Strona startowa Ludzie pragnÄ… czasami siÄ™ rozstawać, żeby móc tÄ™sknić, czekać i cieszyć siÄ™ z powrotem.Barclay zatem wbrew wszystkim i wszystkiemu broniÅ‚ uparcie do ostatniej chwili planu cofania siÄ™ na caÅ‚ej linii, planu, który wysÅ‚awiaÅ‚ przed jednym z...— Taka zapiekanka z królika, Bill — wykrzykiwaÅ‚ ów mÅ‚odzian odsÅ‚aniajÄ…c przed oczyma zebranych olbrzymi kawaÅ‚ miÄ™sa w cieÅ›cie — takie...Powtórzyæ [trzeba] te s³owa siedem razy, po czym zmówiæ b³agania do Buddów,bodhisattwów i mocarzy, odczytaæ B³aganie o Ochronê przed Trwogami Bar-do iB³aganie o...ochrony krajobrazu – te powstaÅ‚e na obszarach wrzosowisk (Szkocja) czy Lake Powell National Golf Course w stanie Arizona chroniÄ… cenny krajobraz przed...Profilaktyka zaburzeñ emocjonalnych to przede wszystkim uczenie dziecka róŸnych sposobów radzenia sobie w sytuacjach trudnych, a nie tylko ochrona dziecka przed...ROZDZIAÅ‚ 17DODATKOWE ćWICZENIA WZROKU PRZYDATNE W PRACY PRZY KOMPUTERZEZoom przy użyciu kciukaWyciÄ…gnij przed siebie rÄ™kÄ™ z podniesionym kciukiem...Przechodzc do bardziej szczegóBowych definicji zagro|eD, jakie stoj przed Federacj Rosyjsk, Koncepcja definiuje interesy narodowe paDstwa, czyli  [ByÅ‚o to w roku 1860 i 1861, kiedy mój stryj rozpoczÄ…Å‚ wÅ‚aÅ›nie praktykÄ™ lekarskÄ… i przed wyruszeniem na front sporo usÅ‚yszaÅ‚ o tych wydarzeniach od swoich...Przez pierwsze sto metrów Moon taÅ„czyÅ‚a jak boja na fali, skupiaÅ‚a caÅ‚Ä… swÄ… uwagÄ™ na bronieniu siÄ™ przed zadeptaniem, potem Å›cisk zaczÄ…Å‚ siÄ™ rozrzedzać...– Czyż nie mówiÅ‚am przed chwilÄ…, że masz być moim bohaterem? Nie widziaÅ‚ jej twarzy, ale czuÅ‚ dobrze, że żartuje, rzekÅ‚ wiÄ™c jeszcze poważniej...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.


— Pomóż nam! — krzyknÄ…Å‚ Ruin.
Will popychał ich do przodu, a Sken biegła za nimi z latarnią.
W komnacie panowała jasność. Słońce już wzeszło. Lodowy sufit był miejsca-
mi tak cienki, że przenikało przezeń światło. Ujrzeli Angela leżącego pośrodku pomieszczenia. Był martwy. Kiedy upadał, noże wysunęły mu się z rąk. W tyle
głowy tkwiła wąska strzałka. Patience trzymała jeszcze w dłoni dmuchawkę, lecz zaraz ją odrzuciła. Dmuchawka odbiła się kilka razy na lodzie, po czym trafiła w koryto strumienia, który uniósł ją tunelami, prowadzącymi do najdalszych za-kątków Spękanej Skały.
— Teraz ona należy już do niego — powiedziaÅ‚ Will. — Nie zrobi nic, by nam
pomóc.
— Gdzie on jest? — wyszeptaÅ‚a Reck.
218
Jakby w odpowiedzi z białego tunelu w pobliżu sufitu wysunęła się nagle czar-na sylwetka. Gdzie jest jego słabe miejsce, zastanawiała się rozpaczliwie Reck.
Gdzie mogę go ugodzić śmiertelną strzałą?
— Mój Å‚uk — zwróciÅ‚a siÄ™ do Ruina. — Powiedz mi, gdzie mam celować.
Grzbiet stworzenia tworzyły twarde segmenty, których nie dałoby się przebić.
— Nie wiem — powiedziaÅ‚ Ruin. — Nie ma takiego miejsca.
— To mówi Nieglizdawiec — sprzeciwiÅ‚a siÄ™ siostra.
— Nie ma takiego miejsca — powtórzyÅ‚.
Nieglizdawiec zbliżył się do Patience. Nagle podniósł się, odsłaniając brzuch.
Nie był to miękki, gładki brzuch, jaki spodziewała się zobaczyć Reck. Wystawały z niego liczne członki, które sięgały do przodu jak miękkie miecze, a potem opa-dały i cofały się. Były wilgotne, ociekały jakimś płynem. Po bokach Nieglizdawca trzepotały jego słabe rączki, przypominające wachlarze.
— Patrz, jak siÄ™ trzÄ™sie — wyszeptaÅ‚a Reck. — Jest stary.
— To nie starość, tylko namiÄ™tność — powiedziaÅ‚ Ruin. — Musimy go wy-
krwawić. To nasza jedyna nadzieja.
Patience zwróciła się nagle do nich.
