Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Ale jak? Czy ludzie, którzy ukradli jego zwłoki, zabili Ernestinę i Becky? A jeśli tak, to po co? Dlaczego ukrzyżowali Becky na ścianie w sypialni pani Leben? To się nie trzyma kupy!
– Daj spokój – odezwał się Reese.
– A gdzie jest pani Leben? Co ona o tym wie? Musi coś wiedzieć. Gdy ją przesłuchiwałem, wydawało mi się, że coś ukrywa.
– Daj spokój.
– I dlaczego zajmuje się tym Anson Sharp i ta jego pieprzona agencja?
– Daj spokój – powtórzył Reese niczym zdarta płyta, choć wiedział, że nie uda mu się nakłonić partnera do ustępstw. Jednakże próbował. Tak było zawsze. Reese miałby wrażenie, że nie odegrał właściwie swej roli, gdyby nie powtarzał stosownych kwestii.
– Ta sprawa z pewnością wiąże się z pracami, które kompania Lebena wykonuje dla rządu. Zdaje się, że to jakieś kontrakty wojskowe.
– Nie zamierzasz wycofać się ze sprawy, prawda?
– Mówiłem ci, Reese, że wobec tej biednej dziewczyny mam szczególne zobowiązanie.
– Nie martw się, oni też znajdą jej zabójcę.
– Kto? Sharp? My mamy na nim polegać? To dupek. Czy widziałeś, jak on się ubiera? – Julio, oczywiście, zawsze ubrany był bez zarzutu. – Miał za krótkie rękawy marynarki, chyba ze dwa centymetry, i należałoby odwinąć mankiety. Do tego rzadko czyści buty. Wyglądają, jakby grał w nich w piłkę. Jak on ma znaleźć zabójcę, jeśli nawet nie potrafi utrzymać w czystości własnych butów?
– Mam swoje zdanie na ten temat, Julio. Jeżeli nie przestaniemy zajmować się tą sprawą, oni nas oskalpują.
– Nie mogę tego tak zostawić – powiedział Julio z przekonaniem. – Poprowadzę tę sprawę do końca. Ty, jeśli chcesz, możesz się wyłączyć.
– Zostanę z tobą.
– Nie nalegam.
– Zostanę – powtórzył Reese.
– Nie musisz robić nic na siłę.
– Powiedziałem, że zostaję z tobą.
Przed pięcioma laty w akcie z niczym nieporównywalnej odwagi Julio Verdad uratował życie Esther Susanne Hagerstrom, córce i jedynemu dziecku Reese’a. Miała wtedy cztery latka i była małą, bezradną dziewczynką. W świecie, według Reese’a, wszystko odbywało się na chwałę Esther Susanne: zmiany pór roku, wschody i zachody słońca, przypływy i odpływy oceanu. Dziecko było centrum, granicą i osią jego życia. I niewiele brakowało, a byłby ją stracił, gdyby nie Julio. Zabił jednego z napastników i bardzo poważnie ranił dwóch pozostałych. Wybawił dziecko ze śmiertelnego zagrożenia. Teraz więc Reese prędzej by zrezygnował ze spadku w wysokości miliona dolarów, niż opuścił swego partnera.
– Dam sobie radę sam – powiedział Julio. – Naprawdę.
– Czyżbyś nie słyszał tego, co powiedziałem?
– Ale to grozi dyscyplinarnym zawieszeniem.
– Trudno.
– I może oznaczać pożegnanie z awansem.
– Trudno.
– Mimo to zostajesz ze mną?
– Tak.
– Naprawdę?
– Tak.
Julio wrzucił bieg, skręcił na środek ulicy i ruszył w stronę Placentia.
– Dobrze, obaj jesteśmy trochę wypompowani i potrzebujemy wypoczynku. Podwiozę cię do domu, żebyś przespał się kilka godzin, i potem przyjadę po ciebie o dziesiątej rano.
– A ty co będziesz robił przez ten czas?
– Może sam spróbuję zmrużyć oczy – odparł Julio.
Reese mieszkał wraz z siostrą Agnes i Esther Susanne w Orange, na East Adams Avenue, w przyjemnym domu, który w wolnych chwilach sam gruntownie przebudował. Julio zaś miał mieszkanie w Santa Ana, w atrakcyjnym kompleksie zbudowanym w nowoczesnym stylu hiszpańskim. Znajdował się on tylko ulicę dalej od Fourth Street, trasy wyjazdowej w kierunku wschodnim.
Obaj musieli teraz położyć się do zimnych i pustych łóżek. Żona Julia umarła przed siedmioma laty na raka. Żona Reese’a, a matka Esther, zginęła w strzelaninie, w której o mało nie straciła życia także jego córka. Był już wdowcem pięć lat, o dwa lata krócej niż Julio.