X

Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.Gdy zakoDczyB si sezon oratoryjny 1750, w ramach kt�rego prawykonana zostaBa Teodora, Handel po raz ostatni wyprawiB si do Rzeszy, kt�rej granice przekroczyB akurat w dniu [mierci Bacha (niewiele wcze[niej i jego |ycie znalazBo si podobno w niebezpieczeDstwie -w zwizku z wypadkiem powozu, kt�rym podr�|owaB przez Holandi)Taktyka na starcie w 3 krokachTaktyka na starcie w 3 krokach2010 paź 30 przez: admin, kategoria: Porady, Regaty tagi:Regaty, start, taktyka regatowaJak...Zawarcia wzorcowej umowy zrzeszania zatwierdzonej przez KNF oraz posiadania w dniu zawarcia umowy co najmniej jednej akcji banku zrzeszającego lub jej...Aby na etapie projektowania zapewnić wyświetlenie obrazków identyfikowanych przez ścieżki względne, należy dodać do ścieżki # # w opcjach projektu katalog, w...– A obrona?– Obrona to nie cel, to tylko przejściowa forma działań, wymuszona przez przeciwnika...To było piękne, wspaniałe - szczytowy moment w życiu każdego artylerzysty, moment, który przeżywał wciąż od nowa w marzeniach, na jawie i we śnie, przez resztę...Korzy�ci natury zdrowotnej i pedagogicznej wynikaj�ce z powi�kszenia godzin zaj�� WF i sportu oraz intensyfikacji tych zaj��, g��wnie przez prowadzenie ich na �wie�ym...Drugi, Franciszek Czarnecki, czeœnik i pose³ wo³yñski na sejmie w roku 1746, zatamowa³ activitatem izbie poselskiej przez dwa dni, ¿e Wielkopolanie podali projekt...204nym, a nawet �e odno�nik taki jest denotowany w ka�dym j�zyku przez jeden lub wi�cej leksem�w (cho� w pewnych wypadkach mo�e tylko na najog�lniejszym poziomie...Przez pierwsze sto metrów Moon tańczyła jak boja na fali, skupiała całą swą uwagę na bronieniu się przed zadeptaniem, potem ścisk zaczął się rozrzedzać...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.


- A co to jest?
- Organizator działalności kulturalno-oświatowej. Pasuje?
Nikt się nie odezwał. Przez parę sekund w bunkrze panowała cisza prze­rywana dobiegającymi z zewnątrz odgłosami strzelaniny.
Później zjawił się oficer z wypchanym chlebakiem.
- Porucznik Dawes - przedstawił się krótko, od razu wzbudzając zaufa­nie Harolda. - Musimy oczyścić teren z Chińczyków, którzy przedarli się przez zasieki. Zostali przygwożdżeni w lejach, ale trzeba ich tam zgnieść, żeby nie zagrażali naszym patrolom. - W bunkrze panowała martwa cisza. - Wiem, że jesteście zdenerwowani, ale musimy wykonać to zadanie. Jest dość proste. Wy pójdziecie ze mną, sierżant Brunner poprowadzi drugą drużynę. Będzie­my się posuwać tyralierą, krótkimi skokami. Jedna drużyna biegnie dwadzie­ścia metrów, pada na ziemię i osłania przeskok drugiej. Tylko żadnego zosta­wania w tyle. Kiedy się zbliżymy do tych lejów, wybijemy Chińczyków. Ale posłuchajcie... - Odchrząknął. - Będziemy przeskakiwać pod ostrzałem, więc musicie kluczyć. Zrozumiano? - Najwyraźniej tylko Stempel wiedział, co to znaczy. Chyba nikt inny nie poczuł takich samych dreszczy, jakie przebiegły mu po plecach. - Posuwamy się przez odkryty teren. Przykro mi, ale takie dostaliśmy zadanie.
Wreszcie chyba wszyscy zrozumieli, na czym ono polega. Ludzie patrzy­li na siebie z niedowierzaniem. Dawes otworzył chlebak.
- Niech każdy weźmie sobie po pięć granatów.
Siedzący obok Stempela kierowca zakrztusił się nagle i zaczął kasłać, potem położył mu rękę na ramieniu, by się podeprzeć i wstać, ale kolana się pod nim ugięły. Harold pomyślał, że mężczyzna zaraz zwymiotuje, ale Da­wes podał mu manierkę z wodą, ten upił trochę i opanował kaszel.
- Strzelajcie w kierunku ogni z luf- rzekł porucznik, podając chlebak pierwszemu z brzegu. - Dzięki temu nie będą się wychylać z lejów. A kiedy dotrzemy na odległość rzutu granatem, ciśniemy je do środka.
Wychodzili z bunkra do transzei pojedynczo. Nikt się nie odzywał.
 
