Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Zwrócono się z prośbą do PKWN w Lublinie o przydzielenie jakichkolwiek samochodów, bowiem Gaz nie nadawał się już do niczego. Bardzo często do powstałych pożarów strażacy udawali się furmanką, rekwirowanymi samochodami a nawet pieszo. Wreszcie, po blisko roku, otrzymali od Zarządu Miejskiego „Chevroleta”. Ustawiono na nim motopompę, drabinę i podręczny sprzęt gaśniczy. Była to jednak kropla w morzu potrzeb. W większości przypadków strażacy musieli jednak radzić sobie sami. W celu podreperowania budżetu wykonywali różne prace społeczne – wypompowywali wodę z zalanych piwnic, pełnili dyżury w teatrach i kinach, myli samochody. Za zarobione pieniądze kompletowali umundurowanie.
W 1945 roku w straży służyło już 47 osób – komendant, referent, biuralista, 3
telefonistów, 6 szoferów, 3 szefów zmiany i 32 strażaków szeregowych. Nowym komendantem, po okresie przejściowym, został mianowany por. poż. Mieczysław Kompiński.
16
W styczniu 1946 roku doszło do podpisania protokołu o wzajemnej pomocy i współpracy pomiędzy MZSP a Kolejową Strażą Pożarną w Białymstoku. Nadal jednak jednostka przeżywała kryzys spowodowany niedoborem sprzętu i ogromnymi brakami wyszkolonych ludzi. Na szczęście poprawiła się sytuacja bytowa, bowiem strażacy otrzymali pierwszy skromny żołd.
Rok 1947 nie przyniósł większych zmian. Stanowisko komendanta piastują kolejno: st. sierż. Jan Kulesza, por. Romuald Przyborowski i st. sierż. Borys Predko, zaś pod koniec roku ppor. Szlakis. Oddział nadal przeżywał poważny kryzys kadrowy. Brakowało nie tylko sprzętu ale i ludzi przeszkolonych w podstawowym zakresie prowadzenia akcji gaśniczej.
Rozwiązaniem problemów kadrowych wydawało się rozpoczęcie wypłaty stałego wynagrodzenia, niestety bardzo skromnego i wydawane powoli jednolite umundurowanie.
Rok później sytuacja była nadal tragiczna. Funkcjonowały zaledwie dwa plutony (w sumie 35
osób), zaś w liczącym już ponad 70 tys. mieszkańców mieście, przy działających ponad 130
ważnych obiektach biurowych, przemysłowych i użyteczności publicznej w miarę działało zaledwie 300 hydrantów ulicznych. Jedyną odczuwalną zmianą było otrzymanie z demobilu motopompy „Kerm” o wydajności 2400 l/min oraz ustalona przez radę miasta decyzja o przeprowadzeniu remontu budynku koszarowego, jako takie umeblowanie sal sypialnych, centralny zakup ubrań i butów ochronnych oraz podwyższenie pensji za pracę szczególnie niebezpieczną z 2 do 3 tys. złotych. W roku 1948 udało się, dzięki staraniom wojewody, zmienić tragiczny park maszynowy. Strażacy otrzymali 2 samochody ciężarowe Ford-Canada przerobione własnymi siłami na cysterny, 2 autopompy i 2 motopompy. Wszystkie te sprzęty wymagały gruntownej przebudowy i dostosowania do potrzeb akcji gaśniczej, dawały jednak nadzieję, że nie rozsypią się w czasie kolejnej akcji ratowniczej. Dodatkowo 2,5 tonowy samochód ciężarowy Renault przerobiono na jednostkę gaśniczą o dumnej nazwie Pionier.
Udało się także powiększyć zapas węży strażackich do 900 metrów. Po raz kolejny zmienił
się komendant. Najpierw został nim po raz trzeci Borys Predko, zaś w 1949 roku zastąpił go ppor. poż. Henryk Ładowski.
Prawdziwym przełom nastąpił w roku 1950, kiedy to uchwałą Sejmu jednostki zawodowej straży pożarnej podniesiono do rangi organów państwowych. Automatycznie zmieniło to nie tylko ich status ale także sposób finansowania. Miejska Zawodowa Straż Pożarna otrzymała dodatkowo za zadanie prowadzenie szeroko zakrojonych działań prewencyjnych, m.in. poprzez systematyczne kontrolowanie stanu bezpieczeństwa pożarowego. Ponieważ poprzez Wojewódzką Komendę Straży Pożarnej podlegała Prezydium Miejskiej Rady Narodowej stanowiła odtąd organ władzy państwowej. Zmiany organizacyjne wymusiły po raz kolejny zmiany na stanowisku komendanta. Został nim kpt. Edward Arasimowicz. Zwiększył się też stan osobowy MZSP i wynosił: 1 oficer, 13 podoficerów i 30
strażaków. Rok później było już 3 oficerów, 35 podoficerów i 51 szeregowych. Rok 1951
przyniósł ze sobą kolejne zmiany. Wybudowano zaimprowizowany garaż na samochody bojowe oraz magazyn na sprzęt pożarniczy. Jednostka wzbogaciła się też o samochód gaśniczy GM-8 marki Bedford, zaś w 1952 roku pierwszy polski wóz gaśniczy GM-8 na podwoziu Stara 20. W roku 1953 otrzymała ona kolejne 5 motopomp M-800, 10 drabin, 5
aparatów tlenowych GNOM, aparat ratowniczy Höeniga, zbiornik brezentowy na 3000 l.
pojemności oraz ponad 2 km węży. W celu przewożenia dodatkowego sprzętu zakupiono także ciężarowy wóz Doge-Camandor.
Niestety, okazało się, że nie ma gdzie trzymać zakupionego sprzętu. Brakowało garaży, zaś stan techniczny drewnianych przybudówek wołał o pomstę do nieba, nie mówiąc już o wyglądzie. Podobnie zła sytuacja panowała w budynku sypialnym, gdzie 40 osób z poszczególnych zmian służbowych dosłownie gnieździło się w ciasnych, dusznych i słabo oświetlonych salkach. Dzięki inicjatywie komendanta Arasimowicza i ogniomistrza Jana 17
Hajdukiewicza rozpoczęto pierwszą gruntowną przebudowę jednostki. Rozebrano rozwalające się przybudówki oraz imitującą garaż starą szopę, poczym własnymi siłami przystąpiono do budowy nowych pomieszczeń. Zgodnie z obowiązującymi wówczas trendami całość nazwano czynem lipcowym. Budowę prowadzono niemal bez przerwy, gasząc jednocześnie pożary. Być może nie trzeba było tego robić aż takim kosztem gdyby nie fakt, że całość miała zostać oddana... 22 lipca. Efekt tej pracy stoi do dziś. Pomimo licznych zmian garaże na jednostki bojowe oraz pomieszczenia sypialne, stołówka, świetlica i sanitariaty służą strażakom nadal. Dzięki pozyskaniu miejsca można było zorganizować przy MZSP szkołę podstawową dla pracujących, umożliwiając wielu strażakom ukończenie nauki, którą w większości przypadków przerwała wiele lat temu wojna. Ukoronowaniem naprawdę pracowitego roku było otrzymanie kolejnych 2 samochodów gaśniczych GA-16 na podwoziu Stara 20 oraz samochodu ciężarowego. Po przyłączeniu do Białegostoku osiedla Bacieczki zorganizowano tam pierwszą jednostkę OSP typu „Km”. Dwa lata później wybudowano własny dystrybutor benzyny o pojemności zbiornika 3 tys. litrów.