Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Dobiegł do X-winga, skoczył w górę, przerzucił nogi nad burtą i usiadł w fotelu.
Wycelował miotacz.
- Zechcesz mi odpowiedzieć na parę pytań?
Te trzy maszyny należały do typu, jakiego jeszcze nigdy nie widział. Poza stan-
- Ależ oczywiście. - Głos Fela był stłumiony. Sięgnął do hełmu i ściągnął go.
dardową kulistą kabiną nie były podobne do standardowych jednostek - miały jedynie Wedge zamrugał. Mężczyzna po drugiej stronie lufy jego miotacza był wzrostu i cztery trapezoidalne skrzydła, pozbawione wsporników, mniejsze niż zwykle w TIE, budowy Fela, lecz jasne włosy i łagodne rysy nie przypominały barona.
rozmieszczone w równych odstępach po obwodzie kabiny. Położyły się teraz na lewą
- Kim ty jesteś?
burtę, żeby wyrównać lot wzdłuż prostego odcinka wybrzeża i nadlatywały z wyciem Mężczyzna uśmiechnął się z bólem.
silników, czekając tylko na okazję do strzału.
- Nazywam się Tetran Cowall.
Wtedy nagle Wedge ujrzał błękitny rozbłysk gdzieś z tyłu i środkowy TIE eksplo-
- Znam to nazwisko - przypomniał sobie Wedge i zmarszczył brwi. - Jesteś akto-dował. Pozostałe dwa odbiły na dwie strony, chwilowo porzucając myśl o ataku.
rem, tak? Buźka Loran nie wyrażał się o tobie zbyt pochlebnie.
Wedge dokończył zamykać owiewkę i podniósł X-winga na repulsorach. Ustawił
- Pewnie dlatego, że jest ode mnie gorszy pod każdym względem -odparł mężczy-skrzydła w pozycji bojowej, zanim zdążył wznieść się na dziesięć metrów.
zna. Jego głos również nie przypominał Fela. Był wyższy i melodyjny.
Nad jego głową pojawił się drugi X-wing, pomalowany na nieco ciemniejsze bar-
-Zastosowałeś komputerową modulację, żeby twój głos przypominał jego. -Dobry wy, jakby należał do Eskadry Widm i nie miał robota astromechanicznego. Wedge jesteś. -Gdzie jest Fel? Mężczyzna wzruszył ramionami.
przyspieszył gwałtownie i sprawdził swoje czujniki. Gość nie odbijał sygnału transpon-
- To ty powinieneś wiedzieć. Ty go miałeś w garści jako ostatni. Kiedy go widzia-dera.
łeś? - Skrzywił się ponuro. - Naprawdę, nie mam zielonego pojęcia.
X-wing wykręcił w pościgu za jednym z obco wyglądających TIE, wspinając się w
- Więc to wszystko był wybieg - mruknął Wedge, czując, że ogarnia go nieprze-
ślad za nim. Wedge zrobił zwrot w stronę drugiego, zmuszając swój pojazd do więk-parte zmęczenie. Wszystkie te miesiące, ta nadzieja, że gość powie mu coś na temat szego wysiłku.
siostry... a on okazał się kimś zupełnie innym. - Dlaczego?
- Laro, czy to ty? - zapytał.
Cowall podłożył dłonie pod głowę, przyjmując relaksową pozycję, choć pokryta
- Przepraszam, że się spóźniłam. - Weszła w ostry skręt, usiłując ustawić swojego potem twarz i dziwny kąt ułożenia prawej nogi świadczyły o czymś wręcz przeciwnym.
X-winga pod takim kątem, żeby ostrzelać cel. - Musiałam ściągnąć jedno takie dziwa-
- No cóż, chodziło o ciebie. Przypadkiem Fel ci zwiał, a ty mocno wziąłeś to sobie dło, które chciało usmażyć Łotra.
do serca. Wiemy, że szukałeś go sam i przez pośredników. Lord zdecydował, że poja-
- Tycho... czy on...?
wienie się Fela skłoni cię do działania. Stworzył nowy oddział Jeden-Osiemdziesiąt
- Jest już bezpieczny i pewnie skacze ze złości...
