Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Có¿ to, nie mam prawa zapytaæ dziecka, jak by³o w szkole albo czy zjad³o obiad? pytaj¹. Pytaæ mo¿esz o co chcesz, byle nie przy kolegach brzmi odpowied.
Kolejn¹ udrêk¹ dorastaj¹cych, której ród³em s¹
rodzice, jest mêdzenie, kwaszenie, trucie,
gadanie i czepianie siê, czyli niemal wszystko to, co matki i ojcowie uwa¿aj¹ za bêd¹c¹ ich obowi¹zkiem wychowawcz¹ dzia³alnoæ.
Wspó³¿ycie z nastolatkami na jednym terytorium nie jest ³atwe. S¹ one bowiem samolubne, leni-we, ba³aganiarskie, niesubordynowane, niedba³e, opryskliwe, naje¿one i niesamowicie obra¿alskie. Z
ca³¹ pewnoci¹ nie bêd¹c ju¿ dzieæmi, nie s¹ jeszcze z ca³¹ pewnoci¹ doros³ymi, co powoduje, ¿e trudno znaleæ tak¹ formu³ê kontaktów z nimi, któ-
ra zapewnia³aby jaki sta³y poziom wymiany informacji i porozumienia. Rodzice próbuj¹ raz jak z dzieæmi, raz jak z doros³ymi i widz¹c, ¿e nic z tego nie wychodzi, niejako osuwaj¹ siê w gderanie, napominanie i wyg³aszanie kazañ, choæ na ogó³ zdaj¹
sobie sprawê z tego, ¿e taka ich dzia³alnoæ wychowawcza powoduje u potomstwa zniecierpliwienie i odruchy przekornej z³oci.
Moim rodzicom nic siê nie podoba. le siê od¿ywiam, le piê, le siedzê, le chodzê, brzydko siê ubieram, le dbam o porz¹dek, le siê zachowuje i w ogóle jestem z³a. Przecie¿ kiedy mówili mi, 142
¿e jestem OK, ¿e mnie kochaj¹. Dzisiaj chyba mnie nienawidz¹ zwierza mi siê wzburzona i roz¿alo-na piêtnastolatka.
Wszystko, ale to dos³ownie wszystko jest dla moich rodziców okazj¹ do wyg³aszania na mój temat uwag i kazañ, z których wynika, ¿e jestem g³u-pi¹, niegodn¹ zaufania, niewychowan¹ flej¹ skar-
¿y siê inna.
Na gadactwo moich rodziców nie pomaga nic.
Choæbym wylaz³ ze skóry, zawsze jest jakie «ale».
No, ³adnie posprz¹ta³e, ale okna nie przetar³e.
No, w szkole jest jako tako, ale mog³oby byæ lepiej.
No, w porz¹dku, ¿e wczoraj wróci³e punktualnie, ale jednak spóni³e siê osiem minut itd. Wci¹¿ bez koñca w tym stylu, a¿ czasami chce mi siê wyæ
opowiada naje¿ony piêtnastolatek. I tak dalej.
Dla wiêkszoci dorastaj¹cych, pod pozorami arogancji i zwisu niezwykle wra¿liwych na krytykê, narzekania i dydaktyczne smrodki rodziców s¹
wyrazem dezakceptacji i emocjonalnego odrzucenia, które bolenie wspó³gra z ich niewielkim poczuciem w³asnej wartoci, powoduj¹c, ¿e czuj¹ siê jeszcze bardziej samotni, niekochani i nierozumiani.
Bo chocia¿ staj¹ siê coraz bardziej doroli i emo-cjonalnie niezale¿ni od rodziców, to matka i ojciec pozostaj¹ dla nich nadal bardzo wa¿nymi osobami, od których oczekuj¹ bezwarunkowego zrozumienia, akceptacji i wsparcia za samo istnienie, a nie za jakie osi¹gniêcia, wyniki w szkole czy podporz¹dkowanie siê rodzicielskiej woli.
143
Rówienicy
Dla czternastolatka bycie w grupie jest warto-
ci¹ sam¹ w sobie. Nie wi¹¿e siê on ze swoim krê-
giem towarzyskim czy paczk¹ dla realizacji jakiego
celu, ale dla wspólnego spêdzenia czasu, choæby siedzenia godzinami na podwórkowej ³awce albo wystawania po bramach i zakamarkach. Jedn¹ z ³awek na moim podwórku wci¹¿ okupuje latem taka grupa ch³opców. Siedz¹, co leniwie pogaduj¹, potem zbieraj¹ miêdzy sob¹ pieni¹dze, id¹ do pobli-skiego sklepu, kupuj¹ coca-colê i chipsy, znów siedz¹, pogaduj¹, miej¹ siê, czasami milcz¹, czasami si³uj¹ siê albo boksuj¹, ale bez specjalnego zaanga-
¿owania, czasami gdzie id¹, by po godzinie, dwu wróciæ znów na ³awkê, siadaj¹, pogaduj¹, id¹ po coca-colê, gapi¹ siê na przechodz¹cych ludzi, pozdrawiaj¹ tych, których znaj¹, okrzykami i gwizda-mi zaczepiaj¹ przechodz¹ce dziewczyny i tak ca³y-mi dniami. Kiedy, korzystaj¹c z tego, ¿e jako swojego, znanego im osobnika pozdrawiaj¹ mnie gromkim ndobry!, zapyta³em, czemu tak wci¹¿
siedz¹ na tej ³awce. A tak, bo nie ma co robiæ