Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.corporation in Country X, but it would stripping..."Ještě to by mi chybělo, panská veteši! Moc se vyptávᚠa zdrźuješ mě... Porównywanie dwóch znaków (lub łańcuchów) bez uwzględniania wielkości liter...z Maui...Zdarzało się czasami, iż wydawca zamawiał opowiadanie, co obecnie jest znacznie częstszą praktyką...ROZDZIAŁ OSIEMNASTY Następne dwanaście lat - mówiła dalej pani Dean - po tym smutnym okresie były to najszczęśliwsze lata mojego życia...My[liciele rosyjscy tylko w niewielkim stopniu rozwinli ontologi, teori poznania czy logik-Jak możemy je wydostać? - zapytał dziekan...implicationsfor developmental model ofsupervision,, Journal of Counseling Psychology", 31,76-90...Zwymiotował przez palisandrową poręcz w spokojne wody jeziora...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

Podług nich Bóg daje nam światem szkołę z miłości, a schował się, żeby dać nam zupełną wolność. Dopóki ogrodnik na widoku, nikt nie pcha się na jabłoń. No, ale jednak tego, kto by używał tej wolności, ile wlezie, diabli wezmą. Jakaś wątpliwa mi w tym pedagogika.
Dawać po to, żeby nie brali - cóż to za dawanie? A jeżeli biorą nie z niegodziwości, lecz z rozpędu? Jeżeli nie są wolni jak żywioł, lecz jak wybita ośka, która lata na wszystkie strony, bo taki mają obluzowany charakter? Tak pytałem patrów, a oni na to, że kto zadaje takie pytania, ten szaleje bądź grzeszy, czyli bałwan lub łotr, co się zaś tyczy Pana Boga,
zawsze wie lepiej. Może być. Powiedzmy. Pana Boga nie tykam, ale od was nie przyjmę podobnych usprawiedliwień. Mówię to wam z góry, żeby potem nie było jakichś nieporozumień. Daję wam plenipotencję, stwarzajcie śmiało, lecz nie byle jak! Wszystko ma być wykonane solidnie, z optymizacją ciągłą, a nie uchybową... pojmujecie chyba, do czego piję? Uchybowym optymizatorem jest Szatan jako regulator -
instygator, bo najpierw instyguje do złego, a potem nadstawia otchłań.
Prosiłbym uniknąć takiego ekstremizmu.
- Jeśli zebrać słowa WKMości, to takie powstają wytyczne - rzekł
Klapaucjusz. - Skoro Bóg zablokował łączność, to my ją otworzymy.
Skoro był autorytarnym centralistą, to trzeba kreacji demokratycznie zdecentralizowanej. Demokracja zaś oznacza równość. Każdy
mieszkaniec naszego Universum będzie mógł podług zachcenia stwarzać sobie światy, jakie mu się spodobają. Czy tak?
- Uchowaj Boże! - zawołał Hipolip. - Zupełnie nie tak! Jakżebym mógł zacząć demokratyczną kreację od wydawania wam ścisłych
rozkazów? Nie byłażby to contradictio in adiecto? Dziwię ci się, panie Klapaucjuszu, żeś mógł tak o mnie pomyśleć. Nie uważam też, że Bóg ze wszystkim zakorkował przed nami światostwórstwo, boż podług tej myśli nie mógłbym się brać do roboty. Nie nalegam też zbytnio na łączność, bo pierwej zaludnijcie mi ten nowy świat, a zobaczymy, czy jest tam z kim gadać. Duch duchowi nie równy, moi panowie, wy, coście ich kopy sporządzali, dobrze o tym wiecie. Nie sztuka dać dostęp do siebie byle sfuszerowanej istocie gwoli reklamacjom i pretensjom. Sztuka nie fuszerować!
- To już nie wiem - wybąkał Klapaucjusz. - WKMość dajesz nam zupełną projektową swobodę? Mamy sporządzić byt doskonały podług naszego uznania? Ehem, jakby rzec... uczciwszy majestat i uszy, będzie to duumvirat, a nie triunwirat, skoro my mamy zrobić wszystko, a najjaśniejszy pan nic.
- Co znowu? Jakże nic? - zaśmiał się król. - Wszak to ja będę decydował o tym, czy się wam Stworzenie udało! Zresztą nie skończyłem.
W szczegóły wchodzić nie myślę, ja na waszym miejscu wypróbowałbym rozmaite prototypy, a potem wszystko najlepsze związałbym w jeden supeł, ale to już wasza rzecz. Ot, czego chcę najpierw: abyście wprowadzili sprawiedliwość w trwanie! Jego nieodwracalność to, powiedzmy wyraźnie, skandal. Cokolwiek raz się stało, już się nie odstanie. Komu bliźni zrujnował doczesność, ten w rekompensacie otrzyma światłość wiekuistą. Lecz przecież jutrzejsza kiełbasa nie nasyci wczorajszego głodu, nawet jeśliby miała być nieskończonej długości. Nie takiej pragnę arytmetyki, bo nie widzi mi się dodawanie, w którym przyszła perfekcja z nawiązką anuluje przeszłą paskudę. Nieodwracalność czasu - oto naczelna nielojalność bytu! Wszak wiadomo, że kto zaczyna żyć, sam sobie szkodzi nieobyciem w bycie, a kto kończy, ten wprawdzie już wie, co do czego i jak, lecz na ogół za późno. Boży zaświat to taka stacja ostatniej obsługi, na której niczego się nie naprawia, a tylko segreguje: między anioły lub do smoły. No, a tej strony rzeczy, że zło może być skutkiem nieubłaganej natury czasu, jakoś nie bierze się pod uwagę. Weźcie się do czasu - mówię wam. Kto raz upadnie, będzie to
mógł anulować, a jeśli się za pierwszym nawrotem nie poprawi, to po dwudziestym czy po setnym znudzi się albo i wy - dobrzeje.
- Tak! Można zrobić Universum anizotropowe! - zakrzyknął Trurl, który nie był już w stanie dłużej milczeć. - Świat anizotropowy ze wstecznym biegiem czasu, włączanym w szczególnych miejscach,
zwanych osobliwymi punktami continuum!
- Czemu tak? - zainteresował się król.
- Bo tym sposobem uniezależni się władztwo nad czasem od stopnia technicznego rozwoju - wyjaśnił Trurl, promieniejąc, że na to wpadł. -
Będzie to własność tego świata równie powszechna, jak w naszym powszechne jest ciążenie! A co znaczy “powszechne”? Demokratyczne!
- Rozumiem. Nieźle to wygląda. Kiedy pokażecie mi prototyp?
- Bodaj we dwa tygodnie, panie. Co? Jak myślisz? - spojrzał Trurl na kolegę. Klapaucjuszowi nie w smak była tak raptowna decyzja, ale dość miał audiencji, skinął więc tylko głową.