Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Wiec nie została całkowicie omamiona przez zaloty tego dupka. Chatterjee stał niewzruszony.
- Osobista ocena jakiegokolwiek członka zespołu nie ma związku z tematem. Aczkolwiek twój brak wyników jest frapujący. To ogranicza nasze pole działania. Poinformowano mnie, że jesteś deckerem o wyjątkowych zdolnościach.
- To fakt. Na razie jednak sprawa wygląda tak, że nie mam czego szukać w Matrycy.
- Wyczerpałeś wszystkie możliwości?
- Wszystkie? Profesjonalista o moich „wyjątkowych umiejętnościach"? Gdzie tam. Sprawdziłem wszystkie znane nam koneksje. Poza potwierdzeniem, że młodszy Neville zginął, nie jesteśmy bliżej nich, niż w czasie przesilenia.
- Bez kompletnego Kręgu są słabi - powiedziała Teresa.
- Ale nie wystarczająco słabi - stwierdził Chatterjee. - Optymalnym rozwiązaniem byłoby zupełne unicestwienie, ale redukcja Kręgu do trzech osób powinna wystarczyć do naszych celów:.
- Nie można skutecznie „zredukować" nieznanej wielkości. Od trzech tygodni nie posunęliśmy się z identyfikacją członków Kręgu. A bez znajomości tożsamości wszystkich, nie odważymy się wystąpić przeciw tym, których znamy.
- Dokładnie - zgodził się Chatterjee. - Musisz zintensyfikować wysiłki.
Dodger splótł ręce i spojrzał w sufit. - Niech Estios zintensyfikuje swoje.
- On już to zrobił - odpowiedział Chatterjee.
No pewnie. Zawsze wychodzi do przodu. Nadęty elegancik.
- Więc, gdy dostarczy użyteczne dane, skorzystam z nich we własnych poszukiwaniach. Chatterjee zmarszczył brwi.
- Czas płynie.
- Jakie ma znaczenie czas dla elfa?
- Lekceważenie nie jest najwłaściwszym podejściem. Estios przygotowuje akcję i jeśli magiczny rekonesans dostarczy istotnych informacji, to musimy być gotowi, żeby ruszyć. Nawet jeśli szaman dowie się czegoś wartościowego, jest mało prawdopodobne, aby miało to coś wspólnego z danymi dostępnymi w Matrycy. Proponuję, żebyś bezzwłocznie sprawdził pozostałe otwarte jeszcze ścieżki.
- Doprawdy? A ja proponuję, żebyś...
- Dodger - ostrzegła Teresa.
Dodger odetchnął. Drażnienie Chatterjee nie było warte kłótni z Teresą.
- Może spróbuję metody „na wabia"; tych kilka danych, które posiadamy, powinno posłużyć jako haczyki.
- Wyjaśnij - polecił Chatterjee.
-A wiec, obywatelu Chatterjee, czyż nie musisz teraz przyznać, że Dodger rzeczywiście dysponuje szczególnymi kompetencjami? Sposób ..na wabia wykorzystuje zawansowane programy maskujące i kamuflujące, które zacierają obecność deckera w Matrycy. Niestety, technika ta pozostawia deckera bez ochrony, ale co nie jest widziane przez systemy antyintruzyjne, nie może zostać zaatakowane przez jego obwody defensywne. Ukrywszy się w ten sposób decker czeka, bowiem podjąwszy jakiekolwiek działania zaczepne, rozwiałby wrażenie przezroczystości. Haczyki to skrawki danych, do których decker przyczepia swoją niewidzialną postać, czekając aż dane zostaną przechwycone. Zakłada się, że przynęta jest zabierana w miejsce, do którego decker nie mógłby uzyskać dostępu poprzez konwencjonalne włamanie. Procedura ta wymaga czasu, ale nie widzę innego sposobu. Może szczęście nam dopisze.
Teresa wyciągnęła rękę i położyła dłoń na ramieniu Dodgera. Mimo skórzanego kaftana poczuł elektryzujący dreszcz.
Dziewczyna wyraźnie lekceważyła fakt, że Chatterjee ich obserwuje.
- Dodger - powiedziała. - Nie rób tego. To zbyt niebezpieczne. Ta technika „na wabia" może wciągnąć cię w ciężki lód.
- Bez obaw, piękna pani. Dodger nie spotkał do tej pory lodu, który byłby w stanie go pochwycić.
Kłamał oczywiście. Raz i tylko raz został złapany w pułapkę lodową. To przeżycie nawiedzało go w nocnych koszmarach. Ale nie musiał się lękać powtórki. Sztuczna inteligencja, która kontrolowała tamten zabójczy lód -jeśli to o nią w: istocie chodziło -egzystowała w zamknięciu w Matrycy Renraku, a on nie zamierzał więcej wstępować do tamtej przeklętej piramidy. Bez względu na przebiegłość tych druidów- ich deckerzy nie mogli grać w tej samej lidze, co megakorporacje kontrolujące większość światowych publicznych struktur danych. Nie powinien się obawiać specjalnych niespodzianek z ich strony.
Teresa przewiercała go wzrokiem, jej twarz wyrażała emocje, których on nie potrafił odczytać. Kiedy wstał, puściła jego ramię. Przejrzała kłamstwo?
- Do tej pory - powiedziała cicho.
Dodger miał pewność, że to słowo nie było przeznaczone dla jego uszu.
ROZDZIAŁ 18
Człowiek, który wszedł do pokoju, nie był w istocie człowiekiem. Funkcjonował pod nazwiskiem Hanson i gołym okiem wyglądał jak człowiek, ale Andrew Glover wiedział lepiej. Glover przyjął Hansona, kiedy ten okazał list polecający od Hyde-White'a. Dzięki magicznej projekcji Glover przekonał się, że Hanson nie jest istotą ludzką. Czym w zasadzie był Hanson pozostawało pytaniem otwartym; Glover nigdy przedtem nie zaobserwował takiej aury czy astralnego obrazu. Nie istniała kartoteka obrazów astralnych, nie było zapisów aury, żeby móc się skonsultować i ostatecznie ustalić jakiego rodzaju metaczłowiekiem był Hanson.
Stary grubas musiał z łatwością przeniknąć iluzję skrywającą metaczłowieka przez oczyma zwyczajnych ludzi. Dlaczego w takim razie rekomendował Hansona?
Hyde-White składał te same przysięgi, co reszta Kręgu, poświęcając się bez reszty sprawie przewrócenia prawowitego monarchy i oczyszczenia Ziemi. Takie oczyszczenie nie odnosi się tylko do zwyczajnych dewastacji środowiskowych, ale równie dobrze do negatywnego wpływu genów metaludzkich.
Przodkowie Glovera walczyli, aby zachować brytyjską czystość i zatamować napływ mniej postępowych ras. Ich walka wydawała się mało znacząca w porównaniu z bitwą, jaka toczył przeciwko pladze ludzkich mutantów, którzy zagrażali nawet zbrukanej krwi niższych klas.
Metaludzie byli niewiele lepsi niż zwierzęta, a Hanson z widocznym astralnie wyglądem bestii, był czystym przykładem najgorszego gatunku.