— Nie ma nadziei! — zawyÅ‚a. ByÅ‚a zwierzÄ™ciem. PrzenosiÅ‚a swój wzrok z jed-
nego na drugie. — Nie dla was! — I zarzuciÅ‚a z pasjÄ… pÄ™tlÄ™ na Reck.
Ale zanim broń trafiła celu, dłoń Willa przygniotła twarz Reck ku ziemi. Pętla dosięgnęła jego prawej ręki, tnąc nadgarstek aż do kości. Odpadł kawał skóry jak ściągnięta rękawiczka, z rany polała się krew.
Will krzyknął z bólu, ale prawie w tej samej chwili zajął się innymi. Nie mógł
trzymać jednocześnie Reck i Ruina, przydusił więc mężczyznę-geblinga do ziemi, oparł stopę na jego nodze i nagle szarpnął go w górę. Ruin krzyknął, kiedy coś chrupnęło w jego nodze. Teraz musiał zostać w komnacie.
— Sken! — zawoÅ‚aÅ‚ Will. Kobieta ruszyÅ‚a natychmiast ku niemu, poÅ›lizgnęła
się na lodzie, ale złapała się Willa, który miał jeszcze dość siły, aby razem z nią utrzymać się na nogach.
— Trzymaj Reck w tym miejscu — rozkazaÅ‚ Will. Potem klÄ™knÄ…Å‚ i zanurzyÅ‚
ramię w kryształowo czystej wodzie płynącego pośrodku komnaty strumienia.
— Patience! — krzyknÄ…Å‚. Z rany popÅ‚ynęła czerwona wstążeczka krwi. —
Patience, on nie rzÄ…dzi tobÄ…!
Silne ramię Sken oplotło talię Reck dokładnie w chwili, gdy Nieglizdawiec
nakazał jej uciekać z tego miejsca. Ale jednocześnie czuła w swym drugim umy-
śle wołanie Ruina. Zostań. Zabij. Drżącymi rękami sięgnęła po łuk, wypuściła strzałę. Nieglizdawiec usunął się zwinnie, strzała spadła, nie czyniąc mu żadnej krzywdy. Założyła następną, starając się lepiej skoncentrować. Wdarł się w jej umysł, zamglił wzrok.
Patience też to widziała, widziała to wszystko. Nie było nadziei, by się mu
oprzeć, potrafiła tylko myśleć o tym, jak bardzo go pożąda. A jednak pamięta-219
ła słowa Willa, tłumaczącego jej, kim naprawdę jest, opowiadającego o małym, zapomnianym ja, zamaskowanym wspomnieniami i pragnieniami. Muszę im po-móc, pomyślała. Nie mogła oprzeć się Nieglizdawcowi, ale mogła odciągnąć jego uwagę.
Zrobiła krok do przodu i zawołała.
— Nieglizdawcu!
Ściągnęła tunikę przez głowę i naga uklękła przed nim.
— Nieglizdawcu!
Poślizgnęła się na lodzie i w następnej chwili leżała przed nim, ofiarowując mu siebie.
Reck poczuła, jak jego nacisk na nią maleje. Nagle ciało Nieglizdawca wy-
gięło się w łuk i opadło na Patience. Zagłębił w niej jeden ze swych wyrostków.
Dziewczyna krzyknęła, odczuwając niesłychaną ulgę. To, czego pragnęła przez
całe tygodnie, dokonywało się.
Górna część ciała Nieglizdawca zaczęła się rytmicznie kołysać. Na chwilę
zapomniał o obecności innych stworzeń. On też zbyt długo czekał na spełnienie swego pragnienia. Reck wypuściła dwie strzały. Jedna trafiła go w oko. Druga w język, który wysunął się z ust.
— Nie w gÅ‚owÄ™! — krzyknÄ…Å‚ Ruin. — W brzuch. Celuj w brzuch, gdzie ze-
brała się cała krew.
Reck założyła następną strzałę, ale tym razem nie napięła jej, gdyż poczuła
przemożną ochotę, by ją połknąć. Pragnęła włożyć ją do ust, a potem wcisnąć
w gardło. Podniosła strzałę na wysokość twarzy i uśmiechnęła się do śmierci, którą miała przed sobą.
Nagle pięść Sken trafiła ją prosto w brzuch. Ból usunął Nieglizdawca z jej
myśli. Jednocześnie dotarło do niej, że strzała nie uszkodzi brzucha Nieglizdawca wystarczająco. Tak nie da się go zabić. Tylko Patience była dość blisko. Heptarchini leżała teraz na plecach i z łatwością mogła sięgnąć ręką po jeden z noży Angela. Dygotała z rozkoszy. Reck pomyślała, że w jakiś sposób trzeba ją pozbawić przyjemności, którą zapewniał jej kochanek, zmusić do zrozumienia, co się naprawdę dzieje. Tylko nagły ból mógł spowodować, by zapomniała o rozkoszy,
zdążyła złapać nóż i rozpłatać mu brzuch.
Więc Reck naszykowała strzałę i wycelowała, lecz nie w Nieglizdawca, a w sa-
mą dziewczynę. Strzała zagłębiła się w udzie heptarchini.
Patience szarpnęła głową w nagłym bólu. Czy dostrzegła noże?
— Zabij go! — krzyknÄ…Å‚ Ruin.
Zobaczyła je. Złapała jeden, wzniosła do uderzenia, ale nagle znowu krzyk-