Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
MASKA 21
?!
KONRAD
Oto budujê Polskê!
MASKA 21
?!
KONRAD
Na ob³ok ten patrzê, biegn¹cy sk³onem ogromnym, i powitanie mu posy³am braterskie. Mój ci jest posk³onie, po ogromach p³yn¹cy. W³asnoœci¹ jest moj¹ i rzecz¹, której zasiê kupiæ nie mo¿e ode mnie s¹siad mój ani brat, ani z³odziej wydrzeæ i zagrabiæ.
MASKA 21
?
- - - - - - - - - - - - - - - - - - -
101
Znik³a; ju¿ inna jest i bada niepokoj¹c¹ mysi Konrada.
KONRAD
Oto na co patrzê, gdy Noc zapad³a, i co czyniê...
MASKA 22
— ?
KONRAD
Oto przypatrujê siê drobnym zdarzeniom i ¿yjê tym ¿yciem nieustawnych tragedii drobnoustrojów.
MASKA 22
Drobnoustrojów ?
KONRAD
A tak. Tworów ma³ych, które gromad¹ id¹, ale które wcale gromad¹ nie s¹ i które gin¹
pojedynczo.
MASKA 22
!
KONRAD
Ka¿dy ten twór ginie samodzielnie.
MASKA 22
!
KONRAD
A ja zamierzy³em patrzeæ na ten ci¹g nieprzerwany dramatów.
MASKA 22
? - - - - -
Powoli inne maski w³a¿¹.
Wesz³y, ruch ka¿dy jego wa¿¹.
Za jego gestem siê pochyl¹
i tak nad ziemi¹ krótk¹ chwil¹
patrz¹ siê, ka¿dy zaczajony,
co znaczy gest nie domówiony?
KONRAD
Oto gdy noc nasz³a ju¿ domostwo moje - w izbie zastawiam misê cynow¹, piêknie brzêcz¹c¹;
- misê tê pe³niê napojem s³odowym, któren z jêczmionowych ziaren zalewkami siê przetwarza
- a woñ mi³a nape³nia izbê, woñ S³owianom ulubionego napoju...
102
MASKI
?!
KONRAD
I oto zabieram kaganiec, który przytwierdzeñ u ¿eleŸca wpojonego w mur, z dala rozœwietla³
komorê; który rozprasza³ by³ mrok nocy, tej, co pokój i ukojenie niesie œpi¹cym.
MASKI
!?
KONRAD
A kiedy b³yska œwit, szary nieledwo œwit - niepokojem ju¿ serce moje przejête... i groza siê do zmys³ów moich ciœnie... i opanowujê po chwili pierwszy zmys³: wstrêtu...... Misa cynowa pomieœci wszystk¹ nieprawoœæ, która w niej, z piêknie brzêcz¹cego metalu uczynionej, w mej napoju ulubionego S³owianom pe³nej...
MASKI
!?!
KONRAD
Sczeœnie! -
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
nagle, gdy Konrad wyrzek³ „sczeœnie”,
zajêkty dziwno jakby we œnie,
i wpadn¹ nagle do podziemu,
uleg³e przeznaczeniu swemu.
Tej¿e chwili zamykaj¹ siê wszystkie drzwi naokó³, które dotychczas siaty otworem, i tworzy siê mroczne wnêtrze du¿ego pokoju. Tej¿e samej chwili otwieraj¹ siê podwoje œrodkowej œciany w g³êbi i widaæ izbê niewielk¹ mieszkaln¹ i drzewko oœwietlone i ustrojone, zawieszone u stropu.
Nad kolebk¹ pochylona matka ssaæ daje pierœ dzieci¹tku i ko³ysze siê w takt nuconej pó³g³osem kolêdy. Anio³owie to obst¹pili kolebkê chórem: KONRAD
Pamiêtam, niegdyœ wchodzi³em
do ksiêdza, do pustelni,
i przystan¹³em w sieni.
