X

Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.�---------------{t_lucretius_carus} Lukrecjusz{t_lucretius_carus_desc}Wiedza o naturze i jej aspektach, jak r�wnie| swoboda w poezji, czyni z tego przedstawiciela epikureizmu miBego towarzysza dla my[lcego czBowieka�****************************************************************************************�****************************************************************************************�*�***** Changes made after 01/03/2004 5:11:34 PM�*�****************************************************************************************�****************************************************************************************�****************************************************************************************�****************************************************************************************�*�***** Changes made after 21/04/2004 9:00:00 AM�*�****************************************************************************************�****************************************************************************************{actor_effects_desc}WpBywy +1{aged_retainer_effects_desc}Zarzdzanie +1, +1 do osobistego bezpieczeDstwa (zwiksza szanse odkrycia i zapobiegnicia pr�bie zab�jstwa){agriculturalist_effects_desc}+1 do produkcji rolniczej{animal_trader_effects_desc}WpBywy +1{architect_effects_desc}10% zni|ki do koszt�w budowy, -1 do ndzy (zwiksza porzdek publiczny i wzrost populacji){armourer_effects_desc}+1 do morale dla wszystkich |oBnierzy na polu bitwy{artist_effects_desc}WpBywy +1, 10% zni|ki do koszt�w Bap�wki{astrologer_effects_desc}Dowodzenie +1, Zarzdzanie -1�---------------{barbarian_slave} BarbarzyDski niewolnik{barbarian_slave_desc}"Drobna pamitka z podr�|y za granic— Teraz powiedział pan coś interesującego — roześmiał się Faber — nie czytając nawet o tym...Alan Niester z tygodnika Rolling Stone napisa�: ,,Lw-ks' Tongues In Aspic" nie Jest plyt� do ta�ca, wybijania rytmu i nawet nie stanowi dobrego podk�adu do ^mywania naczy�...krakowskiego Marka12 nakłania księcia Konrada, żeby traktował bratanka łagodnie i nie przedsiębrał żadnych knowań na życie jego lub jego bliskich...panowała ciemno , bo nie było okna, kopciły wieczki; my lałem, e pr d kaput, w ko cu nawet u nas, w Warszawie, wył czaj , gdy brak energii, albo e te pod mod , taki...Kiedy T’lion wrócił, przytrzymał Tai żeby mogła oprzeć dłonie na boku Golantha, unikając śladów po pazurach na prawej łopatce, które — gdyby były...204nym, a nawet �e odno�nik taki jest denotowany w ka�dym j�zyku przez jeden lub wi�cej leksem�w (cho� w pewnych wypadkach mo�e tylko na najog�lniejszym poziomie...- Nawet jeżeli to prawda, to mój ojciec grał w innej lidze niż ojciec pana Abbeya...- Przykro mi, Solomonie, Nawet nie wiesz, jak bardzo mi przykro - powiedział Stanley...Jak przebi� wisielca z przypi�tym do piersi listem oskar�aj�cym oprawc�? Tylko wycinaj�c pozdrowienia na sk�rze nieboszczyka i stawiaj�c go u drzwi przyjaci�! Nawet...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

– Czy myślisz, że pozwolę ci knuć przeciwko życiu mojego dziecka, tak jak knujesz przeciw mnie?
– Uspokój się, Igriano – powiedział Merlin. – Jesteś wolna, jak wolne jest każde dziecko Bogini. Przybyliśmy pokornie cię prosić, nie rozkazywać. Nie, Viviano – powiedział, unosząc dłoń, kiedy kapłanka chciała mu przerwać. – Igriana nie jest bezbronną zabawką w rękach losu. A jednak myślę, że gdy się wszystkiego dowie, dokona słusznego wyboru.
Morgiana zaczęła się niecierpliwie kręcić, ale Viviana przytuliła ją, delikatnie głaszcząc po główce, i dziecko się uspokoiło. Igriana wstała i chwyciła małą na ręce, zła i zazdrosna o prawie magiczną moc swej siostry nad jej córeczką. Teraz Morgiana wydawała się obca w jej ramionach, odległa, jakby czas spędzony z Vivianą zmienił ją, naznaczył, jakby należała teraz do Igriany w mniejszym stopniu. Igriana poczuła piekące ją w oczy łzy. Morgiana była wszystkim, co miała, a teraz ją także traci. Morgiana, tak jak wszyscy inni, padła ofiarą uroku Viviany, tego uroku, który potrafił zmieniać ludzi w bezwolne pionki w jej grze... Zwróciła się ostro do Morgause, która wciąż siedziała z głową wtuloną w kolana Viviany:
– Wstań natychmiast, Morgause, i idź do swej komnaty. Jesteś już prawie kobietą i nie powinnaś się zachowywać jak rozpieszczone dziecko!
