Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Szukali jej długo nadaremnie, podejrzewając z lękiem, że wpadła w jakąś pułapkę albo napiła się wody z zatrutego strumienia. Kręcąc się tak i nawołując, 87
zbudzili złe stwory Ungolianty, które mieszkały w rozpadlinach gór, i ścigani przez nie ledwie uszli z życiem. Gdy wreszcie wrócili i opowiedzieli, co się stało, wielki smutek zapanował w Gondolinie, a Turgon długo w samotności i milczeniu przeżuwał żal i gniew.
Tymczasem Aredhela, nie mogąc odnaleźć towarzyszy, pojechała dalej sama, miała bowiem nieustraszone i uparte serce, jak wszystkie dzieci Finwego. Trzymała się wytyczonego szlaku, przeprawiła się przez Esgalduinę i Aros i trafiła do Himladu, położonego między Arosem a Kelonem, gdzie Kelegorm i Kurafin mieszkali wówczas, póki nie skończyło się oblężenie Angbandu. Nie zastała ich jednak w domu, gdyż wybrali się z Karanthirem na wschód do Thargelionu. Ale domownicy Kelegorma przyjęli księżniczkę przyjaźnie i oświadczyli, że zrobi im zaszczyt, jeśli zechce pozostać z nimi aż do powrotu ich pana. Przez jakiś czas czuła się w tej gościnie szczęśliwa i cieszyła się swobodą spacerując po lesie, ale gdy mijał długi rok, a Kelegorm nie wracał, ogarnął ją znów niepokój; coraz dalej zapuszczała się konno w lasy, szukając nowych ścieżek i nie zdeptanych polanek. Tak się stało, że późną jesienią Aredhela znalazła się na południowej granicy Himladu i na lewym brzegu Kelonu; ani spostrzegła, jak zabłądziła w głąb puszczy Nan Elmoth.
Niegdyś, gdy drzewa były jeszcze młode, przechadzała się po tym lesie w półmroku Śródziemia Meliana i czar jej trwał w nim nawet po upływie wieków, ale drzewa wyrosły i Nan Elmoth stało się najbardziej mrocznym miejscem w całym Beleriandzie i słońce nigdy tam nie docierało; tę puszczę obrał sobie na siedzibę Eol, przezwany Ciemnym Elfem.
Należał do rodu Thingola, lecz nieswojo się czuł w Doriath i gdy las Region, gdzie wtedy mieszkał, opasano Obręczą Meliany, uciekł do Nan Elmoth. Żył w głębokim cieniu, kochał
noc i półmrok pod gwiazdami. Unikał Noldorów, obwiniając ich, że dopuścili do powrotu Morgotha i zamącenia spokoju Beleriandu, ale dla krasnoludów żywił więcej przyjaznych uczuć niż inne elfy w dawnych czasach. Od niego krasnoludowie dowiadywali się wiele o tym, co się działo w krainie Eldarów.
Szlak handlowy krasnoludów z Gór Błękitnych wiódł dwiema drogami przez Beleriand Wschodni, a droga północna, prowadząca ku brodom na Arosie, biegła w pobliżu Nan Elmoth; tam właśnie Eol spotykał Naugrimów i rozmawiał z nimi. Tak się z czasem zaprzyjaźnili, że niekiedy odwiedzał ich w podziemnych miastach Nogrod lub Belegost.
Nauczył się od tamtejszych mistrzów obróbki metali i osiągnął znaczną biegłość w tej sztuce; wynalazł stop metalu twardy jak stal krasnoludów, lecz zarazem tak podatny w obróbce, że mógł z niego robić blachę cienką i giętką, a jednak odporną na ciosy najostrzejszych mieczy lub strzał. Nazwał ten stop, czarny i lśniący jak gagat, galvornem i z niego sporządził sobie zbroję, którą zawsze kładł, wybierając się w drogę. Eol przygarbił się nieco od pracy przy kowadle, nie był jednak krasnoludem, lecz smukłym elfem ze znakomitego szczepu Telerich; twarz miał posępną, rysy szlachetne, a jego oczy widziały doskonale w mrokach cienistej puszczy. Toteż Eol dostrzegł Aredhelę zabłąkaną wśród wysokich drzew w pobliżu skraju Nan Elmoth, niby białą smugę świecącą w mroku. Wydała mu się bardzo piękna i zapragnął
jej, roztoczył więc swoje czary, aby księżniczka nie mogła znaleźć drogi, która by ją wyprowadziła z lasu, lecz musiała krążyć coraz bliżej jego siedziby w sercu puszczy. Miał
tam kuźnię i dom, a także garstkę sług, równie milczących i skrytych jak on sam. Kiedy Aredhela, zmęczona długą wędrówką, stanęła w końcu pod jego drzwiami, Eol ukazał jej się, powitał i zaprosił w gościnę, Tam też została jako żona Eola i przez długie lata jej rodzina nic nie wiedziała o losach księżniczki.
Nikt nie twierdzi, że Eol pojął Aredhelę za żonę wbrew jej woli ani też, że przez wiele lat była w Nan Elmoth nieszczęśliwa; wprawdzie z rozkazu męża musiała się wyrzec światła słonecznego, lecz razem z Eolem wędrowała po lesie pod gwiazdami lub pod sierpem księżyca. Wolno jej też było samej jeździć konno, gdzie chciała, byle nie próbowała się 88
spotykać z synami Feanora czy z innymi Noldorami. W mrokach Nan Elmoth urodziła Eolowi syna i w skrytości serca dała chłopcu imię w zabronionym języku Noldorów: Lomion, co znaczy Dziecko Półmroku, lecz ojciec z nadaniem mu imienia czekał, póki syn nie ukończył dwunastu lat; wtedy zaś nazwał go Maeglinem, czyli Bystrookim, zauważył
bowiem, że chłopiec jeszcze lepiej niż on przenika wzrokiem ciemności i umie poprzez mgłę słów zgadywać sekrety serc. Gdy Maeglin wyrósł na młodzieńca, okazało się, że odziedziczył
rysy i postawę po noldorskich przodkach, lecz usposobieniem i umysłem wdał się w ojca.
Mówił mało i tylko o tym, co go najbardziej bezpośrednio dotyczyło, wtedy jednak głos jego brzmiał tak władczo, że zmuszał do posłuchu i tłumił wszelkie sprzeciwy. Był wysoki, włosy miał czarne, oczy ciemne, lecz błyszczące i bystre, jak wszyscy Noldorowie, a cerę białą.
Ojciec często zabierał go ze sobą do siedzib krasnoludów we wschodniej części Ered Lindon, a Maeglin chętnie się uczył wszystkiego, czego się tam mógł nauczyć, zwłaszcza zaś sztuki wynajdywania w górach złóż rozmaitych kruszców.
Podobno Maeglin kochał matkę bardziej niż ojca i gdy Eola nie było w domu,