Pamiêtam, gdy pozdrowi³em,
ci czyœci i nieskazitelni
pojrzeli ku mnie zdziwieni.
O Bo¿e! pokutê przeby³em
i d³ugie lata tu³acze;
dziœ jestem we w³asnym domu
i krzy¿ na progu znaczê.
103
Krzy¿ znaczê Bo¿y nie przeto,
bym na siê krzy¿ przyjmowa³;
lecz byœ mnie. Bo¿e, od mêki,
od mêki krzy¿a zachowa³.
Byœ mnie zachowa³ od tego,
coœ zasiê za mnie przeby³;
bym ja by³ z twoich wiernych,
a niewolnikiem nie by³.
Bym ja mia³ z Ciebie si³ê,
jak wierzê w Twoj¹ wiarê,
i ¿ebym siê doczeka³,
jak miecze œlesz i karê.
Byœ to, cos zapowiedzia³,
dope³ni³ w moim ¿yciu:
by zesz³o œwiat³o w nocy
i trysn¹³ zdrój w ukryciu.
By trys³o Ÿród³o œwie¿e
za lask¹ Moj¿eszow¹
i byœ mi wskaza³ le¿e
i dach nad moj¹ g³ow¹.
Byœ zwiód³ z wêdrówki d³ugiej
mój naród do Wszechmocy!
Byœ dal, co maj¹ inni,
GDY PRZYJDZIESZ JAKO DZIECIÊ TEJ NOCY.
Bo¿ego narodzenia
ta noc jest dla nas œwiêta.
Niech id¹ w zapomnienia
niewoli gnuœne pêta.
Daj nam poczucie si³y
i Polskê daj nam ¿yw¹,
by s³owa siê spe³ni³y
nad ziemi¹ t¹ szczêœliw¹.
Jest tyle si³ w narodzie,
jest tyle mnogo ludzi;
niech¿e w nie duch twój wst¹pi
i œpi¹ce niech pobudzi.
Niech siê królestwo stanie
nie krzy¿a, lecz zbawienia.
104
O daj nam, Jezu Panie,
tw¹ Polskê objawienia.
O Bo¿e, wielki Bo¿e,
ty nie znasz nas Polaków;
ty nie wiesz, czym byæ mo¿e
stra¿ polska u twych znaków!
Nie œcierpiê ju¿ niedoli
ani niewolnej nêdzy.
Sam siêgnê lepszej doli
i ³eb przygniotê jêdzy.
Zwyciê¿ê na tej ziemi,
z tej ziemi PAÑSTWO wskrzeszê.
Synami my twojemi,
b³ogos³aw czyn i rzeszê!
- - - - - - -
Gwiazdka zesz³a i œwieci,
nad kolebk¹ dzieciêc¹,
nad mi³oœci¹ zab³ys³a matczyn¹.
Œwiat³o b³ys³o stuleci,
radoœæ nocy tej œwiêc¹:
Gwiazda zesz³a nad ŒWIÊT¥ RODZIN¥.
Oto dzieciê w kolebce,
matka nad nim schylona.
Oko³o niej Anieli?
Dom¿e to mój? Mnie ¿ona?
Któ¿ te s³owa mi szepce?:
ta z tob¹ dolê podzieli.
Koniec memu b³¹kaniu,
koniec mojej udrêce.
W czyim¿e to szeptaniu?:
z t¹ œlubem sprzêgniesz rêce...
(Klêka).
HESTIA
(Wystêpuje z izby, gdzie œwiat³o. Podwoje izby zamykaj¹ siê za ni¹).
Strzegê twoich ócz i twoich r¹k,
uchylam od ciê m¹k,
zdejmujê z czo³a znamiê trwóg,
byœ by³ jako ten, co nie pamiêta,
przez jakie przeszed³ ciemnie dróg.
105
KONRAD
Ty¿eœ to moja œwiêta?
HESTIA