Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.— Właściwie… — chłopiec aż się skurczył, zmuszony powiedzieć prawdę — właściwie… jedną czy dwie rzeczy napisałem, jak byłem...— Nimbus — powiedziałem poważnie — zwróć to zdjęcie...— Postanowiłem wreszcie dowiedzieć się — powiedział — co to są powtórne narodziny i uczestniczyć w nich...— Teraz powiedział pan coś interesującego — roześmiał się Faber — nie czytając nawet o tym...Grace dała jej swój numer i dodała:- Proszę mu powiedzieć, że chce z nim mówić doktor Grace Mitowski i że zajmę mu tylko kilka minut...Petersburgu biegają Nosy albo Raskolnikowowie z siekierami!” — Mamy tu do czynienia z jakąś formą współdziałania — powiedział...Moss znowu jedzie? Mapa Judyty i jej dzieje, milczenie Arina, mówiące więcej, niż ktokolwiek chciałby powiedzieć na głos, wszystkie demony szalejące w myślach...— Lepiej nie — powiedziała krótko Ewa..."Poczekaj aż zobaczysz co tutaj zobaczyłem, " powiedział z zadowoleniem...Trzeba tu powiedzie, e Hitler niestety o wiele przeceni potg wojskow, ktr Francja,, wedug jego oblicze, wykae w przyszej wojnie...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

Ale ona zakpiła ze mnie, jakbym był dzieckiem, i odpowiedziała drwiąco słowami z bajki:
– Jestem kapłanką, a nie jakąś nędzną kobietą. Czego chcesz ode mnie?
Ja jednak nie zrozumiałem, co chciała przez to wyrazić.
– A Metufer? – zapytałem, gdyż chciałem wiedzieć wszystko, nawet gdyby mi to miało sprawić ból. Spojrzała na mnie badawczo i lekko zmarszczyła malowane brwi.
– Nie wiesz, że Metufer nie żyje? – spytała. – Umarł, bo sprzeniewierzył fundusze, które faraon dał jego ojcu na budowę świątyni. Metufer umarł, a ojciec jego nie jest już królewskim budowniczym. Czyżbyś o tym nie wiedział?
– Jeśli to prawda – odparłem i uśmiechnąłem się – mógłbym niemal uwierzyć, że to Amon go ukarał, gdyż urągał jego imieniu. – A potem opowiedziałem jej, jak to kapłan i Metufer pluli posągowi Amona w twarz i myli go śliną, a sami nacierali się świętymi olejkami Amona. I ona też się uśmiechnęła, lecz oczy jej były nadal zimne, a wzrok błądził gdzieś w przestrzeni. I nagle powiedziała:
– Dlaczego więc nie przyszedłeś do mnie, Sinuhe? Gdybyś mnie szukał, znalazłbyś mnie na pewno. Źle zrobiłeś, żeś nie przyszedł do mnie, a chodził do innych kobiet z moim pierścieniem na palcu.
– Byłem tylko chłopcem i bałem się ciebie – odparłem. – Lecz w snach byłaś mi siostrą, o Nefernefernefer, i może wyśmiejesz mnie, ale nigdy jeszcze nie zażyłem rozkoszy z kobietą, gdyż czekałem, że cię kiedyś znowu zobaczę.
Uśmiechnęła się i machnęła ręką protestująco:
– Z pewnością kłamiesz – powiedziała. – W twoich oczach jestem na pewno starą, brzydką kobietą i dlatego bawi cię, że możesz ze mnie drwić i kłamać mi. – Patrzyła na mnie, a oczy jej śmiały się wesoło jak ongiś. Jak gdyby odmłodniała i stała się w moich oczach taka jak dawniej, tak że serce nabrzmiało mi wzruszeniem i czułem w nim ból, spoglądając na nią.
– To prawda, że jeszcze nigdy nie tknąłem kobiety – powiedziałem. – Ale może nie jest prawdą, że czekałem tylko na ciebie, chcę być wobec ciebie uczciwy. Przeszło koło mnie wiele kobiet, młodych i starych, pięknych i brzydkich, mądrych i głupich, lecz ja patrzyłem na nie tylko oczyma lekarza i żadna z nich nie rozpaliła mi serca, nie wiem wcale, na czym to polega. – A potem dodałem jeszcze: – Byłoby mi łatwo powiedzieć, że to z powodu tego kamienia, który mi dałaś na znak twojej przyjaźni, i że bez mojej wiedzy zaczarowałaś mnie. Może i zaczarowałaś mnie, gdy dotknąłem wargami twoich ust, tak były miękkie twoje wargi. Ale to nie jest żadne wytłumaczenie. Toteż możesz tysiąc razy pytać mnie “dlaczego?", a ja nie potrafię ci odpowiedzieć.
