Strona startowa Ludzie pragnÄ… czasami siÄ™ rozstawać, ĹĽeby mĂłc tÄ™sknić, czekać i cieszyć siÄ™ z powrotem.W stosunku do Willa krewni Michiko okazywali milczÄ…cÄ… pogardÄ™, widzieli w nim wroga, to byĹ‚o uwĹ‚aczajÄ…ce, ale bardziej zabolaĹ‚a go pogarda, z jakÄ… potraktowali...Dzisiaj jednak uniformizacja kultury w skali globalnej dokonuje siÄ™ bardziej pokojowo, wzory kulturowe przenoszÄ… siÄ™ przede wszystkim za poĹ›rednictwem mass...Przechodzc do bardziej szczegóBowych definicji zagro|eD, jakie stoj przed Federacj Rosyjsk, Koncepcja definiuje interesy narodowe paDstwa, czyli  [Na koszuli noszono sukniÄ™-kaftan, przy czym wypada rozróżnić dwie odmiany: zwykĹ‚Ä…, prostÄ… tunikÄ™ opadajÄ…cÄ… do poĹ‚owy Ĺ‚ydek, i bardziej wymyĹ›lnÄ…, ktĂłra...Okres seksualnej receptywnoĹ›ci u samic innych prymatĂłw jest znacznie bardziej ograniczony i w ciÄ…gu kaĹĽdego cyklu miesiÄ™cznego trwa zaledwie okoĹ‚o tygodnia...„Vitalogy" - krótkim, paranoicznym „Pry, To" - Eddie Vedder przedstawia teksto znacznie bardziej osobistej wymowie, o ile tekstem można nazwać skandowanesłowo...Wszystko zamiast rozjaĹ›niaĹ‚ siÄ™, jest jeszcze bardziej skomplikowane, ale w sekretariacie naszej szkoĹ‚y, po telefonie mojego ojca, ktĂłry dostaĹ‚ ataku furii i...Uwzględniając te czynniki, strategię polityczną definiuję jako zbiór zracjonalizowanych decyzji powziętych w oparciu o mniej lub bardziej formalne procedury...Nawet tak w oczywisty sposĂłb czarno-biaĹ‚e rozróżnienia jak ĹĽywyzmartwy albo mÄ™skizĹĽeĹ„ski okazujÄ… siÄ™, po bliĹĽszym zbadaniu, bardziej ciÄ…gĹ‚ym...PowracajÄ…ce sygnaĹ‚y dajÄ… trĂłjwymiarowy obraz akustyczny, ktĂłry pod pewnymi wzglÄ™dami jest bardziej zĹ‚oĹĽony niĹĽ widzenie ludzkie...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

Straciłeś przytomność
- a to nie zdarzało ci się do tej pory, dowódco.
269
- Zróbcie więc następne badanie i jeśli rzeczywiście zmiany są tak subtelne, jak twierdzisz, to mogę chyba z nimi
żyć. Powiedz mi teraz, co z Martena? Jesteś pewna, że nic jej nie jest?
- Na to wygląda, dowódco. W przeciwieństwie do ciebie, jej zachowanie nie odbiega od normy. Nie straciła
przytomności.
- Jest w Kopule?
- Tak. Sama przyprowadziła ciebie, zanim straciłeś przytomność. Nie pamiętasz?
Genarr zaczerwienił się i wymamrotał coś pod nosem.
- Chciałabym wiedzieć dokładnie, co pamiętasz? - powiedziała z sardonicznym uśmieszkiem D'Aubisson. -
Powiedz mi wszystko, dowódco. To może być ważne.
Genarr poczuł niepokój. Usiłował sobie przypomnieć, co zaszło. Wszystko wydawało mu się bardzo odległe,
niewyraźne jak sen.
- Martena zdejmowała skafander. Tak?
- Zgadza się. Wróciła bez skafandra. Musieliśmy wysłać kogoś, by przyniósł go do Kopuły.
- Chciałem ją powstrzymać. Widziałem, co robi. Usłyszałem w słuchawkach krzyk Insygny i to mnie
zaalarmowało. Martena stała w pewnej odległości ode mnie, nad strumieniem. Chciałem krzyknąć do niej, ale na
skutek szoku nie mogłem wydobyć z siebie głosu. Chciałem dostać się do niej, próbowałem... próbowałem...
- Podbiec - pomogła mu D'Aubisson.
- Tak, ale... ale...
- Stwierdziłeś, że nie możesz biec. Poczułeś się sparaliżowany. Mam rację?
Genarr kiwnął głową.