Morgause podniosła głowę, odgarniając falę rudych włosów ze swej ślicznej, smutnej twarzy.
– Dlaczego wybrałaś Igrianę do swych planów, Viviano? – spytała. – Ona nie chce brać w nich udziału. Ale ja jestem kobietą i też jestem córką Świętej Wyspy. Dlaczego nie wybierzesz mnie dla Uthera Pendragona? Dlaczego ja nie mogę być matką Wielkiego Króla?
– Myślisz, że można tak lekkomyślnie igrać z przeznaczeniem, Morgause? – Merlin uśmiechnął się.
– A dlaczego Igriana ma być wybrana, a ja nie? Ja jeszcze nie mam męża...
– Jest w twej przyszłości król i wielu synów, ale tym musisz się zadowolić, Morgause. Żaden mężczyzna czy kobieta nie może wziąć na siebie czyjegoś losu. Twój los, a także los twych synów zależy od tego Wielkiego Króla. Nie mogę powiedzieć więcej – zakończył Merlin. – Wystarczy, Morgause.
Igriana, stojąc z Morgianą w ramionach, poczuła się pewniej.
– Ależ ja zapominam o gościnności. Moja siostro, czcigodny Merlinie, pozwólcie, że służba wskaże wam przygotowane dla was komnaty, przyniesie wam wino i wodę do mycia. A o zachodzie słońca będzie gotowa wieczerza – powiedziała spokojnym, opanowanym głosem.
Viviana wstała. Igriana poczuła ulgę: oto przemówiła oficjalnie i poprawnie i znów była panią swych uczuć, nie biernym dzieckiem, lecz żoną Gorloisa, diuka Kornwalii.
– A więc o zachodzie, siostro.
Ale Igriana dostrzegła spojrzenie, które Viviana wymieniła z Merlinem, i mogła je odczytać tak wyraźnie, jak słowa: Dajmy na razie spokój. Dam sobie z nią radę, jak zawsze.
Igriana poczuła, jak jej twarz ściąga się w gniewie. Rzeczywiście, tak zawsze było. Ale tym razem tak nie będzie. Poddałam się jej woli, kiedy byłam dzieckiem i nie umiałam się sprzeciwić. Ale teraz jestem dorosła, jestem kobietą, nie tak łatwo mną kierować, jak tą przestraszoną dziewczynką, którą byłam, kiedy oddała mnie Gorloisowi za żonę. Teraz będę postępować zgodnie z własną wolą, a nie wolą Pani Jeziora.
Służba odprowadziła gości. W swej własnej komnacie Igriana ułożyła Morgianę na łóżku i krzątała się przy niej nerwowo. Myśli zaprzątało jej to, co usłyszała.
Uther Pendragon. Nigdy go nie widziała, ale Gorlois wiele opowiadał o jego męstwie. Był bliskim krewnym, siostrzeńcem Ambrozjusza Aurelianusa, Najwyższego Króla Brytanii. Ale w przeciwieństwie do Ambrozjusza, Uther był Brytem z Brytów, bez domieszki rzymskiej krwi, tak że Kymrowie i Plemiona nie wahali się za nim podążać. Nie ulegało wątpliwości, że pewnego dnia Uther zostanie wybrany Najwyższym Królem. Ambrozjusz nie był już młody, więc ten dzień mógł nie być zbyt odległy.
A ja byłabym królową... O czym ja w ogóle myślę? Czyż zdradziłabym Gorloisa i splamiła własny honor?
Kiedy podniosła znów do twarzy lustro z brązu, zobaczyła w nim odbicie swej siostry stojącej w drzwiach. Viviana zdjęła już bryczesy, w których przyjechała, i ubrała luźną szatę z niefarbowanej wełny; jej długie włosy opadały luźno, miękkie i ciemne jak runo czarnej owcy. Wydała jej się drobna, krucha, postarzała, a jej oczy były oczyma kapłanki zamkniętej w jaskini przed inicjacją, zapatrzone w inny czas, w inny świat... Igriana niecierpliwie odpędziła od siebie te myśl.