Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Żołnierze to nie filozofowie. Im trzeba powiedzieć: „W przeciągu dwóch lat zająć prowincję Negger Bank!” Proszę, zaczną planować, myśleć, robić cokolwiek... A tak? Wojna o Kupiecki Szlak, który już dawno nie jest kupieckim szlakiem tylko areną mniejszych i większych rzezi. I w imię czego?
– Obrony królestwa – powtórzyła.
– Obrona to atak. Wyobraź sobie, że masz w tej chwili nóż i chcesz mnie zabić. Ja mam kij, na przykład. I co? Mam stać w kącie tego pokoju i machać kijem, opędzając się przed tobą, licząc się z tym, że mogę się pośliznąć, że do pokoju może ktoś wejść znienacka i wykończycie mnie od tyłu, że wreszcie może tu wybuchnąć pożar i wszyscy się spalimy? Póki co jesteś chora i słaba. Mam więc czekać z kijem w kącie, opędzając się niemrawo, aż ty wyzdrowiejesz? Toż wtedy załatwisz mnie jednym palcem. Po co więc? Czy nie rozsądniej będzie rozwalić ci głowę kijem dopóki jeszcze leżysz w łóżku?
– A Luan leży w łóżku?
– Nie. Luan jest zdrowe jak młody dzik w lesie. Pojedynczy pies nie może się z nim mierzyć. Ale tych psów jest więcej. A czy sfora psów boi się dzika? – Uśmiechnął się zimno. – Odpowiedź brzmi: Zupełnie się nie boi.
– Gdzie znajdziesz tę sforę? Królestwa Północy? Każde z nich mniejsze niż Syrinx sama w sobie. A może liczysz na Troy? Przeliczysz się.
– A jeżeli się nie przeliczę?
– Coś ci poselstwo nagadało? O wspólnej akcji, tak? Nie ufałabym żadnemu słowu księcia Siriusa! Po pierwsze Sirius jest nikim! Ale nawet jeśli mówił w imieniu Rady Królewskiej, to wspólna akcja będzie wyglądała tak: uderza Arkach, uderzają Królestwa Północy, uderza Troy. Szybki marsz z trzech stron i efekt będzie następujący: Arkach zatrzymane w prowincji Negger Bank, Królestwa Północy zatrzymane na ich własnej granicy, Troy zdobywa ze cztery nowe porty. Wojna na wyczerpanie. Troy się cofa, oddając dwa porty. Z Luan walczą Królestwa Północy i Arkach, ale zapewniam cię, że nie będzie to długa walka, bo Troy ograniczy się wyłącznie do dłubania we własnych zębach.
– No i niby po co im to? Jeśli Luan nas zwycięży, będzie jeszcze większe i silniejsze. Troy wtedy stanie samotnie naprzeciw najpotężniejszego przeciwnika na świecie. Nie drażni się dzika kijkiem. Można się na niego rzucić, ale tylko po to, by zabić.
– I Troy się rzuci... Już widzę. Już widzę, jak się rzuca. Żeby tylko sandałów nie pogubili w biegu. Słuchaj, nie wierz Siriusowi!
– Zostawmy na chwilę Siriusa na boku i powróćmy do rozmowy o wywiadzie. Szpiegowano od zarania ludzkości i pewnie do jej końca będzie się to robić. Ale pierwszą zorganizowaną służbę powołał Luan. To Drugi Wydział Imperialnego Sztabu. Kolosalne pieniądze, straszliwa tradycja donosicielstwa, jedna skoncentrowana wojskowa służba wywiadowcza – ta sama do spraw wewnętrznych i zewnętrznych. Majstersztyk. Drugiej takiej nie ma na świecie, no może poza Zakonem, ale to zupełnie co innego. Troy z kolei nigdy nie dowierzała swoim wojskowym i armia nie ma żadnego wywiadu. Jest za to parę służb cywilnych.
– Myślisz o Królewskich Donosicielach?
– Nie. Oni się zajmują samym Troy, tylko wewnątrz. To po prostu oko, ucho, a także ręka ze sztyletem Rady Królewskiej. To nie jest wywiad; jeśli już można wymyślić jakieś słowo na ich określenie, to raczej... kontrwywiad. Cha, cha... ale mi się ładne słowo stworzyło. Muszę zapisać.
– Dyplomacja? – podsunęła.
– Owszem. Twój ojciec, Wielki Książę Archentar, odpowiedzialny za dyplomację Troy, powiedziałby ci wiele na temat metod zdobywania informacji i ludzi, którzy to robią.
– Trochę wiem – uśmiechnęła się.
– Trochę wiesz, więcej nie wiesz, wybacz. Ale Archentar, znowu wybacz, za bardzo dba o siebie i swój honor, żeby to była dobra służba. No, niemniej trzeba się z nią liczyć. Trochę lepsza jest Służba Skarbu.
– Co?
– Ludzie, którzy mają u was pieczę nad skarbem królestwa, też zbierają informacje. – Uśmiechnął się. – Nie wiesz? I tak to wygląda. Król z radą nie ufają wielkim rodom, wielkie rody nie ufają sobie wzajemnie, nikt nie ufa armii. Służby są więc rozproszone, niedofinansowane, żrące się wzajemnie. Były koncepcje, żeby to wszystko połączyć, uzbroić w dużo złota i oddać jednej osobie pod komendę, ale upadły, bo niby komu? Komu można dać taki bicz boży do ręki, nie tracąc w perspektywie własnej głowy? Dlatego Troy...
– Jest słabsze od innych w tym względzie?