Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.Nie! Nie chcę!Przetoczył się w nim krzyk zrodzony z czarnej głębi ciszy, w której pogrążona była tak znaczna część umysłu Gaynesa - krzyk rozdarł...Grace dała jej swój numer i dodała:- Proszę mu powiedzieć, że chce z nim mówić doktor Grace Mitowski i że zajmę mu tylko kilka minut...Ale Kaśka nie chce tej prawdy zrozumieć, żyje jeszcze sama za krótko i choć od dziecka widzi nędzę i ból, przez jakie podobne jej istoty przechodzą, wobec...Nie chcę już mówić o tym, co działo się w Joppe w ciągu dni i nocy plądrowania, bo gdy o tym opowiadam, serce zamienia mi się w piersi w kamień i ręce mi drętwieją z...Nazajutrz odbyła się konferencja redakcyjna, tym razem u Piotrowicza, a ponieważ Józef posłał im kartkę, że jest chory i o niczym wiedzieć nie chce,...Spiczasty Jasper sprawiał wrażenie, że chce coś powiedzieć, nie zrobił tego jednak..."Niech sczeznę, jeśli chce mi się tu siedzieć w ciemności - pomyślał, ssąc palce...{Authoritarian_Governor} Apodyktyczny namiestnik{Authoritarian_Governor_desc}Ten czBowiek wierzy, |e ludzie sprawujcy wBadz powinni mie peBn kontrol nad spoBeczeDstwemDoodles chce zająć właśnie to ostatnie miejsce na pace...CHCĘ SIĘ NIM NACIESZYĆ! MAM SWOJE ŻYCIE! Oczy mamy otworzyły się...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

Obli­zała wargi i wymówiła słowa, których wcale nie chciała wy­powiadać. - Srebrna obręcz, którą zobaczyłam na szyi pew­nej Aes Sedai. Matko, wyglądała... Wyglądała jak te smycze, których... Seanchanie używają do... do kontrolowania kobiet, potrafiących przenosić Moc. - Głos jej ucichł, gdy Siuan wy­gięła usta z niesmakiem.
- Obrzydlistwo - warknęła Amyrlin. - Dlatego wię­kszość ludzi nie wierzy nawet w ćwierć tego, co słyszy o Se­anchanach. Ale istnieje większe prawdopodobieństwo, że to jednak będą Białe Płaszcze. Jeżeli Seanchanie znowu wylądują, obojętnie gdzie, dowiem się o tym w ciągu kilku dni dzięki gołębiom, a od morza do Tar Valon wiedzie długa droga. Otrzymam całe mnóstwo ostrzeżeń, jeśli się znowu pojawią. Nie, obawiam się, że to, co ty widzisz, jest daleko gorsze od Seanchan. Obawiam się, że to mogą być wyłącznie Czarne Ajah. Wie o nich jedynie garstka wśród nas i nie uśmiecha mi się perspektywa tego, do czego dojdzie, gdy wiedza ta stanie się powszechna, ale to właśnie one stanowią największe, bez­pośrednie zagrożenie dla Wieży.
Min zorientowała się, że aż do bólu palców miętosi materię spódnic, w ustach zaschło jej na pył. Biała Wieża zawsze chłodno przeczyła istnieniu ukrytych Ajah, oddanych Czarne­mu. Najpewniejszym sposobem na rozgniewanie Aes Sedai była najdrobniejsza o nich wzmianka. Potwierdzenie istnienia Czarnych Ajah, z ust samej Zasiadającej na Tronie Amyrlin, podane tak zdawkowym tonem, sprawiło, że kręgosłup Min zamienił się w sopel lodu.
Amyrlin ciągnęła dalej, jakby nie powiedziała nic niezwy­kłego:
- Ale nie pokonałaś całej tej drogi po to tylko, by mieć te swoje widzenia. Jakie są wieści od Moiraine? Wiem, mówiąc najoględniej, że cała ziemia od Arad Doman do Tarabon jest pogrążona w chaosie.
Było to powiedziane istotnie najoględniej, a tymczasem ludzie wspierający Smoka Odrodzonego walczyli z tymi, któ­rzy się mu przeciwstawiali, pogrążając oba kraje w wojnie domowej, celem której było zdobycie kontroli nad Równiną Almoth. Ton głosu Siuan Sanche zdawał się jednak bagateli­zować to wszystko niczym nieistotny szczegół.
- Jednakże od miesięcy nie słyszałam nic o Randzie al'Thorze. To on stanowi zarzewie wszystkiego. Gdzie on jest? Co Moiraine kazała mu zrobić? Siadaj, dziewczyno. Siadaj. ­Gestem wskazała krzesło stojące przed stołem.
Min chwiejnie podeszła do krzesła i osunęła się na nie bezwiednie.
"Czarne Ajah! O Światłości!"
Zadaniem Aes Sedai była obrona Światłości. Tak było za­wsze, nawet jeśli nie ufano im w pełni. Aes Sedai i cała potęga Aes Sedai wspierały Światłość, przeciwstawiając się Cieniowi. A teraz to już przestało być prawdą. Ledwie słyszała własne słowa, gdy zduszonym szeptem mówiła:
- On jest w drodze do Łzy.
- Łza! A więc Callandor. Moiraine chce, by on zabrał z Kamienia Łzy Miecz Którego Nie Można Dotknąć. Przysię­gam, że ją powieszę na słońcu, by wyschła na kość! Sprawię, że będzie pragnęła na powrót stać się nowicjuszką! On nie jest jeszcze do tego gotów!
- To nie była... - Min urwała, by odkaszlnąć. - To się nie stało z woli Moiraine. Rand wyjechał w samym środku nocy, z własnej woli. Pozostali pojechali za nim, a Moiraine przysłała mnie, bym ci przekazała informacje. Mogą już być w Łzie. Na ile się orientuję, Rand być może ma już Callandora.
- A żeby sczezł! - warknęła Siuan. - Teraz może już nie żyje! Szkoda, że kiedykolwiek usłyszał o Proroctwach Smoka. Gdybym tak mogła mu przeszkodzić w usłyszeniu ko­lejnego, na pewno bym to zrobiła.
- Ale czy to on nie winien sprawić, by Proroctwa się spełniły? Nie rozumiem.
Amyrlin ze znużeniem wsparła łokcie o stół.
- Jakby ktokolwiek w ogóle je rozumiał! To nie Proroc­twa czynią go Smokiem Odrodzonym. Wystarczy, żeby sam uznał, że nim jest, a pewnie tak się stało, skoro wyruszył po Callandora. Przeznaczeniem Proroctw jest obwieszczenie światu, kim on jest, przygotowanie świata na to, co nastąpi. Jeżeli Moiraine potrafi zachować nad nim odrobinę kontroli, to pozwoli mu urzeczywistnić jedynie te z Proroctw, których możemy być pewni... i to wówczas, gdy dopiero będzie go­tów!... - a co do reszty, ufam, że wystarczą jego czyny. Taką mam nadzieję. Ale jak widać, już spełniły się Proroctwa, któ­rych żadna z nas nie rozumie. Światłości, spraw, by na tym wszystko się skończyło.
- A zatem chcesz go kontrolować. Mówił, że będziesz próbowała go wykorzystać, ale po raz pierwszy słyszę, jak się do tego przyznajesz. - Min poczuła wewnętrzny chłód. Roz­złoszczona, dodała: - Jak dotąd nie wywiązałyście się naj­lepiej ze swego zadania, ani ty, ani Moiraine.
Ramiona Siuan zdawało się przygniatać zmęczenie. Wy­prostowała się i z góry spojrzała na Min.