Jeden. Połowa z ludzkimi pilotami, połowa jako latające bomby, które mogły podlecieć
- Jeśli zawrócisz od północy, możesz wpaść w poprzeczny wiatr. Jemu będzie do ciebie i wybuchnąć... robiąc ze słynnego Wedge'a Antillesa siekaninę pomimo jego jeszcze gorzej. Może go dosłownie zwiać na ciebie. Uważaj. - Wedge skierował się za przereklamowanych talentów.
swoim raptorem i zauważył, że niezwykły pojazd usiłuje zatoczyć krąg, żeby dostać się
- Więc miałeś tylko mnie zwabić i zabić. Cowall uśmiechnął się.
za ogon Lary.
- I udało mi się.
- Jestem ci coś niecoś winien - dodał.
- Nie całkiem.
- Nie, to ja tobie - odparła. Bo... Uważaj!
Cowall wskazał w kierunku wschodnim. Wedge odsunął się nieco na bok i upew-Pilot raptora trafił właśnie w taki poprzeczny prąd powietrza i poniosło go w kie-nił, czy dalej jest w stanie trzymać aktora na muszce.
runku wschodnim. Lara wypaliła i jej laser wgryzł się w tylną część jego kadłuba.
Jakieś dwa lub trzy kilometry od nich ze wschodu na południe przelatywała grupa Z myśliwca wydobył się pióropusz dymu. Statek spadł w morze z takim impetem, myśliwców TIE o dość niespotykanych kształtach. Prawdopodobnie zamierzały skie-
że cokolwiek znajdowało się w jego wnętrzu, zostało zmiażdżone na proszek.
rować się na północ wzdłuż linii brzegu.
Ostatni raptor jednak podszedł Larę od tyłu i zaczął mierzyć w jej kierunku z lase-
- To raptory - wyjaśnił Cowall. - Nowa konstrukcja TIE, przyjemnie się nią lata.
rów. Wedge przerzucił całą dodatkową moc na przyspieszenie i rzucił się w kierunku Będą nad nami za kilka sekund. Do tej pory nie zdążysz wznieść się w powietrze. Już starcia.
nie żyjesz, Wedge'u Antillesie.
TIE raptor wystrzelił znowu, ale nie laserem; rakieta zdetonowała tuż pod skrzy-Przez ułamek sekundy Wedge zastanawiał się, czy po prostu nie zastrzelić Cowal-dłem X-winga Lary. Wedge ujrzał, jak jej rufa podrywa się do góry i nagle X-wing la, ale schował miotacz i popędził do X-winga. Gonił go śmiech aktora.
Janko5
Janko5
243
Aaron Allston
X-Wingi VII – Rozkaz Solo
244
zaczął spadać. Pozbawiony aerodynamiki, gubił kolejne części, rozpadając się coraz obiekt nieznany, schodzącą z niskiej orbity księżycowej w kierunku poprzedniej strefy bardziej.
walki Wedge'a. Zlekceważył ją, bo nie mogła mieć wpływu na dalsze wydarzenia i
- Skacz, skacz! - krzyknął Wedge, ale nie miał czasu patrzeć, bo musiał zająć się kalkulacje, dopóki się nie zbliżyła do jego obecnej strefy starcia.
raptorem.
Komunikator zaświecił nagle, sygnalizując odbiór zarejestrowanego komunikatu.
Pilot próbował przetoczyć się na lewo, nurkując w kierunku wody. Podjął ten Spojrzał na część ekranu poświęconą danym. Był to długi komunikat, oznaczony ni-dramatyczny wysiłek, aby zrzucić Wedge'a z ogona. Antilles manipulował celownikiem skim priorytetem, przekazany do wszystkich maszyn na częstotliwościach Nowej Re-na wszystkie strony, ale nie dawał rady.
publiki. Zapomniał o nim prawie natychmiast.