Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
A że
pracy u Davida nie brakowało, Jon znalazł później czas na przygotowanie zaledwie
jednego albumu solowego ("Before I Forget" - Harvest I982).
Równie nieskomplikowany żywot wiódł nasz perkusista - w roku 1977 ożenił się
z Jackie, tu i ówdzie wystąpił jako muzyk sesyjny, zajął się też na poważnie hodowlą
koni, aż w końcu w lipcu roku 1979 dołączył do swych starych kumpli w Whitesnake.
Nie zagrzał tam miejsca równie długo jak jego szwagier (tak, tak - Jon Lord wkrótce
143
pojąć miał za żonę siostrę pani Jackie Paice, Vicky), zasilając swymi talentami grupę
Gary, ego Moore' a, w której występował nieprzerwanie do roku 1984.
46. OSIEM LAT NIEPEWNOŚCI
No właśnie - a co przez cały ten czas działo się z ZESPOŁEM Deep Purple?
ZESPOŁU Deep Purple nie było! - zawołają wszyscy chórem dość zgodnym. I
rzeczywiście, ale ileż to sensacyjnych pogłosek, plotek, spekulacji i "informacji ze źródeł
zbliżonych do..." poświęconych reaktywowaniu legendarnej grupy przedostawało się
wówczas na łamy prasy... I jak wiele w sercach fanów Deep Purple wzbudzały one nadziei
i emocji... Spróbujmy zatem prześledzić historię prasowych "enuncjacji" na temat
ponownego zejścia się hardrockowej legendy - prawie wszystkie z podziwu godną
regularnością zapełniały łamy brytyjskiej prasy muzycznej - i nie tylko... A z wielką
pomocą przyjdzie nam w tym miejscu znakomity artykuł Simona Robinsona,
opublikowany w fanclubowym magazynie "Darker Than Blue" w lipcu 1984.
Pierwsze "przecieki" datują się jeszcze na okres, w którym Deep Purple działali.
A przynajmniej nie ogłosili oficjalnego rozpadu. W maju bowiem 1976 roku,
przepytywany przez pewnego francuskiego dziennikarza Ian Gillan otwarcie stwierdził,
iż wkrótce Wyruszymy w trasg, może nagramy nowy album - najpierw musimyjednak
udowodnić sobie i całemu światu, że nie stoimy na przegranych pozycjach i że jesteśmy
w stanie odnieść sukce.s z naszą starą grupą. Wypowiadając te zaiste prorocze słowa,
wokalista - nie szczędzący przy okazji pochlebnych komentarzy pod adresem Ritchiego
Blackmore,a ijego pierwszej płyty - nie przypuszczał jednak, iż spełnią się one dopiero
po ośmiu latach. Ale okazji do ich spełnienia będzie w tym czasie, jak się wkrótce okaże,
całkiem sporo.
Krótko potem poszczególni muzycy Purple przystąpili do pracy we własnych
formacjach (o których wyżej), o reaktywowaniu macierzystej grupy nie było więc przez
jakiś czas mowy. Aż tu nagle w maju 1977 David Coverdale w rozmowie z wysłannikiem
szkockiego "Daily Record" ujawnił, iż istnieją plany, by wszyscy byli członkowie Deep
Purple zeszli się na jeden charytatywny występ w przyszłym roku. Miałaby to być część
obchodów 25-lecia panowania królowej Elżbiety II - na plenerowych koncertach nad
brzegami Tamizy mieli oprócz Purpli wystąpić też inni "wielcy nieobecni" - The Moody
Blues i King Crimson, a Jon Lord zaprezentować miałby fragmenty swej "Sarabandy".
Po kilku następnych tygodniach tygodnik "Record Mirror" przyniósł "sensacyjną"
wiadomość, że Lord, Paice i Coverdale zamierzają wskrzesić swój dawny zespół z
udziałem gitarzysty, którego nazwiska nie można było na razie ujawniać. W rzeczywistości
informację skojarzono błędnie z pogłoskami o dołączeniu Davida Coverdale'a do Paice
Ashton Lord - podobno wcale nie najmniej ważnym powodem, dla którego wokalista
odmówił, była prawdopodobna nazwa nowego projektu - CLAP, co w potocznej
angielszczyźnie oznacza pewną uciążliwą chorobę pochodzenia francuskiego...
Połowa roku następnego niczym bumerang przyniosła kolejną falę pogłosek i
spekulacji. Tym razem zaczepiony przez jednego z fanów Roger Glover (obecny na
koncercie lana Gillana w londyńskim Marquee) wyznał, że powrót drugiego składu jest
już prawie gotów. Planowano bowiem serię pięciu wielkich koncertów w Hiszpanii, z
których transmisję przeprowadzić miała Eurowizja. Poproszony o komentarz Ritchie
144
stwierdził, że w tym wypadku nie zależy mu nawet tyle na pieniądzach, co na
wspomnieniach. Gitarzysta zaznaczył jednak, że o filmowaniu czy nagrywaniu całego
przedsięwzięcia nie może być mowy, ponieważ kolidowałoby to z promocjąjego własnego
zespołu. Ž ponieważ warunkiem finansowej pomyślności takich imprez jest właśnie
transmisja telewizyjna, przeto sytuacja zaczynała wyjaśniać się sama. Ostatnie słowo
należało tu jednak do Iana Gillana, który orzekł, iż cała impreza wydaje mu się
zorientowana zbyt komercyjnie. Projekt "hiszpański" wkrótce upadł, lecz niedługo potem
" New Musical Express" zaskoczył wszystkich nowymi rewelacjami. Oto bowiem w
Japonii powstał plan, by najednej scenie spotkały się wszystkie purpurowe "odpryski",
podczas gdy końcówkę tego niezwykłego festiwalu zwieńczyć miał występ odrodzonego
Deep Purple.
W kwietniu 1979 do Johna Coletty zwrócili się przedstwaiciele pewnej
amerykańskiej organizacji, biorącej udział w przygotowaniu drugiej, rocznicowej edycji
festiwalu w Woodstock. Purple mieliby wystąpićjako główna gwiazda,jednak brak czasu
i problemy z wyborem właściwego składu sprawiły, że plany reaktywowania zespołu na
tę okazję spełzły na niczym; podobnie zresztąjak sam festiwal. Sporą porcję spekulacji
przyniósł jednak fakt, iż od lipca '79 w Whitesnake występowało aż trzech muzyków
Deep Purple - a ponieważ menażerem grupy był John Coletta, toteż większość domysłów
dotyczyła wskrzeszenia Deep Purple w składzie z Davidem Coverdale'em. Jednak pod
koniec roku panowie Coverdale i Blackmore spotkali się w mało chwalebnych
okolicznościach (po jednym z koncertów Rainbow doszło niemal do bijatyki między
nimi), co niemal automatycznie przekreśliło szanse dalszej współpracy. Na przełomie
lat 1979 i 1980 Ian Gillan zapewniał fanów, że choć on sam zajęty jest w chwili obecnej
własnym zespołem, nie ma mowy, by Coverdale mógł samodzielnie sprokurować
reaktywowanie Purple.
Rokiem, który przyniósł najwięcej plotek - a co za tym idzie, najwięcej nadziei -
był rok 1980. W kwietniu prasa sugerowała, jakoby Deep Purple mieli reaktywować się