- Tak. Czułem się tak jakoś... Chciałem biec, ale... Miałaś kiedyś taki sen, taki koszmar, że ktoś cię goni, a ty w
żaden sposób nie możesz oderwać nóg od ziemi?
- Tak. Wszyscy miewamy takie koszmary. Zazwyczaj wtedy, gdy nasze nogi i ręce zapłaczą się w pościeli.
- To było jak sen. W końcu udało mi się odzyskać głos. Krzyknąłem do niej, ale bez skafandra nie mogła mnie
usłyszeć.
- Było ci słabo?
- Nie, chyba nie. Czułem się jedynie bezsilny i nie wiedziałem, co robić. Nie mogłem biec. I wtedy Martena
zobaczyła, co się
270
dzieje, podbiegła do mnie. Zorientowała się chyba, że mam kłopoty.
- Ona nie miała żadnych problemów z poruszaniem się. Czy tak?
- Nie, o ile wiem, to nie. Dostała się jakoś do mnie. A potem... Mówiąc uczciwie, Ranay. nie pamiętam, co było
potem.
- Wróciliście razem do Kopuły - powiedziała spokojnie D'Au-bisson. - Ona pomogła ci utrzymać się na nogach.
Tutaj na miejscu straciłeś przytomność. Resztę już znasz.
- Myślisz, że to jest Plaga?
- Myślę, że doświadczyłeś czegoś nienormalnego. Jednak twoje wyniki są w porządku, dlatego jestem bardzo
zdziwiona. To wszystko.
- To na pewno szok spowodowany pewnym potencjalnym zagrożeniem Marleny. Po co miałaby zdejmować
skafander, jeśli... - przerwał gwałtownie.
- Jeśli nie z powodu Plagi? To chciałeś powiedzieć?
- Coś w tym rodzaju.
- Ale nic jej nie jest. Chciałbyś się jeszcze przespać?
- Nie, jestem rozbudzony. Zróbmy to następne badanie mózgu, a ty dopilnuj, żeby wyniki okazały się negatywne,
bo czuję się znacznie lepiej. Ulżyło mi. Biorę się do roboty, ty jędzo.
- Nawet jeśli wyniki będą pomyślne, zostaniesz w łóżku przez następne dwadzieścia cztery godziny, dowódco.
Obserwacja, rozumiesz?
Genarr jęknął teatralnie.
- Nie możesz tego zrobić! Nie mogę leżeć i patrzeć w sufit przez całą dobę.
- Nie musisz. Przyniesiemy ci stelaż, będziesz mógł sobie poczytać. Możesz pooglądać holowizję. Albo
przyjmować gości.
- Goście również będą mnie obserwowali, jak przypuszczam?
- To zrozumiałe, że zadamy im później kilka pytań. A teraz przygotuj się do badania - odwróciła się, a potem
jeszcze raz spojrzała na niego z uśmiechem. - Możliwe, że nic ci nie jest, dowódco. Twoje reakcje wskazują na to.
Ale musimy mieć pewność, prawda?
Genarr chrząknął potwierdzająco. D'Aubisson wyszła, a on zrobił minę do jej nieobecnych pleców. To także było
normalne.
271
Gdy ponownie otworzył oczy, zobaczył Eugenię Insygnę wpatrującą się w niego ze smutnym wyrazem twarzy.
- Eugenia! - jej widok zaskoczył go, zaczął się podnosić na łóżku.
Uśmiechnęła się do niego, co wcale nie wpłynęło na zmianę wyrazu twarzy.
- Pozwolili mi przyjść, Sieverze. Powiedzieli, że nic ci nie jest. Genarr poczuł ulgę. Wiedział, że nic mu nie jest,
ale dobrze było usłyszeć potwierdzenie tej opinii.
- Czuję się świetnie - powiedział z przechwałką w głosie. -Wyniki badania mózgu w normie, zarówno wtedy gdy
śpię, jak i wtedy gdy czuwam. Żadnych zmian. Jak się miewa Marlena?
- Jej wyniki są również pomyślne - nawet to nie było w stanie zmienić nastroju Eugenii.
- Widzisz - powiedział Genarr - mówiłem ci, że będę kanarkiem. Cokolwiek to było, trafiło mnie przed
Marlena... - zrozumiał swój błąd. Nie był to najlepszy moment na przechwałki. - Nie masz pojęcia, jak jest mi
przykro, Eugenio. Po pierwsze: straciłem z oczu Marlenę. Po drugie: przeraziłem się śmiertelnie i nie mogłem jej
pomóc. Zawaliłem na całej linii. Zawiodłem cię, a przecież przysięgałem ci. że będę się nią opiekował. To
niewybaczalny błąd.
Insygna potrząsnęła głową.