Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.Andrzej Rosiewicz - Graj cyganieGRAJ, CYGANIE, GRAJ******************Andrzej Rosiewicz****************Ciezka jest praca...45Do działalności Funduszu znajdują zastosowanie przepisy Kodeksu postępowania administracyjnego, ordynacji podatkowej oraz przepisy o postępowaniu egzekucyjnym w...W przedmiocie udziału biegłego w postępowaniu wyjaśniającym wypowiadał się także NSA...Bardzo rzadko zdarza mi się zetknąć z uczniami opornymi na techniki szkoleniowe z użyciem dysku...1995=100 1996 1999 2000 2001 Wholesale and retail trade 106...i ł y - t y l k o a r og a nc j ę...-Jak możemy je wydostać? - zapytał dziekan...christie agatha, dom nad kanalem berland, Północna Walia, nikt by jej tam nie rozpoznał, tak się nam przynajmniej wyda- wało...wiadomości
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.


Brat wziął srebro i cisnął je na ziemię. Pochylił się, a oczy jego lśniły jak obosieczne noże szukające serca przeciwnika. Wściekłość, do tej pory ukryta za lodowato zimną maską, wybuchnęła teraz straszliwa jak grom z jasnego nieba.
- Wracaj do niego! - krzyknął. - Powiedz mu, żeby wziął sobie swoje srebro!
Od dziś nie mam ojca! Nie mam rodziny - składam nazwisko Yang. Wykreślcie moje imię z waszych ksiąg! Ja i żona wyprowadzamy się stąd. Od dziś będziemy wolnymi ludźmi jak młodzież innych krajów. Założymy nową wolną rasę - wolną od starych, okrutnych więzów, które krępują nasze dusze!
I wyszedł z sali.
Posłaniec podniósł sakiewkę mrucząc:
- Ech, co tam, są wszak jeszcze inni synowie, są jeszcze inni synowie.
I wrócił do ojca.
Ach, teraz rozumiesz chyba, siostro, czemu powiedziałam, że dobrze, iż matka umarła! Jakże mogłaby przeżyć ten dzień! Jakże mogłaby przeżyć, że syn nałożnicy zajmie miejsce jej jedynego syna, prawego dziedzica!
Brat zatem nie ma odtąd żadnego udziału w majątku rodzinnym. Jego spadkiem wynagrodzi się rodzinę Li za poniesioną zniewagę i już teraz - jak mi Wang Ta-ma opowiada - rozgląda się ona za innym mężem dla dziewczyny, która była narzeczoną brata.
Jakąż pełną poświęcenia miłością kocha brat cudzoziemkę!
Żonie jednak, która spodziewa się lada dzień dziecka, nie przyznał się do swej ofiary, by nie niszczyć jej błogiej radości i wiary w przyszłość. Powiedział tylko:
- Wyprowadzimy się stąd, najdroższa. Za tymi Murami nie znajdziemy nigdy ojczystego domu.
Była uradowana i chętnie przeniosła się gdzie indziej. I tak brat opuścił na zawsze dom swych przodków. Nikt nie wyszedł nawet, aby się z nim pożegnać.
Jedna tylko Wang Ta-ma płakała i schylała przed nim aż do ziemi głowę, ubolewając:
- Jak to możliwe, by syn mojej pani wyprowadził się z tych podwórzy! O, już czas, bym umarła, już czas!
Obecnie mieszkają przy ulicy Mostów, w małym jednopiętrowym domku, podobnym do naszego. W tym krótkim czasie brat spoważniał bardzo i uspokoił się!
Po raz pierwszy w życiu musi myśleć o tym, skąd wziąć na odzież i jadło. Codziennie rano wychodzi i udziela lekcji w szkole państwowej - on, który nigdy nie wstawał z łóżka, nim słońce nie stało wysoko na niebie. Oczy jego patrzą śmiało w świat.
Odzywa się rzadko i nie uśmiecha się tak łatwo, jak dawniej. Pewnego dnia ośmieliłam się zadać mu pytanie:
- Czy nie żałujesz niczego, mój bracie?
Wtedy spod wpółprzymkniętych powiek rzucił mi dawne, żywe spojrzenie i odrzekł:
- Nigdy!
Mam wrażenie, że matka się omyliła.On nie jest synem swojego ojca. Jeśli idzie o siłę woli, jest wyłącznie synem naszej matki.
Nie możesz sobie wcale wyobrazić, siostro, co zaszło. Śmiałam się serdecznie, słysząc o tym, ale później, nie zdając sobie nawet sprawy dlaczego, musiałam płakać.
Wczoraj wieczorem brat usłyszał silne pukanie do drzwi wejściowych. Sam poszedł otworzyć, mają bowiem tylko jednego służącego, i ku swemu zdziwieniu ujrzał Wang Ta-ma stojącą za drzwiami. Przyjechała na wielkich taczkach i przywiozła z sobą cały swój dobytek w bambusowym koszyku i niebieskim zawiniątku. Oświadczyła bratu z wielką prostotą i spokojem:
- Przybyłam tu, by zamieszkać u syna mojej pani i służyć jej wnukowi.
Brat spytał ją:
- Czy wiesz, że nie uchodzę już za syna mojej matki?
Wang Ta-ma wzięła do jednej ręki koszyk, do drugiej tobołek i odparła z uporem:
- Nie, doprawdy, co też ty mówisz! Stoisz tu przede mną i powiadasz takie rzeczy! Czy sama nie wzięłam cię z rąk matki w te oto ramiona, kiedy byłeś nie większy nad stopę i nagusieńki jak ryba? Czy nie ssałeś mojej piersi? Jesteś tym, czym się urodziłeś, i twój syn jest twoim synem. Stanie się tak, jak mówię!