Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.Do obszaru zarządzania wiedzą należą też problemy ochrony własności wiadomo- ści (Yan Xianglin, Zhang Yaxi 2000: 143–148) lub (szerzej) problemy...<input type="submit" name="Submit" value="Submit"> </form> </body> </html> Rozdział 4 – Operacje na...ochrony krajobrazu – te powstałe na obszarach wrzosowisk (Szkocja) czy Lake Powell National Golf Course w stanie Arizona chronią cenny krajobraz przed...Wołodyjowski z panem Longinem już zasiedli, rzekł: – Bo waćpan, panie Podbipięta, nie wiesz największej i szczęśliwej nowiny, żeśmy z panem...– Krzysztofa Kononowicza Krzysztof Kononowicz to urodzony 21 stycznia 1963 w Kętrzynie kandydat na prezydenta Białegostoku oraz kandydat do... WPROWADŹ KLUCZ Patrząc na pulsujące słowa, zrozumiała cały plan – wirus, klucz, pierścień, pomysł szantażu...– Chcąc wygodzić i przyjaciołom moim, i wam, i temu tu oto wysłańcowi cesarza turec- kiego Jego Mości, kazałem oszacować brylant panom rajcom...– Czyż nie mówiłam przed chwilą, że masz być moim bohaterem? Nie widział jej twarzy, ale czuł dobrze, że żartuje, rzekł więc jeszcze poważniej...–1 0 +1 dB Max Gain (1023)2 32 33 34 dB BLACK LEVEL CLAMP Clamp Level (Selected through Serial Interface...Wstał znowu, przewrócił parę gratów na stole i klepiąc dobrotliwie po ramieniu gospodarza, mówił: – Pewnie o kobietach rozprawialiście, co? Oj!...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

Dopóki stół nie ostygnie. Można by na przykład tropić człowieka po śladach, pod warunkiem, że idzie boso po podłożu, które dobrze absorbuje ciepło.
– Ale przecież papier jest zimny – w głosie Zosi pobrzmiewały nutki powątpiewania.
– Papier jest zimny – wyjaśnił ochoczo jej wujek. – Ale papier zaplamiony atramentem będzie inaczej absorbował ciepło z otoczenia. Im mocniej będzie zaplamiony, tym bardziej będzie się różnił od czyste­go lub prawie czystego.
– Czyli najmocniej będzie zabarwiony w miejscu, po którym przesu­nął się ołówek? – zapytał Jacek.
– Nie, właśnie, że nie – odpowiedział Pan Samochodzik. – To ołó­wek kopiowy, więc stopień rozmycia będzie zależny od ilości wilgoci. W niektórych miejscach wypłucze pigment prawie do czysta, aby osadzić go obok, w innych rozmoczy go tylko, ale pozostawi na miejscu. Nie ma więc mowy o równomiernym zaplamieniu. Ołówek wywierając nacisk na papier zmienił jego strukturę. Włókna pod naciskiem trochę się ubiły, a tym samym zmieniła się struktura papieru i jego zdolność absorpcji ciepła.
– Cuda, istne cuda – szepnęła Zosia.
– Tą metodą można na przykład szukać podziemnych kryjówek ban­dytów albo miejsc ukrycia zwłok. Rozkładające się ciało jest cieplejsze od otoczenia. Zachodzące w nim procesy gnilne powodują wydzielenie ciepła. Kamera termowizyjna pozwala dostrzec zwłoki nawet przez gru­bą warstwę ziemi, w wiele dni po zgonie. Znajdowano nią nawet ofiary hitlerowców pogrzebane w masowych mogiłach podczas drugiej wojny światowej, mimo że upłynęło już ponad pół wieku.
– Nie mówiąc już o tym, że ziemia która została przekopana, zmie­nia swoją strukturę i inaczej absorbuje ciepło słoneczne. Można w ten sposób lokalizować stare rowy, doły; chyba jamy na ofiary w okolicy Stonehenge znaleziono w ten sposób – uzupełniłem wywody szefa.
– Zastosowań jest mnóstwo. Jedno z nich właśnie poznaliśmy – pan Tomasz potrząsnął plikiem kartek.
– I co tu jest napisane? – zapytał Jacek. – Jak dojść do Arki No­ego na Araracie?
Szef wyjął z teczki kilkanaście stron maszynopisu.
– W tym właśnie problem, że będą z tym niewielkie kłopoty. Pan hrabia prawie całą drogę przebył z zawiązanymi oczami.
– Czyli nic się nie da zrobić? – zafrasowała się Zosia.
– Ależ da się. Hrabia odnotował czas trwania wędrówki i stopień trudności drogi. Na tej podstawie można się dużo dowiedzieć. Poza tym tylko drogę do Arki przebył z przepaską na oczach. Gdy uciekał pod gradem kuł, nie miał przepaski. Błąkał się wprawdzie przez cztery dni, ale tę drogę opisał dość dokładnie.
– Gdzie będę musiał zacząć? – zapytałem.
– Hrabia zatrzymał się w zajeździe we wsi Ahora. Tam nawiązał Z nim kontakt przewodnik. W wiosce zwiedził klasztor pod wezwaniem świętego Jakuba, w którym pokazano mu krzyż wykonany z drewna Arki i inne relikwie.
– Czyli wystarczy znaleźć wioskę – zapalił się Jacek – a potem spenetrować wszystkie wychodzące z niej ścieżki na odległość, jaką po­daje dziennik. Może mnisi z klasztoru dadzą się przekonać. Pewnie znają drogę.
Pan Samochodzik uśmiechnął się.
– To byłoby najprostsze. Zbyt proste.
Kiwnął na mnie. Wyjąłem z teczki fotografię paskudnie poszarpane­go wąwozu.
– Gardziel Ahora – powiedziałem. – Pęknięcie tektoniczne na­zwane tak na pamiątkę wioski, którą całkowicie zniszczyło trzęsienie zie­mi w 1840 roku.
Zosia jęknęła. Pan Tomasz przypomniał sobie o czymś. Z torby wyjął pudełeczko, a z niego ampułkę z okruchem drewna.
– To przywieźliśmy z Pawłem z Wojsławic – powiedział. – Praw­dopodobnie to okruch drewna Arki.
– Właśnie – podchwyciłem. – I co na to ci od dendrochronologii? Zosia i Jacek zaczęli domagać się wyjaśnienia kolejnej naukowej metody, więc nie ominął mnie kolejny długi wykład.
– Spece od dendro nie mogli niestety niczego powiedzieć – wyja­śnił pan Tomasz, gdy wreszcie dopuściliśmy go do głosu. – Próbka jest zbyt mała i przesączona smołą, co skutecznie utrudniało odczytanie sło­jów. Stały się zupełnie czarne, niezbędne będzie więc zdobycie kolejnej próbki.
– A może przejadę się z tym pod Olsztyn do Onufrego Rzeckiego? – zaproponowałem.