Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.— Właściwie… — chłopiec aż się skurczył, zmuszony powiedzieć prawdę — właściwie… jedną czy dwie rzeczy napisałem, jak byłem...— Nimbus — powiedziałem poważnie — zwróć to zdjęcie...— Postanowiłem wreszcie dowiedzieć się — powiedział — co to są powtórne narodziny i uczestniczyć w nich...— Teraz powiedział pan coś interesującego — roześmiał się Faber — nie czytając nawet o tym...Grace dała jej swój numer i dodała:- Proszę mu powiedzieć, że chce z nim mówić doktor Grace Mitowski i że zajmę mu tylko kilka minut...Petersburgu biegają Nosy albo Raskolnikowowie z siekierami!” — Mamy tu do czynienia z jakąś formą współdziałania — powiedział...Moss znowu jedzie? Mapa Judyty i jej dzieje, milczenie Arina, mówiące więcej, niż ktokolwiek chciałby powiedzieć na głos, wszystkie demony szalejące w myślach...— Lepiej nie — powiedziała krótko Ewa..."Poczekaj aż zobaczysz co tutaj zobaczyłem, " powiedział z zadowoleniem... Jesteś niezwykle inteligentnym człowiekiem, ale…To, co powiedziałeś, jest bardzo mądre i interesujące, ale… 3...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

– Jackson pośrednio albo bezpośrednio kontroluje Cesarzową. Myślę, że Gianetto i pana ojciec mają w tym swój udział.
– Kto dowodzi Flotą Wewnętrzną?
– Wciąż admirał Greenberg, sir – powiedział Julian, zerknąwszy w notatki. – Komodor Chan, jego szef sztabu, został okrzyknięty lokalnym inicjatorem zamachu stanu i zastrzelony przy „stawianiu oporu w czasie aresztowania”...
– A kto chce, niech wierzy – dodał gorzko Roger.
– Greenbergowi udało się zatrzymać dowództwo i przez kilka dni, a może nawet tydzień czy dwa, był swoim własnym szefem sztabu. W końcu jednak Chana zastąpił kapitan Kjerulf, oficer operacyjny Floty – uzupełnił Julian.
– Greenberg to żmija – powiedział Pahner. – Chyba że chce pani dodać coś, co zmieni moje zdanie, panno O’Casey?
– Całkowicie się zgadzam – odparła naczelniczka świty. – To żmija, A pamiętam, że o Chanie wszyscy mówili raczej dobrze.
– Mógł trafić w złe towarzystwo – skrzywił się z niesmakiem Pahner. Było jasne, że wciąż nie jest pewien, co ma myśleć o Gianetto. – Ale bardziej prawdopodobne, że zrobiono z niego kozła ofiarnego. Ale Kjerulf... To interesujące.
– Zna go pan? – spytał Roger.
– Och, znam prawie wszystkich, Wasza Wysokość – uśmiechnął się ponuro Pahner. – Może tylko nie wszystkich tak dobrze, jak myślałem. Ale Kjerulf to Gronningen po pięciu latach college’u, Szkole Sztabu i Akademii Dowódców, i z trzydziestoletnim doświadczeniem.
– Hmmm – mruknął Roger. – Co to oznacza?
– Był prawdopodobnie pod ręką – odparła O’Casey. – Nie mogli pozwolić Greenbergowi na działanie bez odpowiedniego wsparcia sztabu, więc wybrali Kjerulfa, niezależnie od tego, czy prawdziwi spiskowcy zamierzali go wykorzystać, czy nie. Jeśli tak było, oznacza to, że spisku nie popiera cała Flota. I że nie wszyscy są do końca przekonani do jej oficjalnego stanowiska. Inaczej nie przejmowaliby się aż tak pozorami, żeby powierzać tak ważne stanowisko komuś takiemu, jak Kjerulf.
– Czy wszyscy się z tym zgadzają? – spytał Roger, rozglądając się po twarzach doradców. – A więc doszło do udanego przewrotu. Nowa władza mogła jeszcze nie okrzepnąć, ale zmierza do tego. A matka działa pod przymusem. – Wszyscy zebrani wokół stołu pokiwali głowami, a książę skrzywił się. – Cudownie. Jest tylko jeden problem.
– To nie potrwa długo – dokończyła za niego O’Casey. – W końcu Cesarzowa wyrwie się spod ich wpływu, nawet jeśli ją kontrolują narkotykami albo przez tootsa, i ktoś się o tym dowie.
– Co to oznacza? – znów spytał Roger. – Załóżmy, że oni naprawdę myślą, iż nie żyję.
– To oczywiste, że tak myślą, Wasza Wysokość – wtrąciła Kosutic. – „DeGlopper” był pierwszą kulą w magazynku, i najwyraźniej uważają, że nas załatwili. Nie wiem tylko, czy od początku chcieli zwalić na nas winę za wszystko, czy wymyślili to post factum. – Sierżant parsknęła gorzkim śmiechem. – Z taktycznego punktu widzenia to rewelacja! Spójrzcie tylko, mają doskonałego Władcę Zła! Mogą pana ścigać w nieskończoność jako „zagrożenie”, które usprawiedliwia użycie wszystkich „środków bezpieczeństwa”, jakie postanowią wprowadzić, a jednocześnie wiedzą, że nigdy pana nie złapią, bo pan nie żyje!
– Sierżant ma rację – zgodziła się O’Casey. – A jeśli uważają pana za martwego i boją się, że Cesarzowa wymknie im się spod kontroli, muszą szukać następcy tronu. Przypuszczalnie znów ma go spłodzić Nowy Madryt.
– A jeśli nie będzie następcy, a matka zginie w tragicznym wypadku? – spytał Roger. – Wuj Thorry, zgadza się?
– Tak, diuk San Cristobal – powiedziała O’Casey. – Ale...
– Ale to stary dement, który nigdy nie miał dzieci – dokończył Roger. – A po nim?
– Co najmniej tuzin pretendentów. Wszyscy z mniej więcej równymi prawami.
– Jacksona nie ma wśród nich – poweselał Roger – ale on jest cały czas blisko. A zważywszy na jego przewagę...