Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Ja posunę się nawet do twierdzenia, że są wyścigi, w których start to 3/4 i
więcej sukcesu, jak i takie, gdzie od samego startu zależy stosunkowo niewiele. Tak czy
inaczej na starcie lepiej nie zostawać z tyłu. Ale jak to zrobić? Aby dobrze wystartować
należy spełnić kilka warunków:
Po pierwsze – startujemy punktualnie
Warunkiem punktualności jest pomiar czasu. Jako narzędzie wystarczy cokolwiek – nawet
wskazówkowy, nakręcany zegarek z sekundnikiem. Typowa procedura startowa to sygnały
podawane na 5, 4, 1 minuty przed startem oraz start. Załogant „zegarkowy” może łatwo
sprawdzić, czy dobrze złapał sygnał i czy stoper wskazuje prawidłowo oraz ewentualnie
zastosować
odpowiednie
poprawki.
Dla początkujących samo uchwycenie momentu podania sygnału może być problemem. Na
polu startowym dużo się dzieje, pływa wiele jachtów, co chwila trzeba komuś ustępować,
kręcą się motorówki obsługi i zabezpieczenia etc. Na łodziach z rollerem polecam zwinięcie
foka na moment łapania sygnału, bez rollera warto stanąć w dryf, lub powoli płynąć na
wybranych żaglach, by ich łopot nie zagłuszał cichego czasami dźwięku. Na profesjonalnie
przeprowadzanych regatach dokładna godzina pierwszego sygnału startowego jest podawana
na odprawie sterników. Można wtedy wzmóc czujność w określonym momencie. Gdy seria
wyścigów puszczana jest „z wody” – wtedy musimy uważnie obserwować ruch na statku
komisji. Z reguły sędzia podający sygnały „czai się” przez dłuższą chwilę przy maszcie
sygnałowym.
Gdy już mamy uchwycony czas – nie odpływajmy zbyt daleko od linii wiatr może osłabnąć i
nie zdążymy z powrotem. Możemy robić krótkie halsy, możemy kręcić kółka, możemy też
dryfować – jednak niezbyt długo, by nie stracić wysokości.
Szczerze mówiąc nigdy nie nauczyłem się startować na zasadzie „x czasu odpływam od linii
pełnym, y czasu wracam ostrym”. Wolę być nieco poniżej linii startu, lub wręcz na niej. Ta
bliskość linii pozwala wyeliminować grubsze błędy typu – jest start a my mamy 200m do
statku.
Po drugie – startujemy na pełnej prędkości
Jacht przed startem powinien cały czas płynąć – im jacht cięższy a wiatr słabszy – tym każda
utrata prędkości groźniejsza. Dlatego też przed samym sygnałem startu nie powinniśmy już
robić żadnych większych manewrów – typu ostrzenie z półwiatru czy wybieranie żagli w
dryfie. Jacht ostatnie kilkanaście sekund powinien stabilnie żeglować już takim kursem jakim
będziemy startować. Z łatwością wyprzedzimy wtedy kolegów, którzy dopiero w ostatniej
chwili rozpędzają jacht. Pewnym wyjątkiem od tej reguły jest sytuacja, gdy korzystniejszy
jest lewy hals a my tuż przed startem musimy żeglować prawym ze względu na prawo drogi.
Jednak wtedy poprawnie i szybko wykonany zwrot przez sztag nie popsuje naszej pozycji
startowej.
Po trzecie – startujemy z korzystnego miejsca
Decydują o tym zasadniczo 2 czynniki:
ustawienie linii startu względem wiatru. W warunkach regat amatorskich
(obsługiwanych przez nie mniej amatorską komisję) często jeden z końców linii stoi
wyraźnie wyżej na wiatr od drugiego. Warto to wykorzystać, bo przy identycznym
starcie mamy „na dzień dobry” ładnych kilkadziesiąt metrów przewagi nad
konkurentami startującymi z mniej faworyzowanego końca. Ustawienie linii startu
sprawdzamy np. przez stanięcie dokładnie w osi wiatru na linii startu – wtedy
wyraźnie widzimy, który koniec stoi wyżej na wiatr. Drugi sposób to porównanie
ostrego bajdewindu na prawym i lewym halsie z przebiegiem linii startu. Jeśli prawy
hals wiezie nas wzdłuż linii lub lekko powyżej a lewy prawie prostopadle – wybór jest
oczywisty. Aby jednak decydować się na start lewym halsem z lewego końca linia
musi stać bardzo niesymetrycznie względem wiatru, gdy asymetria jest niewielka –
bezpieczniej jest wystartować z lewego końca, jednak prawym halsem.
tłok – nie tylko my jesteśmy „mądrzy”. Wielu żeglarzy dochodzi do podobnych
wniosków w analizie sytuacji na linii startu. Dlatego wyraźnie faworyzowany koniec
linii jest często zatłoczony (że nie wspomnę o grupie, co to niezależnie od warunków
startuje „prawym przy statku”). Wyjścia z sytuacji są dwa. Albo uznajemy, że świetnie
żeglujemy w tłoku i poradzimy sobie z całym tłumem przeciwników (chociaż nec
Hercules contra plures), albo omijamy mogącą się utworzyć tratwę i startujemy
przecinając linię nieco dalej od statku. Zwykle staram się wybierać to drugie
rozwiązanie.
Jak ocenić czy start się udał? Warto ocenić sytuację w 2 minuty po starcie. Jak był O.K., to
nasza pozycja również jest w porządku.