Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
12,19-20. Na s. 12 Plan stanowi, że „pozostałość z Funduszu Odszkodowawczego zostanie rozdzielona wśród [...] innych kategorii", czyli „zrabowanego mienia", „pracy niewolniczej" i „uchodźców". Pieniądze przeznaczone dla kategorii „zrabowanego mienia" nie zostaną wypłacone bezpośrednio ocalałym z holokaustu, lecz raczej organizacjom żydowskim zajmującym się sprawami dotyczącymi holokaustu. Na s. 19-20 Plan stanowi, że „możliwe jest również przeznaczenie części pozostałości z Funduszu Odszkodowawczego na niektóre projekty kulturalne, edukacyjne i upamiętniające, które zostały zgłoszone do Planu".
29 Plan stanowi, że wyplata pozostałości z kwoty 800 mln dol. nie może rozpocząć się, dopóki nie zostaną uregulowane wszystkie roszczenia wobec 25 tys. kont. Załatwienie 10 tys. roszczeń zgłoszonych wcześniej wobec innych 5600 szwajcarskich kont zajęło Trybunałowi Rozpatrywania Roszczeń trzy lata. W Planie zakłada się, że wobec 25 tys. kont złożonych zostanie znacznie więcej niż 80 tys. roszczeń. Ponadto Plan stanowi, że rozpatrywanie wszystkich roszczeń polegać ma nie tylko na sprawdzeniu opublikowanej listy 25 tys. kont, lecz milionów innych szwajcarskich kont, które nie mają żadnego bliższego związku z ofiarami holokaustu. Toteż nawet jeśli procedury Trybunału Rozpatrywania Roszczeń zostaną usprawnione, sprawdzanie zasadności roszczeń zajmie wiele lat. (Plan Gribetza, s. 91,94,105-106). Plan w bardzo mglisty i skrótowy sposób odnosi się do roszczeń spadkobierców, (s. 18-19 i aneks D [„Heirs"]).
30 Plan Gribetza, s. 16-17.
31 Plan Gribetza, s. 25-26, 120-121,119-138.
32 Plan Gribetza, s. 18,27,116, aneks C, s. C-10, żal. 3 do aneksu C, s. 1. („Kwestionariusze wstępne" rozprowadzono wśród „ofiar i obiektów nazistowskich prześladowań" po zaakceptowaniu przez sędziego Kormana porozumienia ze Szwajcarami.) Potępiając astronomiczne roszczenia „przedsiębiorstwa holokaust" wobec szwajcarskich banków, Raul Hilberg, który jako dziecko uciekł z Austrii z rodzicami, wspominał
w opublikowanym niedawno wywiadzie: „W latach trzydziestych Żydzi byli biedni. Moja rodzina zaliczała się do klasy średniej, ale nie mięliśmy konta bankowego w Austrii, a co dopiero w Szwajcarii." („Berliner Zeitung", 4 września 2000).
33 Plan Gribetza, s.29-31, 154-156.
34 Plan Gribetza, s. 35-39, 172-175.
GOLDHAGEN DLA POCZĄTKUJĄCYCH, CZYLI „SĄSIEDZI" J. T. GROSSA
Przede wszystkim nie zamierzam tu wdawać się w kontrowersje towarzyszące tzw. sprawie Jedwabnego. Chcę natomiast odnieść się do książki Jana T. Grossa jako typowego produktu „przed-siębiorstwa holokaust". Twierdzę bowiem, że jej wartość naukowa jest co najmniej wątpliwa. Chiałbym też przyjrzeć się spostrzeżeniom Grossa na temat odszkodowań za holokaust, aby wykazać, iż jego fałszywe poglądy wspierają grabieżcze zamiary „przedsiębiorstwa holokaust" wobec Polski.
W Ameryce popularna jest seria książeczek, wydawanych w formie komiksów, które przybliżają czytelnikom znanych myślicieli albo jakieś idee. Jak, na przykład, „Freud dla początkujących". Książka Sąsiedzi Jana T. Grossa to karykatura tego rodzaju książeczek. Nie tak dawno bowiem „przedsiębiorstwo holokaust" entuzjastycznie przyjęło opasłą, lecz zupełnie bezwartościową książkę Daniela Goldhagena Gorliwi kaci Hitlera (Hitler's Willing Executioners). Książka Grossa stanowi coś w rodzaju „Goldhagena dla początkujących". Przypominający mniej więcej Gorliwych katów Hitlera, Sąsiedzi nacechowani są wyraźnie piętnem „przedsiębiorstwa holokaust".
Podobnie jak u Goldhagena, w Sąsiadach roi się od poważnych wewnętrznych sprzeczności. W jednym więc miejscu Gross twierdzi, że komunistyczne władze Polski karały Polaków, „którzy uczestniczyli w mordowaniu Żydów", i że uciekały się nawet do stosowania tortur, żeby wymusić z oskarżonych zeznania.1 W innym miejscu Gross utrzymuje natomiast, że zabijanie Żydów „nie było przestępstwem, za które w stalinowskim sądownictwie groziła surowa kara".2 W jednym miejscu Gross przypisuje sobie odkrycie, że oprawcy posługiwali się również „prymitywnymi, archaicznymi metodami i narzędziami zbrodni".3 Ale trzy strony dalej przytacza cytat ze znanych, opublikowanych znacznie wcześniej wspomnień, w którym mówi się, że oprawcy używali „wideł i kuchennych noży".4 W celu udowodnienia swych tez Gross odwołuje się w tym samym ustępie zarówno do Goldhagena, jak też Christophera Browninga.5 Czyżby nie wiedział, że Browning i Goldhagen doszli do zupełnie odwrotnych wniosków? Żeby zilustrować zażarty antysemityzm przeciętnych Polaków w czasie wojny, Gross przytacza wspomnienia polskiego Żyda, który jako chłopiec prześladowany był przez „gromadę kobiet, które mogły go równie dobrze zostawić w spokoju".6 Jednak z pełnego tekstu jego zeznania, umieszczonego w przypisie, wynika, iż Polkami tymi „nie kierowała czysta uraza lub nienawiść", lecz że po prostu przestraszyły się, gdy żydowski chłopiec „nagle wylądował im na kolanach".7 W swej książce Gross nazywa Jedwabne „pogromem", „krwawym pogromem" i „morderczym pogromem"8. W dalszej części tekstu nalega jednak, iż „to, co zdarzyło się w Jedwabnem, było ludobójstwem. Tego nie można nazwać pogromem".9 Żeby podnieść wartość swych badawczych ustaleń, Gross posługuje się pompatycznym językiem. W ten sposób jego nadęta retoryka staje się śmieszną i deprecjonuje pamięć o Jedwabnem.