów, którzy zagubili gdzieś swoje chrześcijaństwo albo urodzili się i wychowali poza nim
zaczyna szukać w sobie Mocy. Ludzie ci zaczynają wierzyć, że mogą być tacy jak filmowi
bohaterowie.
Być może, że jest to taki efekt jak ten, który ma miejsce przy serialu “Ostry dyżur”. Tysiące
amerykanów pisze listy do aktora grającego główną rolę z prośbą o porady medyczne. Być
może, że jest to jeszcze coś więcej. Jakiś przekaz do podświadomości. Jakaś manipulacja. A
może kluczem do zrozumienia tego fenomenu jest po prostu to, że film potrafi kusić tak
“profesjonalnie” jak sam Lucyfer. To on przecież namawiał i wciąż namawia człowieka do
tego, by zbuntował się przeciwko Bogu i sam zajął Jego miejsce.
Na ekrany kin na całym świecie wszedł pod koniec 1999 r. kolejny odcinek “Gwiezdnych
wojen" zatytułowany “Gwiezdne wojny-mroczne widmo”. Nikt nie powinien się dziwić, że na
koszulkach, czapkach, książkach, których sprzedaż ma towarzyszyć jego projekcjom widnieć
będzie oblicze, które każdy chrześcijanin łatwo zidentyfikuje jako oblicze szatana.
“Mroczne widmo” ma być filmem nie tylko roku, lecz wręcz wieku. Ma być zapowiedzią, jak
głoszą to hasła reklamowe, wieku XXI. Gazety rozpływają się głównie nad tym, iż jest on
owocem nieistniejącej jeszcze kilka lat temu techniki. Film bowiem w przeważającej mierze
powstał w wyniku zastosowania digitalnej technologii komputerowej, która została tu użyta na
niespotykaną dotąd nigdy skalę. Film jest jedną z najdroższych produkcji w historii kina.
Koszty realizacji wyniosły 120 milionów dolarów. Jest to również film o niespotykanej w
dziejach reklamie. Jego produkcja trwała cztery lata. Przygotowania do niego prawie dziesięć
lat. Miał on wstrząsnąć światem. Przecież, jak można się to dowiedzieć z prasy, Mistrz Yoda
obdarzył Georga Lucasa Mocą, a ten jest przecież nie tylko reżyserem i producentem filmu,
ale również “pełnym autorem”.
Czyżby to w ten sposób, nie w ludzkiej postaci, lecz na taśmie filmowej antychryst miałby
przyjść na ziemię?
Teologia “Gwiezdnych wojen” - uderz w stół i nożyce się odezwą
Ukazaniu się na ekranach kin filmu “Gwiezdne wojny - mroczne widmo”
towarzyszyło pojawienie się w księgarniach książek związanych z tym filmem. Nie udało mi
się zapewne dotrzeć do wszystkich z nich. Naliczyłem ich jednak aż... 44 (słownie:
czterdzieści cztery). Zakupiłem chyba najważniejszą: “Gwiezdne wojny. Część I. Mroczne
widmo” (Wydawnictwo Amber, Warszawa 1999). Jest to powieść napisana przez Terry
Brooksa oparta “na opowiadaniu i scenariuszu George`a Lucasa”. Po tę właśnie książkę, jak
wszystko na to wskazuje, sięgają dziś najchętniej fani “Gwiezdnych wojen”. Tak przy okazji.
Książka ta znalazła się nas dziesiątym miejscu na liście zagranicznych bestsellerów 1999 i
została sprzedana w ilości 26 450 egzemplarzy ( Tak, dla przykładu. “Poezje” Karola Wojtyły
sprzedano w ilości 13 250 egzemplarzy).
Naliczyłem w niej ponad 60 wypowiedzi na temat, głównego bohatera tej sagi - Mocy. Można
powiedzieć, że znalazłem tam kompletny, w zasadzie, wykład teologii Mocy.
Odkrycie Mocy stało się powodem założenia zakonu Jedi: “Zakon Jedi założono tak dawno,
że o jego narodzinach krążyły wyłącznie legendy. Z początku zrzeszał uczonych teologów i
filozofów, którzy dopiero z czasem zdali sobie sprawę z istnienia Mocy, a później długie lata
poświęcili na zgłębienie jej tajników, kontemplację jej znaczenia i wreszcie jej opanowanie.
Zakon z wolna ewoluował i Jedi porzucali stopniowo wiarę we wszechmoc samotnych
medytacji, na rzecz odpowiedzialności społecznej i zaangażowania w sprawy świata
zewnętrznego. Zrozumienie istoty Mocy w stopniu wystarczającym do jej należytego
wykorzystania wymagało czegoś więcej, niż samotnych studiów, wymagało służby
społeczeństwu oraz wprowadzenia systemu, który gwarantowałby wszystkim równe prawa.”
(s. 26-27).
Zobaczmy. W istnieniu zakonu była dwa etapy. Charakterystyka pierwszego odpowiada
“toczka w toczkę” zakonowi Różokrzyżowców (którzy są duchowymi ojcami tak masonerii,
jak New Age). Charakterystyka drugiego jest charakterystyką masonerii, taką, jaka ona sama
siebie przedstawia. Masoneria mówi dziś głośno o swoim planie przejęcia władzy nad
światem i stworzenia Rządu Światowego. Zakon Jedi stanowi fundament już nie tylko Rządu
światowego, ale wszechgalaktycznego.
Co to jest ta Moc? “Moc była pojęciem złożonym, trudnym do ogarnięcia. Wyrastała z
równowagi wszechrzeczy i każde zakłócenie jej przepływu groziło zachwianiem owej
równowagi.” (s. 114) “Moc skrywa tajemnice, które niełatwo jest odkryć. Jest wszechobecna,
przenika wszystko, co nas otacza i wszystkie żyjące istoty są jej częścią.” (s. 50). To
przenikanie nie ma natury wyłącznie duchowej. Jego pośrednikiem są bowiem tzw.