Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.co, a za to w pełni zrozumiały staje się fakt, że to ona pałętała się po kontynentach i za- łatwiała wszystko...Niech nigdy nie będzie tak między wami...the fact that the function calls are more concise than the loops may help prevent coding errors...nia natury to pole morderczej walki, więc po każdym akcie przemocy jej liczne i róż- norodne dzieci gwałtownie milkną, albo dlatego, że mają głęboki...sión de Estados y de Gobiernos, roś...sposób nie zidentyfikowani osobnicy w maskach typu kominiarek dostali się na pierwsze piętro budynku, po czym zbiegli na parter i zlikwidowali grupę...zostali jeszcze przy życiu Bizantyjczycy dzielnie walczyli...czyźni odskoczyli gwałtownie, ściskając się za rozmaite części ciała i przeklinając głośno...Droga słuchowa jest bardzo skomplikowana w porównaniu z innymi zmysłami...Na Szarleja skoczył de Tresckow, na Tresckowa Kuno Wittram, na Wittrama Samson, na nich Weyrach, na nich zalany krwią Buko, na nich Hubercik...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

.. z wyjątkiem przeciągającego się milczenia.
Lando pokręcił głową. Na jego śniadej twarzy odmalowało się przerażenie.
- Ta-a, ci bandyci NaQoitowie to parszywi dranie. Uhmmm... wiemy, że miałeś z
- Hej... to okropne! - powiedział. - Chyba wolałbym zginąć niż do końca życia...
nimi ciężką przeprawę... to wszystko prawda... ale... uhm... hej, głowa do góry, kolego!
Han kiwnął głową. On także miał ponurą minę.
Nie martw się. Ja i pozostali... urządzimy dla ciebie zbiórkę, wiesz? Zbierzemy tyle,
- Ja także - powiedział. - Tak myślałem... Czy przypadkiem nie chciałbyś go od-
żeby wystarczyło na repulsorowe krzesło. Będziesz poruszał się na nim szybciej niż wiedzić? Jeżeli chodzi o mnie, chyba powinienem. Ja i Mąko znamy się od bardzo my! Lekarze mówią, że już wkrótce cię stąd wypuszczą...
dawna. Tylko że... wolałbym nie odwiedzać go sam, rozumiesz? Mówiąc szczerze, W końcu i Han umilkł. Nie miał pojęcia, co mówi się w takich sytuacjach. Zakło-gdybyśmy poszli do niego obaj, może byłoby nam łatwiej go pocieszyć?
potany, odwrócił głowę do Landa i uniósł pytająco brwi. Mąko cały czas nie poruszył
Lando wzruszył ramionami.
się ani nie odezwał.
- Zważywszy na okoliczności, to może okazać się bardzo trudne - odrzekł cicho. -
- Uhm, tak - podjął Lando. Za wszelką cenę starał się podtrzymać rozmowę. - Po-Oczywiście, pójdę z tobą. Przynajmniej tyle możemy dla niego zrobić. Mąko jest przesłuchaj, Mąko... czy czegoś potrzebujesz? Powiedz tylko, a my to załatwimy. Prawda, cież jednym z nas.
Hanie?
- Dziękuję.
- Jasne - odparł Solo. - Gorączkowo zastanawiał się, czym jeszcze mógłby pocie-Następnego dnia obaj przyjaciele udali się do ośrodka rehabilitacyjnego miejsco-szyć rannego przyjaciela. Nie potrafił jednak nic wymyślić. - Uhm... Mąko? - zapytał w wego szpitala. Han rzadko odwiedzał to miejsce i może dlatego czuł się wyjątkowo końcu. - Hej, kolego...
nieswojo. Powiedział androidowi-strażnikowi w recepcji, kogo chce odwiedzić, i uzy-Spince jednak nie zmienił obojętnego wyrazu twarzy. W końcu, bardzo powoli, skał od niego numer pokoju. Obaj mężczyźni zawahali się jednak, kiedy stanęli przed zamknął oczy i odwrócił głowę w przeciwną stronę. Chyba nie mógł dosadniej dać im drzwiami.
do zrozumienia, czego chce. „Odejdźcie".
