Strona startowa Ludzie pragnÄ… czasami siÄ™ rozstawać, żeby móc tÄ™sknić, czekać i cieszyć siÄ™ z powrotem.Profilaktyka zaburzeñ emocjonalnych to przede wszystkim uczenie dziecka róŸnych sposobów radzenia sobie w sytuacjach trudnych, a nie tylko ochrona dziecka przed...Aby jakiekolwiek wydarzenie czy sytuacja mog³o zaistnieæ na planie fizycznym,musi zostaæ poprzedzone przez myœl, wprawione przez ni¹ w ruch oraz...Choć dodatkowe wyniki uzyskane przez Langer wykazaÅ‚y istnienie wielu sytuacji, w których ludzie nie zachowujÄ… siÄ™ w taki automatyczny sposób, badaczka ta jest...porównana do sytuacji szachisty, który ma do swej dyspozycji szereg figur o różnychfunkcjach i wartoÅ›ciach i których ruchami kieruje dla uzyskania swego celu...W warunkach ¿yda spo³ecznego wa¿nym czynnikiem okreœlaj¹cym mo¿liwoœci cz³owieka, a wiêc kszta³tuj¹cym te¿ jego sytuacjê, s¹ obowi¹zuj¹ce normy, przepisy,...najmniejszy procent wskazywania przez respondentów wystÄ™powaniazjawiska bania pod uwagÄ™ sytuacji rodzinnej...okreÅ›lonych sytuacjach używamy pewnych zwrotów, których unikamy w innych warunkach...ieñ Rozpoznawanie polega na identyfikacji bodŸca czy sytuacji wystêpuj¹od cej uprzednio...szÅ‚o pod strasznÄ… górÄ™; wszystko siÄ™ naraz zmieniÅ‚o - ktoÅ› przyszedÅ‚ i wszystko przyniósÅ‚: to byÅ‚ wspólnik Bulca...Kapitan „Defendera" udawaÅ‚, że sytuacja, w jakiej siÄ™ znalazÅ‚, bawi go niezmiernie...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.


- Oczywiście nie bylibyście pierwsi.
- Bylibyśmy pierwsi?
- Nie bylibyście pierwsi, chyba żeby twoja siostra wyszła za córkę
Maxonów albo zgodzilibyście się na podwójne wesele. Jeśli twoja matka chce
tego, mogę porozmawiać w waszym imieniu z Maxonami.
- A co zamierzasz zrobić - zapytał M2 ze spojrzeniem, które miało
sprawiać wrażenie przezornego - z dworcowymi kurwami?
Białe iskierki, które zapaliły się w jego oczach, gdy wymawiał to słowo, nadały natychmiast jego twarzy wygląd trawionego zachłanną żądzą
rozpustnika.
Yossarian udzielił mu najbardziej swoim zdaniem stosownej odpowiedzi.
- Pozbądź się ich albo użyj - odparł nonszalancko. - Ile tylko zechcesz.
Policja wyświadczy nam tę grzeczność. Możliwości są nieograniczone. Co się
tyczy muzeum, jestem realistą. Twój ojciec sprzedaje towary, Milo, a to nie
jest zbyt eleganckie.
- Matka nienawidzi go za to.
- I mieszka w Cleveland. Kiedy twoja siostra chce wyjść za mąż?
- Kiedy tylko będziesz chciał.
- To daje nam dużą swobodę. Za kogo wychodzi? -
- Za kogokolwiek będzie musiała.
- To może nam otworzyć drzwi.
- Matka chce, żebyś sporządził listę gości. Nikogo tutaj nie znamy.
Wszyscy nasi najbliżsi znajomi mieszkają w Cleveland i wielu nie będzie
mogło przyjechać.
- Dlaczego nie urządzicie tego w muzeum w Cleveland? Mogliby przyjść wasi
najbliżsi znajomi.
- Wolimy raczej twoich nieznajomych. - M2 zasiadł ostrożnie przy
klawiaturze komputera. - Prześlę faks matce.
- Nie możesz do niej zatelefonować?
- Nie odbiera moich telefonów.
- Zapytaj - powiedział Yossarian, planując kolejną intrygę - czy
odpowiadają jej Maxonowie. Może mają jeszcze kogoś na wydaniu.
- Czy Maxonowie zechcÄ… Minderbindera?
- Wżeniłbyś się w Maxonów, gdyby tylko mieli dziewczynę?
- Myślisz, że by mnie zechcieli? Mam wystające jabłko Adama.
- Jeśli dacie dziesięć baniek na to kolejne nowe skrzydło, jest duża
szansa, że zechcą cię nawet z jabłkiem Adama.
- JakÄ… nadadzÄ… mu nazwÄ™?
