Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
— Order Trupiej Czaszki — rzekła Charlotte.
Z wysiłkiem przeszła przez pokój i zatrzymała się przed złotą ramą, w której na czarnym aksamicie wisiał Order Trupiej Czaszki.
— Spójrz, ten order jest najcenniejszą rzeczą, jaką posiadam. Wisi tu u mnie na ścianie. Moja złota młodzież salutuje mu, gdy tu przychodzą. W archiwach mojego zamku znajdują się jego kroniki. Czytanie części z nich wymaga naprawdę żelaznego usposobienia, ale trzeba się przyzwyczaić. Egzekucje w komorach gazowych, tortury, procesy w Norymberdze, wszystko to krzyczy donośnym głosem, właśnie o tym. To była wielka tradycja. Przez ból do potęgi. Tamci chłopcy byli dobrze wyszkoleni, nie znali słabości. Nawet Lenin głosząc swą doktrynę wołał: „Precz ze słabością!”. To był jeden z jego podstawowych warunków stworzenia idealnego państwa. Ale my byliśmy zbyt krótkowzroczni. Chcieliśmy ograniczyć nasze plany do nadrzędnej rasy niemieckiej. Ale przecież są na świecie inne rasy. One też mogą osiągnąć doskonałość na drodze cierpienia i przemocy, przez kontrolowaną anarchię. Musimy pozbyć się naszych słabości. Pozbyć się upokarzających form uprawiania kultu religijnego. Istnieje religia mocy, stara religia ludu Wikingów. Mamy też przywódcę, młodego, ale zdobywającego dzień za dniem coraz większą potęgę. Czyje to było powiedzenie? Dajcie mi narzędzia, a ja dokonam dzieła, albo jakoś tak. Nasz przywódca już ma potrzebne narzędzia. I będzie miał ich więcej. Będzie miał samoloty, bomby, gazy bojowe. Będzie miał żołnierzy. Będzie miał transport. Będzie miał okręty i ropę. Będzie miał po prostu jak gdyby lampę Alladyna. Pocierasz lampę i pojawia się dżin gotowy na twoje usługi. Środki produkcji, pieniądze i nasz młody przywódca. Urodzony przywódca, całym sercem i umysłem. Właściwy człowiek na właściwym miejscu. Charlotte zakaszlała dychawicznie.
— Pozwól, że ci pomogę.
Lady Matylda odprowadziła ją z powrotem na miejsce. Siadając .Charlotte ciężko dyszała.
— To smutne być starym, ale ja pożyję wystarczająco długo, żeby zobaczyć triumf nowego świata. Tego właśnie chcesz dla swojego siostrzeńca. Masz to jak w banku. On pragnie siły we własnym kraju, prawda? Czy jesteś gotowa poprzeć te dążenia?
— Kiedyś bardzo chętnie, miałam odpowiednie wpływy. Ale teraz… — lady Matylda smutnie potrząsnęła głową. — Wszystko się dla mnie skończyło.
— To powróci, moja droga — zapewniła ją przyjaciółka. — Miałaś rację zwracając się z tym do mnie. Ja posiadam znaczne wpływy.
— To bardzo ważne — odrzekła lady Matylda, po czym westchnęła i dodała cicho — Młody Zygfryd…
— Mam nadzieję, że miała pani udaną wizytę — zagadnęła Amy w drodze powrotnej do pensjonatu.
— Gdybyś usłyszała te bzdury, które ja tam musiałam naopowiadać, nie wierzyłabyś własnym uszom — odparła lady Matylda Cleckheaton.
Rozdział szesnastyPikeaway zabiera głos
— Wieści z Francji są bardzo złe — oznajmił pułkownik Pikeaway, strzepując odrobinę popiołu z rękawa.
— Słyszałem, jak Winston Churchill wyrzekł te słowa podczas ostatniej wojny. To był człowiek, który potrafił mówić wprost i nie powiedzieć ani jednego zbędnego słowa. Robiło to wielkie wrażenie. Przekazywał tylko najistotniejszą informację i nic ponadto. Dużo czasu minęło od tamtej pory, ale ja to dzisiaj powtórzę. Wieści z Francji są bardzo złe.
Zakaszlał, pociągnął nosem i strzepnął z rękawa kilka innych pyłków.
— Wieści z Włoch są bardzo złe — podjął po chwili.