Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.– Ksi, ksi, ksi, Poiret! – krzyknął malarz...— On tam jest, łap go! — krzyknął Wilhelm i rzuci­liśmy się w tamtą stronę, mój mistrz szybciej, ja wolniej, gdyż niosłem kaganek...— Jak to nie obchodzi?! — krzyknął kapitan Giles nie kryjąc już oburzenia, które zresztą przejawiało się u niego w sposób opanowany i spokojny...— To miasto jest stracone dla Światłości — warknął ten, który wyciągnął miecz, po czym podniósł głos, aby krzyknąć w stronę...– Nigdy! Nawet gdybym musiała zostać chrześcijanką, żeby temu zapobiec! – krzyknęła Igriana...Uranos być może nie był załamany, ale na pewno wstrząśnięty na tyle by krzyknąć: - Diabeł!- Tak samo nazywało mnie wielu z tych, którzy przeszli te drzwi -...Nagle jedna z dziewczynek krzyknęła, wskazując palcem przez drzwi, na ulicę...Co za bzdura! — chciał krzyknąć, ale w porę pohamował się...- Te wyprostowania, nie widzisz tego? - krzyknął Lambda...- Tu się nie ma z czego śmiać! - krzyknęła...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.


- Żartowałam.
Honey obeszła pokój, którego okna wychodziły na cztery strony
świata. Miała przed sobą całą Brunhię. Wyspa miała kształt wąskiego,
długiego pasa lądu, na którego północnym końcu znajdował się dom.
Po prawej stronie bielał w słońcu stary kamieniołom, z lewej zaś
widniał poszarpany brzeg plaży. Dużą część wyspy pokrywał gęsty
las.
- Jeśli naprawdę chcesz tutaj zamieszkać, poproszę
Rafaelę, żeby przyniosła składane łóżko i pościel. Chociaż nie
rozumiem, co napadło moją siostrzyczkę, która dotąd nie uznawała
niczego poniżej pięciogwiazdkowych hoteli.
- Mam swoje powody.
alous
- Tego się właśnie obawiam.
- Później ci powiem. Ale teraz umieram z głodu.
- Za kwadrans siadamy do późnego śniadania -odparł Marcus,
kierując się ku drzwiom. - W dużej sali na dole.
Po jego wyjściu Honey rozejrzała się za miejscem do mycia, ale
scand
w pokoju nie było nawet umywalki. No trudno, pomyślała. Pewnie
niżej znajdzie się jakaś łazienka. Warto trochę pocierpieć, aby mieć
pełną swobodę ruchów. Wyszła na schody, które, jak już wcześniej
zauważyła, biegły nie tylko na piętro, ale na sam parter.
Schody na dole kończyły się drzwiami, a kiedy je otworzyła,
znalazła się w kuchni. Z jednej strony stały kuchenki gazowe, a z
32
Anula
drugiej wielka lodówka, za którą były drzwi wychodzące wprost na dwór. Fantastycznie! Droga na nocne eskapady stoi otworem!
Po kuchni krzątała się starsza kobieta o czarnych,
przyprószonych siwizną włosach. Miała na sobie taką samą długą
ciemną spódnicę, jak pilnująca dzieci na plaży, o wiele od niej
młodsza Portugalka.
- Dzień dobry pani. Kobieta podskoczyła.
- Ale mnie pani przestraszyła!
- Przepraszam. Jestem siostrą Marcusa - oznajmiła.
- Ta, co chcieć mieszkać w wieża?
- Aha.
Ku zdziwieniu Honey twarz służącej rozjaśnił uśmiech.
- Bonito pokój, no?
alous
- Ma cudowny widok.
- Jestem Rafaela. Ricardo i ja, my mieszkali tam po ślubie. Za
starego senhor. My się wtedy pobrali. Nie mieli my dinheiro, żeby
pojechać do Portimao, i senhor dał nam tam pomieszkać.
Honey rozejrzała się łakomie po kuchni.
scand
- Gdzie można coś zjeść? Alimento?
- Tamtędy - pokazała jej drogę Rafaela.
Na przeciwległym końcu kuchni mieściły się kolejne drzwi,
prowadzące wprost do wielkiej sali. Honey zatrzymała się na progu,
oszołomiona jej ogromem. W wielkim pomieszczeniu były tylko
cztery osoby.
33
Anula
Ta rudawa kobieta obok Marcusa to pewnie jego narzeczona.
Druga siedziała na kanapie, obejmując ramieniem nieznanego
mężczyznę. Honey przyjrzała się Samancie. Jej przyszła szwagierka
miała fantastyczną figurę, a na twarzy uśmiech wyrażający szczerą
sympatię i zaciekawienie.
