Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.- Dość! Dość! - jęknąłem...Do obszaru zarządzania wiedzą należą też problemy ochrony własności wiadomo- ści (Yan Xianglin, Zhang Yaxi 2000: 143–148) lub (szerzej) problemy...<input type="submit" name="Submit" value="Submit"> </form> </body> </html> Rozdział 4 – Operacje na...ochrony krajobrazu – te powstałe na obszarach wrzosowisk (Szkocja) czy Lake Powell National Golf Course w stanie Arizona chronią cenny krajobraz przed...Wołodyjowski z panem Longinem już zasiedli, rzekł: – Bo waćpan, panie Podbipięta, nie wiesz największej i szczęśliwej nowiny, żeśmy z panem...– Krzysztofa Kononowicza Krzysztof Kononowicz to urodzony 21 stycznia 1963 w Kętrzynie kandydat na prezydenta Białegostoku oraz kandydat do... WPROWADŹ KLUCZ Patrząc na pulsujące słowa, zrozumiała cały plan – wirus, klucz, pierścień, pomysł szantażu...– Chcąc wygodzić i przyjaciołom moim, i wam, i temu tu oto wysłańcowi cesarza turec- kiego Jego Mości, kazałem oszacować brylant panom rajcom...– Czyż nie mówiłam przed chwilą, że masz być moim bohaterem? Nie widział jej twarzy, ale czuł dobrze, że żartuje, rzekł więc jeszcze poważniej...–1 0 +1 dB Max Gain (1023)2 32 33 34 dB BLACK LEVEL CLAMP Clamp Level (Selected through Serial Interface...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.


Czuł się zdruzgotany, przybity.
Gabriel położył mu rękę na ramieniu.
– Postanowiłem ci powiedzieć, Daimon. Jesteś jednym z nas. Tylko do ciebie mam zaufanie. A musiałem się dowiedzieć, czy mimo odejścia Pana, Jego moc działa bezpośrednio. Skoro dokonał twojej przemiany w Burzyciela Światów, to nie opuścił nas całkowicie! Nie wiesz nawet, jaką poczułem radość. I ulgę. Stałeś się zwiastunem nadziei, Daimon.
– Bodajbym nie był – powiedział Frey gorzko.
– Stało się. Musimy sobie radzić. – Gabriel wzruszył ramionami – Postanowiłem włączyć w spisek Lucyfera.
Anioł Zagłady drgnął.
– Ryzykowne – mruknął.
Gabriel rozłożył ręce.
– Nie mamy niczego do stracenia w tej sytuacji. Władza Jasności sygnowała zarówno moją, jak i głębiańską władzę. Wolę nie myśleć, co się stanie, gdy okaże się, że Pan już za nami nie stoi. Zarówno w Królestwie, jak i w Głębi rozpęta się natychmiast szaleńcza wojna domowa. Wszyscy przeciw wszystkim, bo nie ma już wybrańców. Nowym władcą może być każdy, skoro Pan odstąpił swoich ulubieńców. Nastanie koniec czasów, chaos i śmierć na niewyobrażalną skalę. A ja do tego nie dopuszczę, bo przysięgałem bronić Królestwa do ostatniego tchu.
Daimon przesunął ręką po twarzy.
– Może i racja. W Głębi jest wielu dobrych magów. Któryś mógłby się domyślić. A tak Lucyfer szybko strąci mu głowę z karku.
– Na przykład – skwitował Gabriel.
Daimona męczyły zawroty głowy i mdłości.
– Chodźmy stąd – powiedział. – Źle się czuję. Chcę wyjść.
– Dobrze – zgodził się Pan Objawień. – I tak zobaczyłeś już wszystko.
– A wiele jeszcze zobaczysz, upiorze – rozległ się suchy, szeleszczący głos Serafiela.
Olbrzymi anioł rozłożył górną parę skrzydeł, które drgały w powietrzu niczym dziwaczne firanki. Ciało serafina wydawało się stworzone z zakrzepłych płomieni. Ręce migały, kreśląc na posadzce dziwaczne znaki.
– Rany! – jęknął Daimon. – To dla mnie za dużo!
– Nie! – szeleścił Serafiel. – Zobaczysz! Będziesz widział! WIDZISZ!
– Chodź. – Regent objął Freya i popchnął ku drzwiom. – To wariat. Mówiłem.
– Upiorze! – krzyczał za nimi serafin. – Będziesz widział!
Gabriel energicznie zatrzasnął drzwi, ucinając krzyk szalonego anioła. Daimon osunął się na kolana za progiem Sali Tronowej. Czuł się, jakby w ostatniej chwili uniknął stryczka.
– Mam dość! – stęknął.
Rozbolała go głowa, targały mdłości. Chciał wrócić do domu i przespać się trochę. Zobaczył pochyloną nad sobą twarz Gabriela.
– Skontaktuj mnie z Lucyferem, dobra? Przez Kamaela albo kogoś z Głębi. Tobie będzie łatwiej, rozumiesz. Jako Anioł Zagłady funkcjonujesz właściwie po trosze i w Otchłani.
Daimon pokiwał głową.
– Dobrze – wymamrotał. – Ale teraz idź już sobie i zostaw mnie, co?
– Jasne – powiedział Gabriel.
 
* * *
Omael był zły. Wiedział, że właśnie nadszedł jeden z tych dni, kiedy wszystko idzie jak po grudzie, naczynia wywracają się, zalewając pracownię żrącym kwasem, ktoś się mądrzy i kręci nosem, eksperymenty nie wychodzą, a on sam żałuje. Żałuje dotkliwie i boleśnie, że zabrakło mu odwagi, żeby postąpić zgodnie z własnymi ideami.