Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.– Wejdź – powiedział Pentarn...Grace dała jej swój numer i dodała:- Proszę mu powiedzieć, że chce z nim mówić doktor Grace Mitowski i że zajmę mu tylko kilka minut...Moss znowu jedzie? Mapa Judyty i jej dzieje, milczenie Arina, mówiące więcej, niż ktokolwiek chciałby powiedzieć na głos, wszystkie demony szalejące w myślach..."Poczekaj aż zobaczysz co tutaj zobaczyłem, " powiedział z zadowoleniem...– Z pewnością jesteś bardzo bogata – powiedziałem i ogarnęło mnie przygnębienie, bo zląkłem się, że nie jestem jej wart...– Jezus Maryja! Święty Józefacie!11 – Dali znać ze szosy, jakiś Żyd im powiedział... Jesteś niezwykle inteligentnym człowiekiem, ale…To, co powiedziałeś, jest bardzo mądre i interesujące, ale… 3...– Uważam, że przewrót się udał, Wasza Wysokość – powiedział zdecydowanie plutonowy...– Znajdujemy się teraz na terytorium Islamskiej Republiki Iranu – powiedział poważnie...– Jedyne, co przychodzi mi do głowy, to wyłączyć pigułkę – powiedział...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

Chcę zaofiarować się sulidorom jako kandydat
do odrodzenia.
— Nie! — krzyknęła.
— Seena, co się stało? Ty. . .
Drżała. Policzki jej płonęły, rumieniec oblał szyję i piersi. Odsunęła się od
niego.
— To szaleństwo — mówiła podniecona. — Ponowne narodziny nie są dla
Ziemian. Dlaczego uważasz, że zdołasz za coś odpokutować przyjmując obcą re-
ligię, poddając się obrzędowi, o którym nikt z nas nic nie wie. . .
— Muszę, Seeno.
— Nie bądź szalony.
— To obsesja. Jesteś pierwszą osobą, której to mówię. Nildory, z którymi
podróżuję, nie wiedzą o tym. Nie mogę się powstrzymać. Jestem coś winien tej
planecie i przybyłem tu, by spełnić swój dług. Muszę tam iść bez względu na
konsekwencje.
— Wejdź ze mną — powiedziała matowym, pustym, mechanicznym głosem.
— Gdzie?
— Chodź.
Poszedł za nią w milczeniu. Poprowadziła go na środkowe piętro budynku,
do korytarza gdzie stróżował jeden z robotów. Seena skinęła i ten odsunął się.
Przed drzwiami na końcu korytarza zatrzymała się, a fotokomórka zareagowała
otwierając je. Seena dała mu znak, aby z nią wszedł.
Usłyszał odgłos chrząkania i prychania, który słyszał już poprzedniego wie-
czoru. Teraz nie miał wątpliwości, że to zdławiony płacz, pełen bezmiernego bólu.
82
— W tym pokoju Kurtz spędza teraz życie — powiedziała Seena i odsunęła kotarę przegradzającą wnętrze. — A tak wygląda teraz Kurtz.
— To niemożliwe — wyszeptał Gundersen. — Jak, jak. . .
— Jak to się stało?
— Tak, jak. . .
— Z upływem lat zaczynał odczuwać żal za wszystkie nieprawości. Cierpiał
bardzo z powodu swej winy i w zeszłym roku postanowił dokonać aktu ekspiacji.
Zdecydował się podążyć do Krainy Mgieł i poddać ceremonii powtórnych naro-
dzin. I to właśnie odniesiono mi z powrotem. Tak, Edmundzie, wygląda istota
ludzka, która została odrodzona.
Rozdział 11
To, na co spoglądał Gundersen, z wyglądu przypominało istotę ludzką i może
rzeczywiście był to kiedyś Jeff Kurtz. Postać w łóżku wydawała się być absurdalnie wysokim mężczyzną. Czaszka przypominała Kurtza: wysoko sklepiona z wy-
stającymi łukami brwiowymi. Zniknęły jednak gęste czarne brwi i długie, prawie kobiece, rzęsy.
Twarzy poniżej czoła nie można było rozpoznać. Wyglądała tak, jakby wszyst-
ko zostało stopione w tyglu i wyciekło. Piękny orli nos Kurtza wyglądał teraz niczym rozdeptany kalosz wyciągnięty w kształt ryja, jakie mają sulidory. Wargi, obwisłe i rozchylone, ukazywały bezzębne dziąsła. Podbródek cofnięty jak u pi-thecanthropusa, a kości policzkowe płaskie i szerokie zmieniały całkowicie rysy twarzy.
Seena zdjęła przykrycie, by pokazać resztę. Ciało na łóżku było całkowicie
pozbawione włosów, wyglądało jak gigantyczny, ugotowany, różowy, podłużny
ślimak. Przez wyschniętą pergaminową skórę przezierały żebra i kości. Proporcje ciała były niewłaściwe: talia oddalona nieprawdopodobnie od klatki piersiowej
i nogi, choć długie, jednak nie tak jak powinny. Wydawało się, że kostki łączą się z kolanami. Palce u nóg zlewały się i kończyły zwierzęcymi pazurami. Za to palce u rąk, może jako rekompensatę, miały dodatkowe stawy, przez co stały się długie i cienkie jak u pająka: wyginały się i kurczyły w nieregularnym rytmie. Połączenie ramion z tułowiem też było dziwne, chociaż Gundersen zauważył to dopiero, gdy
Kurtz obrócił swą lewą rękę o trzysta sześćdziesiąt stopni. Jego staw ramieniowy musiał być skonstruowany na zasadzie kuli obracającej się w łożysku.
Kurtz rozpaczliwie starał się coś powiedzieć, ale bełkotał tylko jakieś słowa
w nieznanym Gundersenowi języku. Coś podobnego do trzyczęściowego jabłka