Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Biblioteka brzmi zachęcająco.
- Panowie - pogardliwie wydęła usta. - Lupin zostawił “szczura” w Bibliotece “Na
Piasku” dla zmyłki. Czy on przypadkiem nie wystrychnął nas na dudka? Po prostu zakpił z
nas po raz kolejny. Poświęcił “szczura”, abyśmy uwierzyli, że zamierza włamać się do
Biblioteki Uniwersyteckiej. Ale jego celem było wyłącznie Ossolineum.
Być może Niemka miała rację. Ale Lupin uwielbiał efektowne i nieszablonowe akcje,
więc nie było pewności, czy i tym razem nie zabawi się naszym kosztem.
- Banda Mafiosa i de Góreckiego już od dawna czeka na proces w areszcie - nie
wytrzymał pan Tomasz. - Banda Batury została wczoraj rozbita. Ale na wolności nadal
pozostaje Arsen Lupin i tajemniczy Hans Roedel z Niemiec.
Odebrałem swój telefon komórkowy zabrany Viperowi i pojechaliśmy z panem
Tomaszem po Zosię i Jacka.
Po godzinie zasiedliśmy w kafejce na wrocławskiej Starówce. Zamówiliśmy kawę i
ciastka.
W pewnym momencie zadzwonił komisarz Swada. Miał dla nas najnowsze informacje
i w związku z tym zapowiedział swoje przybycie do kafejki.
Po dziesięciu minutach zjawił się w towarzystwie panny Kruger. Ta okazała
zdziwienie na widok Zośki i Jacka.
- Nic pan nie mówił, że ma dzieci - wyrzuciła z siebie i zaraz zrobiła ironiczną minę. -
Słyszałam, że jest pan kawalerem. Co za czasy.
Ryknęliśmy śmiechem. Szef wyjaśnił, kim są młodzi ludzie, co uspokoiło nieco pannę
Kruger.
- Nie wiedziałem, że pani jest osobą o staroświeckich poglądach - zaczepił ją szef.
- Ja? Jestem nowoczesną kobietą, ale dzieci powinni mieć rodziców.
- Też tak uważam.
Komisarz chrząknął głośno zaniepokojony przebiegiem rozmowy.
- Mamy sylwestra. Proszę dzisiaj o miły nastrój, bez zgryźliwych docinków.
- Co nowego w śledztwie, komisarzu? - zmieniłem szybko temat.
- Chciał nam pan coś powiedzieć.
- Otóż to - zaczął opowiadać. - Przedwczoraj odwiedził Bibliotekę “Na Piasku” młody
mężczyzna, kurier firmy przesyłkowej. Przyniósł paczkę do Pracowni Konserwatorskiej.
Długo nie zabawił. Przyszedł i zaraz wyszedł.
- I co w tym jest takiego dziwnego? - zapytał pan Tomasz.
- Firma przesyłkowa zobowiązała się dostarczyć paczkę po Nowym Roku, ale
dostarczyła ją jeszcze w starym. Sprawdzono ten ślad i okazało się, że firma przesyłkowa nie
ma jeszcze tej paczki. Ktoś, kto wiedział o przesyłce, podał się za kuriera, wszedł na teren
biblioteki i wyszedł. Oczywiście żadnej paczki nie dostarczył.
- To był Lupin? - podnieciła się Zośka.
- Na to wychodzi, panienko. Przeszedł kontrolę ochrony na podrobionej legitymacji
kurierskiej. Podrzucił pod szafki we wnęce obok schodów “szczura” i wyszedł sobie.
- Czy ochroniarz zapamiętał jego twarz?
- Twierdzi, że była to twarz jakich wiele. Młody człowiek z wąsami. Znaków
szczególnych brak.
- Może to pomocnik Lupina? - zaczął zgadywać Jacek.
- Jeśli Lupin to zorganizowana grupa złodziei, to nie ma w niej szefa i pomocników.
Wszyscy tworzą jeden organizm.
Zamówiliśmy jeszcze po jednym ciastku.
- Nasi ludzie dyskretnie obserwują dom tego Sienickiego pod Piasecznem - ciągnął
komisarz. - Niestety, w tej chwili nikogo tam nie ma. Ale kiedyś ten człowiek musi przyjść do
domu. Jednak dopóki nie wyjaśni się sprawa z włamaniem do Biblioteki “Na Piasku”, nie
możemy aresztować Sienickiego, aby nie spłoszyć włamywaczy.
Skończyliśmy ciastka i kawę, więc zabraliśmy się do wyjścia.
- Jeśli się pani nie obrazi - komisarz wpadł w szarmancki ton - zapraszam ją na bal
sylwestrowy w Domu Policjanta.
Panna Kruger nie wiedziała, co odpowiedzieć. Zakłopotana popatrzyła to na szefa, to
na komisarza, i nie doczekawszy się żadnej reakcji z naszej strony niechętnie wyraziła zgodę.
- Panów też zapraszam - zwrócił się do nas komisarz. - Z młodzieżą. Biblioteki pilnuje
pięciu policjantów, więc proszę się nie martwić o skarby kultury narodowej. W razie
włamania zawiadomią nas telefonicznie. Mamy nawet zainstalowaną ukrytą kamerę. Ale jak
trzeba będzie, to pójdziemy tam i wężykiem.
Ostatecznie zgodziliśmy się pójść na bal, chociaż szef nie krył swojej dezaprobaty.