Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
– Mogłem ją gdzieś słyszeć. – Próbował sobie przypomnieć, co wie o zwyczajach mitologicznych bohaterów. – Nie pamiętam gdzie. Albo czytałem. Czy nie ma jej w opowiadaniach Kiplinga, jedno z nich ma chyba tytuł: „Zimne żelazo”? A może, niech pomyślę, lady Charlotte Guest, nie... u Yeatsa w „Baśniach i legendach irlandzkich”. Było tam coś o kawałku zimnego metalu, który położony w kołysce nie ochrzczonego dziecka miał zapobiec wykradzeniu go przez wróżki czy coś w tym rodzaju... Ale doprawdy nic dokładnie nie pamiętam.
Sally przerwała mu tylko jeszcze raz, żeby spytać o jedno z imion:
– Ariel?
– Irielle – poprawił ją. – Pierwsza głoska wyciągnięta dłużej. Dźwięk bardziej miękki, przepiękny...
Na koniec Sally przejrzała notatki i sprawdziła, czy są poprawnie sporządzone.
– Dlaczego tak wnikliwie zajmujesz się snami? Jak pamiętam, ich analiza okazała się ślepą uliczką w psychologii. Czy istnieje jakikolwiek dowód na to, że funkcjonuje coś takiego jak podświadomość zbiorowa, czyli że ludzie sięgają w swych snach do zbiorów tych samych motywów?
Sally uśmiechnęła się pobłażliwie.
– Nie wolno ci pytać mnie o to, Cam. To się nazywa naprowadzanie świadka na trop. Nie chcę ci absolutnie nic sugerować. Zobaczymy się po następnej sesji.
Fenton przypomniał sobie nagle zdanie, które wyrwało się niechcący Sally: „Mamy też Pentarna.” Czyżby oznaczało to, że ktoś przed nim widział już Pentarna we śnie?
Sally opisała teczkę z notatkami, dołączyła do nich kasetę i włożyła wszystko do pudełka. Fenton obserwował ją, kiedy zamykała je w szufladzie. Miał ochotę wysłuchać innych nagrań i porównać relacje. Czyżby komuś innemu przyśnił się Pentarn?
Cholera, to imię brzmi jakoś znajomo. Może to postać z jakiejś bajki dla dzieci, którą słyszałem dawno temu i zapomniałem?
– Chcesz jeszcze kawy?
– Nie, dziękuję – odpowiedział spoglądając na zegarek. – Minęły trzy godziny, ale jest wystarczająco wcześnie, żebym cię zaprosił na drinka do Rathskeller.
– Dziękuję, Cam, o pierwszej mam seminarium.
– Zatem innym razem?
– Dlaczego nie. Teraz muszę już biec na zajęcia. Dziękuję za czas, który mi poświęciłeś. – Podała mu przyjaźnie rękę. – Kiedy masz następną sesję
– W czwartek o trzeciej.
– Zobaczymy się w piątek, dobrze? Nagraj od razu wszystko, bo zapomnisz szczegóły.
Z laboratorium wyszli razem i Sally zamknęła drzwi na klucz. Kiedy szli holem, mówiła:
– Najpoważniejszy problem, z jakim borykają się parapsychologowie, oczywiście oprócz tego, że ciągle musimy walczyć o prawo do istnienia, jest taki, że mając ogromną liczbę danych, ciągle nie możemy wypracować syntez i hipotez. Nie wiemy, czy dane zjawisko należy do sfery biochemii, patologii neurologicznej, czy wiąże się z indywidualnymi umiejętnościami pacjenta.
– Nigdy nie zastanawiałem się nad tym w ten sposób – rzekł Fenton.
– Kłopot w tym – ciągnęła Sally – że każde z tych przyporządkowań jest częściowo potwierdzone. W badaniach nad antarilem Garnock dąży do wykazania, że percepcja pozazmysłowa jest efektem zakłócenia biochemii przednich płatów półkul mózgowych. Pobudzone środkiem psychodelicznym dają efekt ESP – proste jak drut. Jest również przypadek potwierdzający wyjaśnienie neurologiczne. Byłeś jeszcze tutaj, kiedy testowano Ellen Ransford?
Fenton twierdząco skinął głową. To było w tym samym roku, kiedy Sally przyszła do jego grupy studentów, ale nie wspomniał o tym. Czuł, że Sally niechętnie przypomina sobie tamtą mało atrakcyjną, szorstką dziewczynę, którą była, i nie bardzo chce, żeby ją kojarzyć z elegancką i interesującą asystentką idącą teraz u jego boku.
– Ellen o ile pamiętam – zaczął – miała rewelacyjne wyniki testów, ale tylko na początku, w czasie wstępnych zaników widzenia. Przed tymi upiornymi migrenami, jakie ją nachodziły. Wtedy zaczęła brać środek przeciwbólowy, który pomagał. Lek powstrzymał migreny, ale przy okazji zlikwidował efekt ESP.
Fenton przypomniał sobie Ellen małą blondynkę, która po testach bała się światła. Zaciskała mocno oczy, a jej twarz zalewała się łzami. Jedynie ona miała bezbłędny odczyt zestawu kart, o jakim słyszał tamtego roku.
– Co w końcu stało się z Ellen? Powołano mnie wtedy w czerwcu. Czy wróciła na uczelnię w październiku?