Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
- Podoba ci się? - zapytał Udałow. - No cóż, nie w moim guście.
- To moje marzenie - przyznał się Popsi.
- W takim razie poznaj się z nią - zaproponował Udałow. - Jeśli żona nie ma nic przeciwko temu...
- Nie ma - odpowiedział Popsi. - Jeśli się nie mylę, jest dzisiaj kolejarzem-weteranem. A ty się nie obrazisz? W sumie, zasady gościnności...
- Zapomnij o tym- uspokoił go Udałow. - Gościnność nie ma tu nic do rzeczy. Najważniejsza w człowieku jest dusza. Formalności pozostawmy dyplomatom.
Te słowa przekonały Popsi-kona. Podszedł do przewodniczki i wyjął z kieszeni kulkę.
Przewodniczka uśmiechnęła się do Popsi-kona i powiedziała do wycieczki:
- Przepraszam na chwilÄ™.
Jakie to u nich wszystko proste. Nawet nie zdążyli poznać się jak należy. I przed jego żoną jakoś tak niezręcznie...
Udałow dyskretnie odwrócił się i zaczął przyglądać się obrazowi przedstawiającemu żniwa. Zachwycał się nim przez jakieś dwie minuty, nie dłużej. Do rzeczywistości przywróciło go czyjeś delikatne dotknięcie w ramię. Ręka była duża i miękka. Udałow obejrzał się. Obok niego stała przewodniczka.
- Chodźmy - powiedziała. - Chciałbym ci, Korneliuszu, pokazać salę rzeźby współczesnej.
Spojrzenie Udałowa padło na wycieczkę. Jego przyjaciel Popsi wychodził z sali, prowadząc za sobą grupę i nawet się nie obejrzał. Udałow odepchnął kobietę i rzucił się do wyjścia.
- Popsi! Popsi, gdzie idziesz?
Popsi zniknął, a imponująca kobieta mocno złapała Udałowa za rękaw.
- Proszę mnie puścić! - zawołał Korneliusz. - Zostawiłem żonę na Ziemi. Nie mogę...
- Ach, Korneliuszu, Korneliuszu - powiedziała kobieta nie rozluźniając chwytu. - Przecież nie miałeś nic przeciwko...
- Przeciwko czemu? - zdziwił się Korneliusz. - O niczym nie rozmawialiśmy. Pierwszy raz panią widzę na oczy.
- Nie - sprzeciwiła się kobieta. - Poczekaj, wszystko ci wyjaśnię. Siadaj.
- A mój Popsi w tym czasie gdzieś mi zniknie? Ja w tym mieście sam nawet do domu nie trafię.
- To właśnie ja jestem twoim Popsi - zaszemrała pulchna kobieta.
- A tam?
- A tam jest przewodniczka. Jestem ci wdzięczny, Korneliuszu, że pozwoliłeś mi urzeczywistnić moje marzenie - pobyć w ciele prawdziwej piękności...
- Proszę mi wytłumaczyć... - Udałowowi trudno było przejść z tą kobietą na ty, mimo że pretendowała do roli jego przyjaciela.
- Korneliuszu, sam przecież powiedziałeś, że najważniejsza w człowieku jest dusza. Zmieniłem tylko cielesną powłokę. Mój umysł, moje uczucia pozostały nie zmienione. Odbieram teraz świat jak przewodniczka, postrzegam wszechświat, wzbogacając się o nowe odczucia i wrażenia. Ale wewnątrz to ciągle ja, Popsi-kon, twój przyjaciel. Jeśli nadal mi nie wierzysz, to posłuchaj: nazywasz się Korneliusz Udałow, mieszkasz w mieście Wielki Guslar, na ulicy Puszkina, w domu numer szesnaście, gdzie jeszcze niedawno razem z twoją żoną Ksenią i twoim sąsiadem Grubinem piłem herbatę. Chyba sam rozumiesz, że na całej Palistracie tylko ja, Popsi-kon, mogę o tym wiedzieć.
