Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
- Dzięki za nic - mruknął Carl waląc się na łóżko. Nie zrażony tym głośnik kontynuował:
- Również w związku z twoim zachowaniem spotkała cię nagroda. Zgodnie z Regulaminem Wykonywania Kar twój akt osobistej odwagi i to, że ryzykowałeś życiem, aby ratować człowieka, co jest bezsprzecznie aktem świadomości społecznej, zostaje uznane za początek edukacji i twój wyrok zostaje zmniejszony o trzy lata.
W chwili, w której treść komunikatu dotarła do niego, Carl był na nogach gapiąc się z niedowierzaniem w głośnik. Ku swemu ogromnemu zaskoczeniu dostrzegł, jak na kalendarzu przeskakują lata osiemnaście... siedemnaście... szesnaście i koniec, ot tak sobie. Nie wyglądało to specjalnie wiarygodnie tak sobie ni stąd, ni zowąd odjąć trzy lata od wyroku. Nie ulegało jednak najmniejszej kwestii, że tak było, o czym świadczył kalendarz.
- Kontrola Wyroków - ryknął - hej! Słuchaj no! Co tu się dzieje? To znaczy, jak wyrok może być obniżony bez orzeczenia sądu? Nigdy nie słyszałem o czymś takim.
- Obniżanie wyroków nie jest podawane do publicznej wiadomości - poinformował go głośnik. - To mogłoby zachęcić ludzi do łamania prawa. Normalnie skazanym nie przysługuje obniżenie wyroku przed upływem pierwszego roku kary, to znaczy nie są o tym informowani przed końcem tego okresu. Ale w twoim przypadku jest inaczej.
- Jak mogę się dowiedzieć czegoś więcej o obniżaniu wyroku?
- Twoim kuratorem jest Mr Prisbi. On może cię poinformować, co można zrobić. Jesteś z nim umówiony na 13.00 w dniu jutrzejszym. Tu jest adres.
Tym razem złapał kartkę zanim skończyła wysuwać się ze szczeliny w ścianie.
Oczywiste było, że zjawił się za wcześnie - ponad godzinę przed umówionym terminem. I tak mu to nie pomogło, gdyż robot recepcjonista, wpuścił go dopiero o oznaczonym czasie. Kiedy otworzyły się drzwi, pewnie wkroczył do środka, ostatkiem sił zmuszając się do zwolnienia. Mr Prisbi wyglądał jak marynowany śledź zapomniany w starym słoiku - to było odpowiednie porównanie. Był wysuszony, trupio blady i ogólnie wyniszczony, a w zasadzie zakurzony. Na nosie siedziały mu okulary o tak nieprawdopodobnie grubych szkłach, że oglądane przez nie źrenice wypełniały prawie całą soczewkę. Do całości obrazu należało jeszcze dodać sfatygowane ubranie o kroju przestarzałym o jakieś piętnaście lat. Nie uśmiechnął się ani nie wydał żadnego dźwięku, gdy Carl wszedł, tylko obserwował jego pochód przez całą długość pokoju w stronę biurka z dość osobliwym zainteresowaniem.
- Nazywam siÄ™... - zaczÄ…Å‚ Carl.
- Wiem, Tritt - wychrypiało gdzieś z przepaścistej głębi zapadniętej klatki piersiowej. - Siadaj tu -wskazał końcem pióra metalowe krzesło po przeciwnej niż on stronie biurka.
Carl usiadł i momentalnie został oślepiony potężnej mocy snopem światła. Gdy minął pierwszy szok dostrzegł, że Prisbi przegląda jakąś teczkę leżącą na stole.
- Bardzo dziwne akta, Tritt - wychrypiał w końcu. - Nie mogę powiedzieć, żeby mi się podobały. Nie wiem nawet, dlaczego Kontrola zezwoliła na twoje widzenie się ze mną. Ale skoro już tu jesteś, to może ty mi powiedz.
- Widzi pan, otrzymałem trzyletnie skrócenie wyroku. Nigdy dotąd nie słyszałem o istnieniu takiej możliwości. Kontrola skierowała mnie tu informując, że więcej na ten temat dowiem się od pana.
- Strata czasu - papiery powędrowały z powrotem do szuflady. - Nie ma możliwości zmniejszenia kary przed upływem roku. Masz przed sobą jeszcze dziesięć miesięcy do upływu tego terminu. Wtedy możesz przyjść i wyjaśnię ci, o co chodzi. Teraz odejdź.
Carl nie drgnął, tylko jego dłonie zacisnęły się, gdy desperacko próbował się opanować. Przebrnąwszy jakoś przez to pochylił się w stronę Prisbiego.
- Tylko widzi pan, ja już uzyskałem obniżenie wyroku. Może właśnie dlatego Kontrola przysłała mnie tutaj.