Marcus podbiegł do siostry i podprowadził ją do narzeczonej.
- Samantho, to jest Honey. Honey, poznaj Samanthę.
- Cieszę się, że wreszcie mogę cię poznać - rzekła Samantha,
podając jej rękę. - Marcus wiele mi o tobie opowiadał.
- Domyślam się - z lekkim westchnieniem odparła Honey.
- A to moi przyjaciele, Gretchen i Kurt, dzięki którym nasz ślub
może się odbyć w bezpiecznym miejscu - dodał Marcus, zwracając się
do siedzącej na kanapie pary.
alous
- A co wam grozi? - zaciekawiła się Honey.
- To tajemnica - odparli wszyscy, jakby się umówili. Honey
przyjrzała się z bliska nowo odkrytej siostrze
Marcusa i serce jej zamarło, dostrzegła bowiem między nimi
niewątpliwe fizyczne podobieństwo.
scand
Kiedy Gretchen wstała z kanapy, by ją uściskać, okazało się, że
jest w ciąży.
- Cześć! - powiedziała Honey z rezerwą. - Miło mi cię poznać,
ale zastrzegam sobie jako jego siostra prawo pierwszeństwa.
- Oczywiście. Ale to nas powinno zbliżyć - odrzekła Gretchen z
miłym uśmiechem.
34
Anula
- Najpierw musiałabym więcej wiedzieć o tym genetycznym
hokus-pokus.
- Nie ma mowy! - padła zbiorowa odpowiedź.
- To zaczyna być nudne - poskarżyła się Honey, spoglądając po
twarzach otaczającej ją czwórki. - Jeżeli chodzi o jakąś tajemnicę
wagi państwowej, to wiedzcie, że zostałam dopuszczona do pracy w
Białym Domu.
- Jako telefonistka - chłodno zauważył Marcus. To był bolesny
cios. Honey przywykła do tego, że rodzice i bracia traktują ją
protekcjonalnie, niemniej od pewnego czasu zaczęła się przeciw nim
buntować. Kiedy zaproponowano jej pracę stażystki w Białym Domu,
odrzuciła ciekawsze oferty i poprosiła o przydział do centrali
telefonicznej, bo nie miała pewności, czy wybrano ją ze względu na
alous
osobiste zalety, czy też dlatego, że ojciec albo wuj pociągnęli za
odpowiednie sznurki.
- Twoja opinia robi wrażenie! - roześmiał się Kurt, wstając z
kanapy. Był bardzo przystojnym mężczyzną o otwartej, ujmującej
twarzy. Honey od razu poczuła do niego sympatię.
scand
- Nie jesteś głodna? - zapytała Gretchen.
- Jak wilk.
- No to do dzieła. Mamy jajka na bekonie, grzanki i owoce. - A
także ostrygi - dodała z uśmiechem, zapraszając gości do stołu.
Miała osobliwą twarz - życzliwą, ale jakby nieprzeniknioną. W
sumie jednak da się z nimi wytrzymać, uznała Honey, podchodząc do
stojącego w kącie bufetu. Nie usiadła jednak razem z innymi przy
35
Anula
stole, tylko na pobliskiej kanapie, jedząc z trzymanego na kolanach talerza.
- Podobno postanowiłaś zamieszkać w wieży -zwrócił się do niej
Kurt, który też nie zajął miejsca przy stole.
- Z wieży jest piękny widok.
- Rafaela zaraz przygotuje ci łóżko - odezwała się Gretchen. - A
jeśli chodzi o urządzenia sanitarne...
- No właśnie! - roześmiała się Honey.
- To możesz korzystać z naszej łazienki, mojej i Kurta. Jak
zejdziesz ze schodów, pierwsze drzwi na prawo. A jeśli chodzi o
rozrywki - ciągnęła Gretchen - to obawiam się, że nasza wyspa ma
niewiele do zaofiarowania.
Zależy, jakie kto ma plany, pomyślała Honey.
alous
- Och, znajdę sobie jakieś zajęcie - odparła.
- Jeżeli chcesz pojeździć po wyspie, to w wozowni stoi kilka
skuterów.
- I kilka mułów - dodał Marcus. - Lepiej nadają się do
zwiedzania. scand
Honey poczuła się dotknięta. Ona miałaby jeździć na mule?
- Raczej wezmę skuter - mruknęła.
- Tylko błagam, nie popsuj mi wesela.
Honey zauważyła, że Samantha z wyraźnym rozbawieniem
przysłuchuje się ich rozmowie.