- Lando... - szepnął Han. - Nie jestem pewien, czy sobie z tym poradzę. Wolałbym Han westchnął, wzruszył ramionami i popatrzył na śniadolice-go hazardzistę.
uciekać przed dziesięcioma imperialnymi patrolowcami...
Obaj odwrócili się i wyszli z pokoju, zostawiając Maka Spince sam na sam z głu-
- Wiem - zgodził się z nim Calrissian - Czuję się tak samo. Przypuszczam jednak, chą ciszą.
że czułbym się o wiele gorzej, gdybym teraz wrócił do domu i nie odwiedził Mąka.

Han kiwnął głową.
W siedzibie kajidica klanu Desilijic na księżycu Nar Shaddaa czekało Hana o wie-
- Ja też.
le cieplejsze przyjęcie. Majordom Jiliac - istota ludzka płci żeńskiej o imieniu Dielo -
Nabrał powietrza i przestąpił próg pokoju.
uśmiechnęła się szeroko na jego widok tak szeroko jak jeszcze nigdy przedtem.
Mąko Spince leżał na specjalnym łożu. W powietrzu unosiła się ledwo wyczuwal-
- Kapitanie Solo! - wykrzyknęła. - Tak się cieszę, że pan powrócił! Jabba polecił
na woń płynu bacta. Rany na twarzy mężczyzny już się zabliźniły, ale Han zdołał się mi, żebym pana natychmiast wprowadziła!
zorientować, że Mąko przeżył straszne chwile. Bandyci NaQoitowie słynęli z okrucień-
Korelianin, przyzwyczajony, że ilekroć pragnie się zobaczyć z Jabbą, zawsze musi stwa.
czekać, uznał to za dobry znak.
Długie do ramion włosy Spince'a spoczywały na białej poduszce. Kiedy ostatnio W pozbawionej mebli ogromnej komnacie audiencyjnej ujrzał tylko Jabbę. Roz-Han je widział, były czarne, chociaż przyprószone siwizną. Teraz, cienkie i proste, mia-kładając szeroko małe rączki, lord Hurtów zaczął pospiesznie pełznąć w jego kierunku.
Janko5
Janko5
195
A.C. Crispin
Trylogia Hana Solo – Tom III – Świt rebelii
196
- Hanie, mój chłopcze! - wykrzyknął. - Wspaniale, że znów cię widzę. Nie było cię
- Skąd zatem ta kwaśna mina? - zainteresował się Korelianin.
stanowczo zbyt długo!
- Przypuszczam, Hanie, że gorliwość, z jaką Jiliac wywiązuje się z macierzyńskich Przerażająco długą sekundę Han myślał, że Jabba naprawdę chce go porwać w ob-obowiązków, jest godna najwyższej pochwały - zaczął Jabba. - Ale za to ja muszę teraz jęcia i uściskać. Starając się nie marszczyć nosa, szybko się cofnął. Doszedł do wnio-brać na własne barki o wiele większe ciężary. Cierpią na tym moje interesy na Tatoo-sku, że musi się od nowa przyzwyczajać do smrodu Hurtów...
ine. Coraz więcej energii poświęcam na załatwianie wszystkich spraw klanu Desilijic. -
- Hej, Jabbo... Wasza Wysokość - zaczął. - Jak to miło wiedzieć, że się jest po-Lord Hurtów ciężko westchnął. -Hanie, drogi chłopcze, możesz mi wierzyć, ostatnio z trzebnym.
coraz większym trudem znajduję czas na rozwiązywanie wszystkich problemów.
- Daj spokój z tą „Waszą Wysokością", Hanie! - zahuczał Jabba. Jak zwykle, mó-
- Ta-a, chyba wiem, Jabbo, jak się czujesz - stwierdził Han, niespokojnie przestę-
wił po huttańsku. Wiedział, że Han dobrze go rozumie. - Przecież jesteśmy dobrymi pując z nogi na nogę.
przyjaciółmi, prawda? Nie musimy się bawić w takie formalności!
Hurt, którego uwadze nic nie uchodziło tego dnia, zauważył niepokój Korelianina.
Lord klanu Desilijic wprost ociekał uprzejmością. Korelianin tylko z trudem po-
- Co ci jest, Hanie? - zapytał.