Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
- Nie mówiłem, że cokolwiek zamierzam. - Han opuścił blaster, a po chwili nawet
schował do kabury. - Powiedz mi, co robią tu Jawowie.
Chewie zaryczał.
- Teraz? - zdziwił się Davis.
- Masz jakiś lepszy pomysł, futrzaku?
- Teraz.
Chewie warknął, po czym przez chwilę energicznie wymachiwał długimi rękami.
Blondyn westchnął. On także schował blaster.
- To może się udać - przyznał Han. - Może się udać.
- Grupa przemytników sprowadziła ich, żeby zajmowali się czyszczeniem i na-
- Co takiego? - zapytał Davis. Było widać, że nie zna języka Wookiech. Z jakiegoś
prawianiem urządzeń.
powodu Han poczuł wielką ulgę.
- Za darmo?
- Wyloty tych tuneli znajdują się w jaskiniach z piaskiem, prawda? Davis kiwnął
Davis pokręcił głową.
głową, ale po chwili zmarszczył czoło.
- Jawowie niczego nie robią za darmo. Mimo to nie liczą sobie drogo za pracę.
Han się uśmiechnął.
Przemytnicy doszli do przekonania, że o wiele bardziej opłaci im się skorzystać z usług
- Wspaniale - oznajmił. - Od bardzo dawna nie robiłem żadnych interesów z Ja-
Jawów niż osobiście wykonywać całą pracę. Albo płacić komuś innemu za jej wykona-
wami.
nie.
- A zatem zakopują uszkodzony sprzęt w piasku i pozwalają Jawom, by go odna-
leźli, naprawili i odprzedali im samym?
- To się opłaca - stwierdził Davis.
- Nie wiem, co rozumiesz pod pojęciem „opłaca" - zauważył Solo. - Jawowie nig-
dy nie potrafili naprawiać urządzeń w taki sposób, żeby dobrze funkcjonowały.
- Ale umieją odróżnić sprzęt bezużyteczny od takiego, który może być naprawio-
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
dawanych androidów przyszłym nabywcom.
- Czy zazwyczaj zajmujesz się sprzedażą androidów? - zainteresował się Luke.
ROZDZIAŁ 20
- Och, nie! Jestem tylko protokolarnym androidem, Jedi Skywalkerze. To prawda;
od czasu do czasu oprowadzam gości po fabryce i dlatego zaprojektowano mnie w taki
Z początku Luke nie zauważył zbliżającego się androida. Jego złocista sylwetka
sposób, żebym umiał odpowiadać na ich pytania.
niczym nie odróżniała się od wszystkich innych złocistych przedmiotów, zgromadzo-
- Od jak dawna przebywa tutaj Brakiss? Android obrócił złocistą głowę w j ego
nych w wielkiej hali... zwieszających się rąk, nie przytwierdzonych palców, rozrzuco-
stronę.
nych dłoni. Zanim mistrz Jedi zobaczył androida, usłyszał odgłos jego złocistych stóp
- Nie wiem, proszę pana. Zawartość mojej pamięci była co najmniej kilka razy ka-
stawianych na metalowych płytach podłogi.
sowana.
Dopiero po jakimś czasie ujrzał go w całej okazałości. Zauważył oczy jarzące się
Luke siłą woli powstrzymał się od wzdrygnięcia. Kasowanie pamięci zawsze uwa-
w spiczastej twarzy. Automat wyglądał jak bóstwo wszystkich androidów, wyłaniające
żał za barbarzyństwo. Gdyby pozwolił, żeby takiemu zabiegowi poddano Artoo i Thre-
się ze złocistego morza i kroczące ze świadomością ogromu władzy, jaką dawało mu
epia, straciłby dwóch wiernych przyjaciół. Ten android także mógł mieć kiedyś o wiele
stanowisko nadzorcy. W rzeczywistości owo dziwne wrażenie było wywołane tym, że
bogatszą osobowość.
android wyglądał normalnie. Poruszał się, podczas gdy wszystkie inne złociste przed-
Przynajmniej potwierdził, że Brakiss przebywa gdzieś na Telti.
mioty spoczywały nieruchomo.
Android pozwolił Luke'owi przejść przez drzwi, które wiodły do hali, wypełnionej
- Jedi Skywalker? - zapytał takim tonem, jakby z góry znał prawidłową odpowiedź
złocistymi nogami. Żadna dolna kończyna nie miała jednak przymocowanej stopy.
na swoje pytanie. Jego głosowi nadano tę samą częstotliwość, co głosowi Threepia, ale
Wszystkie stopy spoczywały nieruchomo na podłodze jak nie używane buty, z których
brakowało w nim lekkiego podniecenia i nerwowości, charakterystycznych dla andro-
wystawały cienkie pręty, umożliwiające połączenie z kostkami. Podobnie jak w po-
ida, który został na Coruscant. Luke zorientował się zresztą od razu, że ten automat
przedniej hali ręce, także nogi zwieszały się spod sufitu. Sprawiały niesamowite wraże-
wygląda inaczej. Miał szczuplejszą twarz, wydatniejsze policzki i bardziej spiczasty
nie, jakby za chwilę mogły zacząć się poruszać. Luke'owi się wydawało, że zaraz wyjdą
nos niż Threepio.
z hali, gdyby ktoś tylko zechciał przymocować stopy.
- Jestem Luke Skywalker - odparł.
- To miejsce to hala, w którym poddaje się rozmaitym próbom nogi i stopy proto-
- Mam być twoim przewodnikiem.
kolarnych androidów - oznajmił przewodnik Luke'a.
Luke kiwnął głową. Złączył dłonie za plecami i podążył za androidem. Cieszył się,
- Sam to widzę - odezwał się Skywalker. - Nie musisz częstować mnie regulami-
że nareszcie zmierza do jakiegoś celu. Przez chwilę wyczuwał obecność kogoś innego;
nowymi przemówieniami. Po prostu, kiedy pójdziemy dalej, tylko odpowiedz na kilka
zarazem znajomego i nieznajomego. Gdyby Luke nadal przebywał na Yavinie Cztery,
pytań.
zapewne poświęciłby trochę czasu, żeby poddać nowe uczucie gruntownej analizie; że-
- Jak pan sobie życzy, Jedi Skywalkerze.
by odnaleźć ślady osoby, którą kiedyś nauczał w swojej akademii. Teraz jednak ani nie
Luke zanurkował pod kiścią nóg, wiszących trochę niżej niż pozostałe.
miał na to czasu, ani nastroju do takich rozmyślań. Musiał pozwolić, aby zajęła się tym
- Jakie rozmiary ma ta fabryka?
jego podświadomość. Świadomość zajmowała się innymi sprawami.
- Wszystkie hale, w których bada się i montuje protokolarne androidy, zajmują ca-
Brakiss znajdował się coraz bliżej.
ły ten budynek, Jedi Skywalkerze.
Młody mężczyzna był przerażony.
- Nie o to pytałem - odparł Luke. Dotknął wyciągniętym palcem jednej z nóg. Była
Android powiódł Luke'a obok unieruchomionych transmisyjnych pasów przeno-
zimna, twarda i nieczuła. - Chodziło mi o fabrykę, w której produkuje się wszystkie an-
śników, nie zwracając uwagi na rozrzucone wokół nich nie dołączone części.
droidy.
- Czym jest to miejsce? - zapytał Skywalker.
- Fabryka zajmuje powierzchnię całego księżyca, Jedi Skywalkerze. Produkujemy