Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
- Nie ma chyba innego wyjścia. Myślę, że warto spróbować, a jeśli się nam nie uda, to świat będzie przynajmniej wiedział, że próbowaliśmy.
- Więc zgadza się pan?
- Tak. Zgadzam się.
- OK. Mam w takim razie sugestię. Pan i ja przejrzymy razem jeszcze raz cały materiał; zajmie nam to czas do wieczora. Potem prześpimy się parę godzin, a jutro każdy przygotuje swoją mowę i wygłosimy oświadczenia jutro wieczór, zamiast dziś. Niech to naprawdę ma ręce i nogi.
- Ale będę najpierw musiał wyjaśnić wszystko moim ludziom, tym, którzy tu ze mną przyjechali.
- Nie, nie musi pan. Połączmy lepiej oba nasze zespoły, tak jak są i wspólnie powiemy im jak to wszystko ma wyglądać.
- Dobrze. Niech i tak będzie.
ROZDZIAŁ XXV
Wheeler zawiadomił o zmianach w harmonogramie przede wszystkim ekipę telewizyjną, która musiała jeszcze raz uzgodnić wszystko z Waszyngtonem. Główne stacje radiowe i telewizyjne we wszystkich krajach świata miały być zawiadomione o konferencji prasowej z czterominutowym wyprzedzeniem. Jej treść postanowiono do ostatniej chwili utrzymać w tajemnicy, poza stwierdzeniem, że zwołano ją celem ogłoszenia wspólnego amerykańsko-radziecko-chińskiego oświadczenia o zasadniczym znaczeniu dla polityki światowej. Dla jej nadania wszystkie programy radiowe i telewizyjne miały zostać automatycznie przerwane na trzydzieści do czterdziestu pięciu minut, bez dodatkowych opłat ze strony lokalnych sieci TV,
Ambasador Stanów Zjednoczonych w Moskwie otrzymał instrukcję, zgodnie z którą w dokładnie wyznaczonym czasie miał otworzyć zapieczętowaną kopertę leżącą w jego sejfie, zawierającą z kolei polecenie otwarcia stalowej kasetki, w której znajdowały się materiały przeznaczone do rozprowadzenia wśród wszystkich członków prezydium Biura Politycznego KC KPZR.
Wheeler i Orłow połączyli swoje ekipy w ten sposób, że każdemu Amerykanowi przydzielono jednego Rosjanina, przy czym obu partnerów pouczono, że mają nie odstępować jeden drugiego ani na minutę; aż do chwili rozpoczęcia transmisji. Wheeler wraz z Orłowem pracowali do późna w nocy, by nadać tekstom swych wypowiedzi możliwie najzwięźlejszą formę, która pozwalałaby jednak jednocześnie na podkreślenie wszystkich korzyści płynących z zawarcia traktatu.
Lokalni dublińscy korespondenci Associated Press, Reutera i TASS zostali zaproszeni do Stanhope House dla przeprowadzenia wywiadów, których treści na razie im nie ujawniono. Zarówno Wheeler jak i Orłow zgodzili się, że ich wystąpienia pójdą na żywo, bez żadnych prób. Wheeler będzie mówił po angielsku z rosyjskimi, chińskimi i francuskimi napisami, zaś Orłow po rosyjsku, z napisami angielskimi, chińskimi i francuskimi.
Wielki hali wejściowy opróżniono ze wszystkich sprzętów i na jego środku ustawiono wielkie biurko. Krzesła dla zaproszonych korespondentów stały na razie w odległym kącie pomieszczenia, ponieważ mieli oni być wpuszczeni dopiero później. Natomiast członkowie obu delegacji mieli oglądać wystąpienia obu przywódców na monitorach ustawionych w głównej jadalni.
Podłogę hallu wejściowego wypełniała plątanina kabli prowadzących ku pięciu ruchomym konsolom, które miały przekazywać transmisję do wszystkich części świata, oraz ku nadajnikowi satelitarnemu i aparaturze zakłócającej, która w odpowiednim momencie miała przerwać programy wszystkich stacji, jakie w tym czasie będą nadawać. Nie było żadnej możliwości dopasowania się do wszystkich stref czasowych obowiązujących w świecie i zdecydowano, że osią czasową transmisji będzie godziną 18 czasu moskiewskiego. Natomiast rozgłośnie amerykańskie miały nadać zapowiedź przeprowadzenia ważnej transmisji we wczesnych godzinach porannych, przy czym miały otwarcie przyznawać, że nie jest im znana jej zawartość i czas trwania.
Transmisja trwała trzydzieści pięć minut. Pierwszy mówił Orłow, a po nim Wheeler. Druga kamera co jakiś czas pokazywała zbliżenia beznamiętnej, kamiennej twarzy Teng Xiaopinga. Chiny nie były bezpośrednim uczestnikiem ugody, lecz obecność chińskiego przywódcy mówiła sama za siebie - była znakiem aprobaty, a jednocześnie niewywierania presji na żadną ze stron.
Na grupce obecnych na miejscu dziennikarzy wszystko to zrobiło wielkie wrażenie, choć jednocześnie pełni byli niedowierzania i nieliczne pytania, które zadali, obracały się wokół kwestii “czy Biuro Polityczne i Kongres zgodzą się ratyfikować porozumienie”. Orłow i Wheeler, obaj uśmiechnięci, ripostowali, pytając z kolei, czy można sobie wyobrazić jakikolwiek rząd, który nie ratyfikowałby porozumienia oznaczającego osiemdziesięcioprocentowe cięcia w wydatkach zbrojeniowych, współpracę handlową i techniczną pomiędzy obydwoma mocarstwami światowymi i pewność zachowania pokoju światowego w dającej się przewidzieć przyszłości. Gdy zapytano Wheelera, dlaczego doszło do tego teraz, a nie wiele lat wcześniej, uśmiechnął się i wskazał na Orłowa.
- Musiał się pojawić właściwy człowiek we właściwym czasie, aby można było wyjść naprzeciw potrzebom dzisiejszego świata. A świat pragnie wreszcie odpocząć od napięć ostatnich czterech czy pięciu dziesięcioleci i potrzebuje możliwości budowania, a nie niszczenia.
Przekazu satelitarnego nie udało się dostroić jedynie do częstotliwości kilku lokalnych stacji telewizyjnych na niektórych wyspach Pacyfiku. Natomiast transmisja radiowa na falach średnich i krótkich objęła dosłownie cały świat.
Wheeler wraz z Orłowem udali się do pomieszczenia dalekopisów i oczekiwali niecierpliwie na pierwsze reakcje ze świata.
Początkowo wiadomości, jakie nadeszły, były zniechęcające. Ambasada Stanów Zjednoczonych w Moskwie została otoczona przez wojsko, a w Waszyngtonie dwóch senatorów zaliczanych do jastrzębi stwierdziło, że “porozumienie nie zostanie ratyfikowane nawet i za milion lat”.