– Może jako dziecko spadłeś z wózka okrakiem na dyszel, tak że zrobiłeś się smutny i czujesz się dobrze tylko w samotności? – zażartowała dotykając mnie lekko, tak jak jeszcze żadna kobieta mnie nie dotknęła. Ja zaś nie potrzebowałem jej odpowiadać, gdyż sama wiedziała, że to, co mówi, nie jest prawdą. Toteż szybko cofnęła rękę i szepnęła: – Napijmy się wina, aby rozradować nasze serca. Może rzeczywiście zażyję jeszcze z tobą rozkoszy, Sinuhe.
Piliśmy wino, niewolnicy wynieśli kilku spośród gości do lektyk, a Horemheb otoczył ramieniem kobietę, która siedziała obok niego, i nazwał ją swoją siostrą. Kobieta śmiała się i zatykała mu usta dłonią, mówiąc, by nie plótł głupstw, których będzie żałować nazajutrz. Lecz Horemheb podniósł się z pucharem wina w dłoni i zawołał:
– Nigdy nie będę żałował tego, co zrobię, bo od dziś będę stale patrzył naprzód, nigdy zaś za siebie. Przysięgam to na mego sokoła i na tysiąc bogów Dwóch Królestw, bogów, których imion nie potrafię wyliczyć, lecz którzy oby wysłuchali mej przysięgi.
Zdjął z szyi złoty łańcuch i chciał go zawiesić na karku kobiety, ale ta oparła się temu i powiedziała z gniewem:
– Jestem porządną kobietą, a nie jakąś uliczną dziewczyną. – Po czym wstała i odeszła z urażoną miną, ale w drzwiach skinęła nieznacznie na Horemheba, który poszedł za nią, i od tej pory ich już nie widziałem.
Wyjście ich nie zwróciło niczyjej uwagi, gdyż zrobiło się późno i goście powinni już byli od dawna rozejść się do domów. Mimo to wszyscy dalej pili wino, zataczając się i potykając o stołki, i wymachując sistrami zabranymi muzykantom. Obejmowali się nawzajem i nazywali braćmi i przyjaciółmi, by po chwili zacząć się bić i wyzywać od wieprzów i kastratów. Kobiety zdejmowały bezwstydnie peruki i pozwalały mężczyznom pieścić swoje nagie głowy, gdyż odkąd bogate i szlachetne damy zaczęły golić głowy, żadna inna pieszczota nie podniecała mężczyzn tak, jak właśnie ta. kilku mężczyzn zbliżyło się też do Nefernefernefer, ale ona nie dopuszczała ich do siebie, a gdy stali się natarczywi, deptałem im po nogach, nie zwracając uwagi na ich rangę i stanowisko, bo wszyscy byli pijani winem.
Mnie zaś nie upoiło wino, lecz jej bliskość i dotknięcia jej rąk. Dopiero gdy dała znak i słudzy zaczęli gasić światła, wynosić stoły i stołki, uprzątać podeptane kwiaty i wieńce i znosić do lektyk gości, których sen zmorzył nad dzbanem wina, powiedziałem do niej: – Pewnie muszę już iść! – Lecz każde słowo piekło mnie w sercu, jak pali sól nasypana na ranę, bo nie chciałem jej stracić, każda zaś chwila, kiedy nie byłem przy niej, wydawała mi się stracona.
– Dokąd chcesz iść? – zapytała mnie z udanym zdziwieniem.
– Pójdę, by czuwać tej nocy na ulicy przed twoim domem – odparłem. – Pójdę złożyć ofiary we wszystkich świątyniach tebańskich, by podziękować bogom za to, żem cię spotkał, gdyż odkąd cię zobaczyłem, wierzę znowu w bogów. Pójdę zrywać kwiaty z krzewów, by sypać je na twojej drodze, gdy wyjdziesz z twojego domu. Pójdę kupić mirry, by natrzeć nią twoje drzwi.
– Lecz ona uśmiechnęła się i rzekła:
– Lepiej żebyś nie odchodził, bo kwiatów i mirry mam sama pod dostatkiem. Lepiej, żebyś nie odchodził, bo rozgrzany winem mógłbyś zabłądzić w ramionach innych kobiet, a na to nie chcę pozwolić.
Słowa jej napełniły mnie radością i chciałem wziąć ją w objęcia, lecz ona broniła się mówiąc: