Strona startowa Ludzie pragnÄ… czasami siÄ™ rozstawać, żeby móc tÄ™sknić, czekać i cieszyć siÄ™ z powrotem.¬---------------{t_lucretius_carus} Lukrecjusz{t_lucretius_carus_desc}Wiedza o naturze i jej aspektach, jak równie| swoboda w poezji, czyni z tego przedstawiciela epikureizmu miBego towarzysza dla my[lcego czBowieka¬****************************************************************************************¬****************************************************************************************¬*¬***** Changes made after 01/03/2004 5:11:34 PM¬*¬****************************************************************************************¬****************************************************************************************¬****************************************************************************************¬****************************************************************************************¬*¬***** Changes made after 21/04/2004 9:00:00 AM¬*¬****************************************************************************************¬****************************************************************************************{actor_effects_desc}WpBywy +1{aged_retainer_effects_desc}Zarzdzanie +1, +1 do osobistego bezpieczeDstwa (zwiksza szanse odkrycia i zapobiegnicia próbie zabójstwa){agriculturalist_effects_desc}+1 do produkcji rolniczej{animal_trader_effects_desc}WpBywy +1{architect_effects_desc}10% zni|ki do kosztów budowy, -1 do ndzy (zwiksza porzdek publiczny i wzrost populacji){armourer_effects_desc}+1 do morale dla wszystkich |oBnierzy na polu bitwy{artist_effects_desc}WpBywy +1, 10% zni|ki do kosztów Bapówki{astrologer_effects_desc}Dowodzenie +1, Zarzdzanie -1¬---------------{barbarian_slave} BarbarzyDski niewolnik{barbarian_slave_desc}"Drobna pamitka z podró|y za granicDo obszaru zarzÄ…dzania wiedzÄ… należą też problemy ochrony wÅ‚asnoÅ›ci wiadomo- Å›ci (Yan Xianglin, Zhang Yaxi 2000: 143–148) lub (szerzej) problemy...<input type="submit" name="Submit" value="Submit"> </form> </body> </html> RozdziaÅ‚ 4 – Operacje na...ochrony krajobrazu – te powstaÅ‚e na obszarach wrzosowisk (Szkocja) czy Lake Powell National Golf Course w stanie Arizona chroniÄ… cenny krajobraz przed...WoÅ‚odyjowski z panem Longinem już zasiedli, rzekÅ‚: – Bo waćpan, panie PodbipiÄ™ta, nie wiesz najwiÄ™kszej i szczęśliwej nowiny, żeÅ›my z panem...– Krzysztofa Kononowicza Krzysztof Kononowicz to urodzony 21 stycznia 1963 w KÄ™trzynie kandydat na prezydenta BiaÅ‚egostoku oraz kandydat do... WPROWADŹ KLUCZ PatrzÄ…c na pulsujÄ…ce sÅ‚owa, zrozumiaÅ‚a caÅ‚y plan – wirus, klucz, pierÅ›cieÅ„, pomysÅ‚ szantażu...– ChcÄ…c wygodzić i przyjacioÅ‚om moim, i wam, i temu tu oto wysÅ‚aÅ„cowi cesarza turec- kiego Jego MoÅ›ci, kazaÅ‚em oszacować brylant panom rajcom...– Czyż nie mówiÅ‚am przed chwilÄ…, że masz być moim bohaterem? Nie widziaÅ‚ jej twarzy, ale czuÅ‚ dobrze, że żartuje, rzekÅ‚ wiÄ™c jeszcze poważniej...–1 0 +1 dB Max Gain (1023)2 32 33 34 dB BLACK LEVEL CLAMP Clamp Level (Selected through Serial Interface...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

Na razie dziÄ™kuj Bogu, jeÅ›li w niego wierzysz, że Sayen miaÅ‚ ten pomysÅ‚ z uÅ›pieniem ciÄ™. Inaczej nie znalazÅ‚bym sposobu, żeby siÄ™ z wami porozumieć.
– Gdzie ja teraz jestem? – pyta wreszcie Hornen.
– JakieÅ› sto kilometrów od Hynien, na prawym fotelu flajtera lecÄ…cego z Hynien do Arpanu. OczywiÅ›cie. Chyba jeszcze pamiÄ™tasz?
– Przed chwilÄ… jeszcze nie pamiÄ™taÅ‚em. Ale teraz już tak.
– ŚciÅ›lej, tam jest twoje ciaÅ‚o, podobnie jak moje znajduje siÄ™ w klinice strefowej rady specjalistów w Arpanie. To nie ma dla nas w tej chwili wiÄ™kszego znaczenia. Obaj jesteÅ›my w czymÅ›, co nazywam nadÅ›wiatem. Z tÄ… różnicÄ…, że ty wrócisz, a ja pójdÄ™ dalej, sam nie wiem dokÄ…d.
– NadÅ›wiat?
– Stary, nie ma na to czasu. ZresztÄ… i tak nie umiem ci tego wyjaÅ›nić. Zdaje siÄ™, że jest to jakby dopeÅ‚nienie czy odwzorowanie Å›wiata materialnego… rozumiesz, jakby jego druga część, odwrotna strona, o której nie wiedzieliÅ›my. Nie Å›wiat materii, ale Å›wiat… emocji, myÅ›li? Cholera, może duchów, nie wiem jak to nazwać. Po prostu druga strona tego dywanika. Jestem tu już od dÅ‚uższego czasu. ZresztÄ… za waszÄ… sprawÄ…. Te Å›wiaty siÄ™ stykajÄ…. MyÅ›lÄ™, że te wszystkie telepatyczne sztuczki, zwÅ‚aszcza tempaxy, to jakby wdzieranie siÄ™ w nadÅ›wiat. One, te Å›wiaty jakoÅ› siÄ™ Å‚Ä…czÄ…, to, co zdarza siÄ™ tam, jest odwzorowywane tutaj, stÄ…d was poznaÅ‚em. Być może komunikacja zachodzi i w drugÄ… stronÄ™. W każdym razie bÄ™dÄ…c tu mogÅ‚em przenosić siÄ™ do wydarzeÅ„, które tam dawno już siÄ™ rozpÅ‚ynęły, zanikÅ‚y. Tutaj nic nie ginie.
– A może jeszcze zaglÄ…dasz stÄ…d w przyszÅ‚ość? Powiesz mi, jak to wszystko siÄ™ skoÅ„czy?
– Tego ci chyba nawet ÅšwiatÅ‚ość nie powie – zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ chÅ‚opak. – Zdaje siÄ™, że nie ma jakiejÅ› staÅ‚ej, okreÅ›lonej przyszÅ‚oÅ›ci, raczej nieskoÅ„czona ilość zaplanowanych wariantów, miÄ™dzy którymi stale siÄ™ wybiera. MiaÅ‚em wrażenie, że przez twojÄ… decyzjÄ™, by pójść ze Szregim, przyszÅ‚ość gdzieÅ› siÄ™ zmieniÅ‚a. Nie wiem dobrze, byÅ‚em zajÄ™ty czym innym, usiÅ‚owaÅ‚em wtedy porozumieć siÄ™ z tymi z Federacji…
– Co? Ty potrafisz do nich dotrzeć? SÅ‚uchaj…
– Nie, czekaj – podniósÅ‚ rÄ™ce w geÅ›cie jednoczeÅ›nie bÅ‚agalnym i rozkazujÄ…cym. – Nie ma na to czasu. RozgadujÄ™ siÄ™, może niepotrzebnie, ale bardzo bym nie chciaÅ‚, żebyÅ› potem stwierdziÅ‚, że coÅ› ci siÄ™ pieprzyÅ‚o w gÅ‚owie i machnÄ…Å‚ na to rÄ™kÄ…. A rzecz jest ważna i dla mnie, i dla ciebie… no, i w ogóle jest ważna. Podziwiam Sayena, obmyÅ›liÅ‚ wszystko i pozgrywaÅ‚ co do sekundy. Gość ma niesamowity Å‚eb, szkoda go. Ale nie mógÅ‚ o czymÅ› wiedzieć, nie wziÄ…Å‚ tego pod uwagÄ™. To bÅ‚Ä…d i trzeba go naprawić. Dlatego tu jesteÅ›.
Åšpiew ptaków, szum lasu. Dopiero teraz Hornen uÅ›wiadomiÅ‚ sobie, że to ten sam las, którego obraz wracaÅ‚ do niego w snach. Spalony las, w którym bezlitoÅ›nie wyrzynano wilki. Widać odrósÅ‚, znowu siÄ™ zazieleniÅ‚, wystrzeliÅ‚ w niebo mÅ‚odymi pniami…
– Mów. Nic z tego nie rozumiem, ale sÅ‚ucham.
– Na razie nie musisz rozumieć. ChcÄ™ ci tylko coÅ› pokazać, coÅ›, co w tamtym Å›wiecie już nie istnieje. Sayen zniszczyÅ‚ zapis, on ufa tylko sobie samemu… Daj mi rÄ™kÄ™.
PodaÅ‚ mu dÅ‚oÅ„. Przez chwilÄ™ patrzyli sobie w oczy.
– Kim ty jesteÅ›? – zapytaÅ‚ jeszcze Hornen.
– Dowiesz siÄ™ kiedyÅ›. Skup siÄ™, fajter.
Las pociemniaÅ‚ nagle, zafalowaÅ‚ i rozmyÅ‚ siÄ™ jak holofilm, gdy wyszarpnie siÄ™ nagle zasilanie. PozostaÅ‚a tylko czarna, bezdenna otchÅ‚aÅ„, w której nagle otwarÅ‚a siÄ™ pod nim Å›wietlista studnia. RunÄ…Å‚ w ten blask – chociaż jego samego też już nie byÅ‚o, znikÅ‚, straciÅ‚ swój ksztaÅ‚t. StaÅ‚ siÄ™ już tylko wzrokiem nie poÅ‚Ä…czonym z oczami, czystÄ…, swobodnÄ… myÅ›lÄ…, impulsem, czuciem zapadajÄ…cym siÄ™ w bezkresnÄ… studniÄ™.
Błysk. Eksplozja. Pustka zawirowała.
PRINT: MIEJSCE AKCJI.