Dawes rozstawił ich w okopie dość gęsto, co pięć metrów. Sprawdził gotowość i dał znać. Wypełzli na ośnieżoną powierzchnię. Chińczycy na­tychmiast zaczęli strzelać seriami. Pociski ze świstem przelatywały im nad głowami. Stempel wciskał się w zmarznięty na wierzchu, skrzypiący śnieg. Wokół niego przerażeni ludzie robili to samo.
- Pierwsza drużyna! - zawołał porucznik. - Namierzyć cele i przygoto­wać się do otwarcia ognia!
Harold uniósł pistolet do ramienia. Grunt był nierówny. Po obu stronach wznosił się na tyle, że zasłaniał dalsze pozycje Chińczyków. Ale na wprost błyskał ogień z lufy nieprzyjaciela. Wymierzył w niego i przełączył broń na ogień półautomatyczny. Z lewej strony doleciał rozkaz:
- Druga drużyna! Przygotować się do skoku! Na moją komendę... - nastąpiła kilkusekundowa pauza. - Teraz!
- Pierwsza drużyna! Ognia! - wykrzyknął równocześnie Dawes.
Stempel nacisnął spust. Pistolet szarpnął mu się w dłoniach. Była to ta sama broń, którą kolega wygrzebał z zaspy. W bunkrze Harold wyczyścił ją i naoliwił. Działała bez zarzutu. Ognie w przedzie wyznaczyły znacznie wię­cej chińskich pozycji. Tak samo każdy strzał musiał tamtym wskazywać jego miejsce. Stempel zaczął strzelać szybciej. Przesuwał broń, celował pospiesz­nie i naciskał spust. Wokół niego pociski wyrzucały śnieg w powietrze. Ką­tem oka dostrzegł, że mimo białych strojów ledwie widoczni w ciemności żołnierze drugiej drużyny równocześnie padli na ziemię.
- Pierwsza drużyna! - wykrzyknął z tyłu porucznik. - Dwadzieścia me­trów do przodu!
Harold poderwał się z ziemi. Kule świstały dookoła niczym rozjuszone osy. Miał wrażenie, że utrzymanie się na nogach wymaga całkowitego porzu­cenia logicznego rozumowania. Każdy trzeźwy element jego psychiki naka­zywał stanowczo, aby natychmiast padł z powrotem, ale odpychał od siebie takie myśli. Niemal rozgraniczył umysł od ciała, które w każdej chwili mo­gło zostać rażone kawałkiem gorącego metalu. Chcąc zapomnieć o strachu, skupił się na tym, żeby utrzymać się w jednej linii z resztą pododdziału, jak­by chodziło o paradny przemarsz.
- Padnij!
Rzucił się na ziemię. Huknął kolanami o zmarznięty śnieg i z impetem-zarył twarzą w zaspę.
- Ognia! - zakomenderował Dawes.
Harold wypluł śnieg i wierzchem rękawicy otarł go z twarzy. Druga dru­żyna właśnie podrywała się do następnego skoku. Przełączył broń na ogień ciągły i zaczął posyłać trójstrzałowe serie w kierunku strzelających Chińczy­ków. Ogień z lufy, w który mierzył, zgasł nagle i zaskoczony Stempel uśmiech­nął się szeroko. Szybko znalazł drugi cel i po chwili ten także zniknął, ale zamek jego pistoletu pozostał w tylnym położeniu. Magazynek był pusty. Wyjął go pospiesznie.
- Pierwsza drużyna! Naprzód! - krzyknął porucznik.
Tym razem Stempel podniósł się wolniej, bo właśnie sięgał do kieszeni po drugi magazynek. Pobiegł, zwracając uwagę, że po lewej pojawiają się rozbłyski wystrzałów drugiej drużyny. Został trochę z tyłu, mocując się z pla­stikową zapinką patki nad kieszenią z zapasową amunicją. Potknął się w głęb­szej zaspie. Dookoła kule świstały coraz głośniej. Wreszcie odpiął kieszeń i sięgnął do środka. Musiał zahaczyć ramieniem o ułamaną gałąź drzewa, bo rozległ się trzask rozrywanego nylonu kurtki.
- Padnij! - krzyknął Dawes.

 

Drogi użytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.