- Przekonałeś mnie - powiedział Udałow. - A jednak to dziwne. I mógłbyś z takim wyglądem wyjść za mąż?
- Oczywiście, że mógłbym. Ale to się zdarza niezwykle rzadko. Przecież dzięki wynalazkowi naszego wielkiego uczonego, zmarłego Ksikake-kona, który wymyślił generator zamiany - Popsi-kon pokazał Udałowowi kulkę wielkości włoskiego orzecha -zamieniamy się ciałami wyłącznie dla rozrywki. Z nudów w głowach nam się przewraca. Można powiedzieć, że zamiana ciał to u nas najbardziej popularne hobby.
- A więc oni wszyscy proponowali mi zamianę na ciała! - wykrzyknął Udałow. - A ja myślałem, że chodzi o pamiątki...
- Nie chciałem cię wciągać w nasze rozrywki - powiedział Popsi-kon, poprawiając pukiel włosów, który spadł mu na czoło. -Musisz wrócić na Ziemię i chciałbym, żebyś wracał w swoim własnym ciele. Oczywiście, każdy by chciał pobyć w skórze człowieka z innej planety. A potem szukaj Udałowa...
- Miałeś rację - powiedział Udałow - że chciałeś mnie przed tym uchronić. ,
- Zdarza się, że jak ciało pójdzie w obieg... Mówi się, że centrum ataku w naszej drużynie piłkarskiej jest w każdym meczu inne. I dlatego kiepsko u nas z piłką nożną - brakuje psychologicznej stabilizacji. Niektóre ciała są szalenie deficytowe. Piłkarzem, aktorem każdy chciałby być. Dopłacają ogromne pieniądze...
- A premierem? - zapytał Udałow.
- Członkowie rządu nie mogą. Zostało zabronione.
- I słusznie.- powiedział Udałow.
Korneliusz spojrzał na przyjaciela i wbrew woli zapatrzył się we wspaniałą białą kobiecą szyję. Poczuł się niezręcznie. Speszył się.
- A tobie, Korneliuszu, radzę uważać - powiedział Popsi-kon. - Powtarzam, chętnych będzie wielu...
- Nie! - wykrzyknął z przekonaniem Udałow. -W żadnym wypadku.
Ale już w drodze do domu zaczęły targać nim wątpliwości. Pokusa była ogromna. Można by przecież spróbować - na chwileczkę, na dziesięć minut - i z powrotem. Poprosić kogoś znajomego -chociażby Popsi-kona...
Poprosić Popsi-kona Udałow nie zdążył - doszli już do domu i okazało się, że do Popsi jest telefon. Udałow poszedł do pokoju gościnnego i usiadł w fotelu. Przepełniały go myśli i uczucia. Zdecydował, że poczeka, aż Popsi będzie wolny, i wtedy poprosi go, żeby pożyczył mu na chwileczkę swoje ciało...
W tym momencie do pokoju wszedł stary garbus w czarnym smokingu.
- Dzień dobry, Korneliuszu Iwanowiczu - powiedział.
- Przepraszam - odpowiedział Udałow - nie wiem, z kim mam przyjemność...
- Jestem Puksi, młodszy syn Popsi - powiedział garbus, gładząc wąsy. - Mam już dziewięć lat i pozwolono mi na zamianę.
- No i jak? - zapytał Udałow. - Podoba ci się?
- Strasznie śmiesznie - odpowiedział chłopiec. - Chcę pójść tak do szkoły. Chociaż jak wczoraj Kraukso-konik przyszedł do szkoły jako baletnica, to go wyrzucili z klasy. Myśli pan, że mnie też wyrzucą?
- Nie wiem - powiedział Udałow. - Ja bym wyrzucił.
- A gdybym wyglądał jak kosmita? -Jak kto?
- Jak pan! Na naszej planecie tylko pan ma taki wygląd. Pożyczy mi pan swojego ciała?
- Nie - powiedział Udałow. - Jeszcze byś je zgubił.
- A gdybym nie wychodził z domu? - zapytał chłopiec.
- Nie... - ale w głosie Udałowa nie było już poprzedniej pewności.