- Skrzydło Mila Minderbindera oczywiście. Albo jeśli będziecie woleli,
ÅšwiÄ…tynia Milo.
- Chyba będą woleli to drugie - domyślił się M2. - Nazwa będzie zresztą w
sam raz. Podczas wojny ojciec został nawet raz kalifem Bagdadu.
- Wiem - odparł Yossarian. - I imamem Damaszku. Podróżowałem z nim i
pozdrawiali go wszędzie, gdzie się pojawiliśmy.
- Co będą wystawiać w tym nowym skrzydle?
- Cokolwiek im dacie, albo to, co majÄ… akurat w magazynie. PotrzebujÄ…
poza tym miejsca na większą kuchnię. Na pewno postawią tam kilka tych
wspaniałych posągów twojego ojca na zbroczonych ludzką krwią kamiennych
ołtarzach. Daj mi szybko znać.
M2 zaczął stukać na klawiaturze, a Yossarian udał się do swojego
gabinetu, żeby załatwić przez telefon kilka własnych spraw.

16. Gaffney
- Ona chce więcej pieniędzy - oznajmił mu prosto z mostu w swój rzeczowy
sposób Julian.
- Nie dostanie ich - odparł równie zwięźle Yossarian.
- O ile chcesz się założyć? - prowokował go syn.
- Nie chcę się z tobą zakładać, Julianie.
- Doradziłam jej, żeby zmieniła treść pozwu - oświadczyła córka sędzina.
- Przegra. Będzie miała dosyć pieniędzy, jeśli zwolni tych prywatnych
detektywów.
- Przysięga, że żadnych nie wynajęła - stwierdził jego drugi syn, Adrian,
pracujący w kosmetykach chemik bez tytułu magistra, którego żona doszła
niedawno dzięki kursowi asertywności dla dorosłych do wniosku, że wcale nie
jest taka szczęśliwa, jak jej się wydawało.
- Ale mógł to zrobić jej adwokat - stwierdził pan Gaffney, kiedy
Yossarian zadzwonił, żeby zapoznać go z najnowszą sytuacją.
- Jej adwokat zaprzecza.
- Adwokaci, panie Yossarian, znani są z tego, że kłamią. Z ośmiu
śledzących cię osób, Yo-Yo...
- Nazywam siÄ™ Yossarian, panie Gaffney. Pan Yossarian.
- Mam nadzieję, że to się zmieni, proszę pana - stwierdził Gaffney tonem,
który nie był ani odrobinę mniej przyjazny - kiedy się spotkamy i bliżej
zaprzyjaźnimy. Tymczasem zaś, panie Yossarian - dodał bez cienia aluzji w
głosie - mam dla pana dobre wiadomości, bardzo dobre wiadomości z obu
agencji kontroli kredytów. Płaci pan zawsze w terminie, z wyjątkiem jednej
opóźnionej wypłaty alimentów dla pierwszej żony oraz kilku opóźnionych
okolicznościowych czeków dla drugiej żony. Mamy jednak przeterminowany
rachunek na osiemdziesiąt siedem dolarów i sześćdziesiąt dziewięć centów ze
zlikwidowanego punktu sprzedaży detalicznej znanego pod nazwą Pani Modna,
który podpada bądź też podpadał pod rozdział jedenasty.
- Jestem winien osiemdziesiąt siedem dolarów sklepowi o nazwie Pani
Modna?
- I sześćdziesiąt dziewięć centów - dodał jak zwykle skrupulatny pan
Gaffney. - Całkiem możliwe, że zostanie pan obciążony tą kwotą przez pańską
żonę Marian, kiedy sprawa zostanie w końcu rozstrzygnięta.
- Moja żona nie nazywała się Marian - poinformował go, upewniwszy się
szybko w myśli, Yossarian. - Nie miałem nigdy żony o imieniu Marian. Żadna
z nich nie nosiła tego imienia.
- Obawiam się, że jest pan w błędzie, panie Yossarian odparł
pieszczotliwym tonem pan Gaffney. - W kwestiach matrymonialnych ludziom
często mylą się szczegóły.
- Nic mi się nie myli, panie Gaffney - odpowiedział poirytowany
Yossarian. - Nie miałem ani jednej żony, która nazywałaby się Marian
Yossarian. Jeśli pan nie wierzy, może pan sprawdzić. Jestem w Who's Who.
- O wiele bardziej polegam na ustawie o wolności informacji i z całą
pewnością sprawdzę to, choćby po to, aby oczyścić między nami atmosferę.
Tymczasem jednak... - w słuchawce zapadła na chwilę cisza. - Czy mogę mówić ci John?
- Nie, panie Gaffney.
- Wszystkie pozostałe raporty są jak złoto; może pan zaciągnąć dług pod
hipotekę, kiedy tylko pan sobie życzy.