Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.Do obszaru zarządzania wiedzą należą też problemy ochrony własności wiadomo- ści (Yan Xianglin, Zhang Yaxi 2000: 143–148) lub (szerzej) problemy...<input type="submit" name="Submit" value="Submit"> </form> </body> </html> Rozdział 4 – Operacje na...ochrony krajobrazu – te powstałe na obszarach wrzosowisk (Szkocja) czy Lake Powell National Golf Course w stanie Arizona chronią cenny krajobraz przed...Wołodyjowski z panem Longinem już zasiedli, rzekł: – Bo waćpan, panie Podbipięta, nie wiesz największej i szczęśliwej nowiny, żeśmy z panem...– Krzysztofa Kononowicza Krzysztof Kononowicz to urodzony 21 stycznia 1963 w Kętrzynie kandydat na prezydenta Białegostoku oraz kandydat do... WPROWADŹ KLUCZ Patrząc na pulsujące słowa, zrozumiała cały plan – wirus, klucz, pierścień, pomysł szantażu...– Chcąc wygodzić i przyjaciołom moim, i wam, i temu tu oto wysłańcowi cesarza turec- kiego Jego Mości, kazałem oszacować brylant panom rajcom...– Czyż nie mówiłam przed chwilą, że masz być moim bohaterem? Nie widział jej twarzy, ale czuł dobrze, że żartuje, rzekł więc jeszcze poważniej...–1 0 +1 dB Max Gain (1023)2 32 33 34 dB BLACK LEVEL CLAMP Clamp Level (Selected through Serial Interface...Wstał znowu, przewrócił parę gratów na stole i klepiąc dobrotliwie po ramieniu gospodarza, mówił: – Pewnie o kobietach rozprawialiście, co? Oj!...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

Przenocuję u ciebie, dobra? W domu mam burdel, w burdelu lazaret, pełna dupa, Luciu.
Lucyfer przeczesał palcami krótko ostrzyżone, jasne włosy, potarł wydatną szczękę. Szare oczy z troską badały napiętą, zmęczoną twarz przyjaciela.
– Lilith, tak? – spytał.
Gorzki grymas wykrzywił usta Zgniłego Chłopca.
– Bingo. Zdemolowała mi dom, urządzając dziką balangę, okradła kolejne kasyno, znowu przyprowadziła bandę sukinsynów, którzy pobili dziewczyny, a sama omal nie zamęczyła na śmierć jednego z moich najlepszych dżinnów. Zostanie oszpecony na całe życie. Tym razem na straty poszedł Błękitny Pałac. Luciu, ja mam dość. Nie wiem, co robić.
Lucyfer w zamyśleniu tarł szczękę.
– Dawno ci mówiłem. Przestań się patyczkować. Suka cię wykorzystuje. Gra na twoich sentymentach. Niepotrzebnych, Mod. Nie musisz mieć żadnych skrupułów.
Asmodeusz masował skronie.
– Wiem, cholera, wiem, ale...
Lampka patrzył zasępiony. Znał Asmodeusza od lat, łączyła ich głęboka, wypróbowana przyjaźń. Pan Głębi doskonale wiedział, że Zgniły Chłopiec, cynik i sybaryta, hazardzista i kobieciarz, jest w istocie najbardziej lojalnym i uczciwym demonem w całej Otchłani. Jego słynne miłosne podboje to raczej klęski na drodze poszukiwań prawdziwego uczucia, a przypisywane mu krętactwo to tylko bystrość i inteligencja w wynajdowaniu słabych punktów przeciwnika. Tak, Asmodeusz miał zasady, a zasady te często wykorzystywano przeciwko niemu. Jak choćby teraz.
– Mod – zaczął Lucyfer łagodnie. – Lilith jest twoją matką, ale to nie znaczy, że może cię niszczyć, zrozum.
Fiołkowe oczy były pełne smutku.
– Luciu, nic nie rozumiesz. Urodziłeś się w wielkim błysku woli Pana, niezależny, samoistny, a ja mam rodziców. Ale bodajbym ich nie miał. Samael i Lilith. Skurwysyn, wyrzucony z Głębi za okrucieństwo, i największa dziwka wszechświata. Wolałbym wilkołaka i strzygę.
Lampka westchnął.
– Dlaczego się na ciebie uwzięła?
Asmodeusz machnął ręką.
– Cholera ją wie – mruknął ponuro. – Bo odmówiłem namalowania jej portretu.
Lucyfer gwizdnął przez zęby.
– Tylko tyle?
– Wystarczy.
Asmodeusz był doskonałym malarzem. Porównywano go nawet do Babilla, największego artysty Głębi.
– Dlaczego odmówiłeś? – spytał Lucyfer. – Może trzeba się było zgodzić dla świętego spokoju.
W źrenicach Zgniłego Chłopca błysnęła prawdziwa udręka.
– Nie mogę wiecznie ulegać jej kaprysom, Luciu. Malarstwo jest dla mnie ważne. Po prostu nie chcę jej malować. Nie mogę się ugiąć w tej kwestii, bo wszystko by mi... splugawiła. Muszę zachować coś swojego. Mam dość. Chcę się przespać. Chyba niczego dziś nie wymyślę.
Lucyfer poklepał przyjaciela po ramieniu.
– W porządku. Powiem służącemu, żeby przyszykował ci pokój. Możesz zostać, jak długo zechcesz.
Asmodeusz uśmiechnął się gorzko.
– Przynajmniej póki nie doprowadzę do porządku chlewu, który zrobiła z mego domu.
 
* * *
Twarz Nahemy rozpromieniła się w uśmiechu.
– Witaj, Asmodeuszu. Jakże się cieszę! Nie oczekiwałam cię tak prędko. Czuję się zaszczycona.
Zgniły Chłopiec odwzajemnił uśmiech.
– Cała przyjemność po mojej stronie.
Nahema cofnęła się z wdziękiem, aby przepuścić gościa. Nie była już młoda, ale zachowała ślady wybitnej urody, wysokie kości policzkowe, wąski, szlachetny nos, oczy w kształcie migdałów.