Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Był to efekt narkotycznego uzależnienia od przyprawy, uzależnienia ich matek - lady Jessiki i
Chani. Lady Jessika urodziła syna, Muad'Diba, zanim popadła w uzależnienie. Alia przyszła na
świat już po tym. Niezliczone pokolenia selektywnego chowu prowadzonego przez Bene Gesserit
wydały wreszcie Muad'Diba, lecz w planach zakonu żeńskiego nie wzięto pod uwagę melanżu.
Och, wiedźmy Bene Gesserit wiedziały o takiej możliwości, lecz bały się jej i nazywały ją
Paskudztwem. Była dla nich czymś skrajnie przerażającym. Paskudztwo. Musiały mieć jakieś
powody, by tak sądzić. A skoro orzekły, że Alia jest Paskudztwem, musiały ten sąd przenieść
także na bliźnięta, ponieważ Chani również była uzależniona, jej ciało przesiąkło przyprawą, a
geny w jakiś sposób uzupełniły geny Muad'Diba.
Myśli Stilgara toczyły się niespokojnie. Nie można było wątpić, że bliźnięta zaszły dalej
niż ich ojciec, lecz w jakim kierunku? Chłopiec mówił o zdolnościach bycia swoim ojcem - i
dowodził tego. Nawet jako niemowlę Leto ujawniał wspomnienia, o których mógł wiedzieć tylko
Muad'Dib. Czy w szerokim wachlarzu pamięci czaili się również tacy przodkowie, których
wierzenia i obyczaje stwarzały niebezpieczeństwo dla żywych ludzi?
Paskudztwa - orzekły święte wiedźmy Bene Gesserit. A mimo to zakon żeński z zawiścią
spoglądał na genotyp dzieci. Wiedźmy pożądały nasienia i komórek jajowych bez uszkodzenia
ciał, które je wytwarzały. Czy dlatego lady Jessika wracała właśnie teraz? Niegdyś zerwała z
zakonem, by poprzeć książęcego kochanka, lecz plotka głosiła, że powróciła do metod Bene
Gesserit.
"Mógłbym skończyć z tym wszystkim - pomyślał Stilgar. - Byłoby to tak proste!"
Raz jeszcze zdziwił się, że może rozważać taki wybór. Czy dzieci Muad'Diba ponosiły
odpowiedzialność za rzeczywistość, która burzyła marzenia innych? Nie. Były jedynie
soczewkami, przez które padało światło skupiające się tak, iż ukazywało nowe kształty
wszechświata.
W udręce wrócił myślami do pierwotnych fremeńskich wierzeń i powtórzył sobie: "Boży
rozkaz nadchodzi; nie staraj się go przyspieszać. To Bóg ma wskazać drogę; a są tacy, którzy z
niej zbaczajÄ… ".
To właśnie religia Muad'Diba napełniała Stilgara największym niepokojem. Dlaczego
obwołano Muad'Diba bogiem? Po co uświęcać człowieka, o którym wiadomo, że był z krwi i
kości? "Złote Remedium Życia" Muad'Diba stworzyło biurokratycznego potwora, który
rozpanoszył się w codziennych, ludzkich sprawach. Rząd i religia zjednoczyły się, a złamanie
prawa stało się grzechem. Zapach bluźnierstwa jak dym unosił się wokół wszelkiego
kwestionowania rządowych edyktów. Bunty stały się zaproszeniem do rozniecania piekielnych
ogni i samosądów.
A przecież to ludzie tworzyli owe edykty.
Stilgar ze smutkiem potrząsnął głową, nie zauważając służących, którzy weszli do
Królewskiego Antyszambra, by pełnić poranne obowiązki.
Przejechał palcami po krysnożu u pasa, myśląc o przeszłości, którą symbolizował jego
nóż: niejednokrotnie odczuwał sympatię dla buntowników, których stale upadające powstania
tłumił własnymi rozkazami. Zamęt ogarnął jego myśli, pragnął wiedzieć, jak się go pozbyć, jak
powrócić do dawnej prostoty. Ale wszechświat nie mógł odwrócić swego biegu; był wielką
maszyną puszczoną w ruch na tle szarej pustki nieistnienia. Nóż, gdyby przyniósł bliźniętom
śmierć, odbiłby się tylko od tej próżni, wnosząc nowe powikłania wichrujące bieg ludzkiej
historii, tworząc przestrzenie rozpadu, zmuszając ludzkość do wykreowania nowych postaci ładu
i chaosu.
Westchnął, uświadamiając sobie, że wokół niego wre ruch. Tak, ci służący reprezentowali
ten rodzaj porządku, który stworzono dla bliźniąt Muad'Diba. Istnieli od chwili do chwili, radząc
sobie ze swymi trywialnymi problemami bez zastanawiania siÄ™ nad nimi.
"Najlepiej gorliwie ich naśladować - powiedział sobie Stilgar. - Najlepiej nie przejmować
się z góry tym, co może się zdarzyć".
"Jestem teraz służącym - myślał dalej. - Panem moim jest Bóg, Miłosierny i Litościwy. - I
zacytował sobie: - Z pewnością My nałożyliśmy im na szyje pęta aż po brody, tak że mają
podniesione głowy; i My postawiliśmy barierę przed nimi i barierę za nimi, i My nakryliśmy ich,
tak że nic nie widzą ".
Tak powiedziano w dawnej fremeńskiej religii.
Skinął głową własnym myślom. Widzieć, przewidywać następną chwilę, tak jak to robił
Muad'Dib ze swoją napawającą lękiem wizją przyszłości - to stanowiło przeciwwagę dla
ludzkich spraw. Tworzyło nowe możliwości decyzji. Być wolnym od więzów, tak, to mogło
sugerować boski kaprys, jeszcze jedno powikłanie poza zasięgiem doświadczenia zwyczajnej
ludzkiej istoty.