Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Baczyńskiego z września 1929) powiada trafnie, że
taka literatura może się z czasem wytworzyć w Rosji proletariackiej w sposób naturalny,
ale „każdy pisarz, godny tego miana, musi protestować przeciw temu, żeby fałszować
mechanizm historii i już w chwili obecnej określać, czym ta literatura jest a priori, a więc
czym nie powinna być”. Idzie mu o to, aby w kulturze proletariackiej z góry nie zwężano
zbytnio „pola literackiego”.
3 P.p. Jako przykład napisał Grubiński sztukę Kochankowie, gdzie romans syna z mat-
ką kończy się pogodnie, bez tych katastrof, jakie są w Edypie Sofoklesa. - Zobacz moją
rozprawę Dostojny bzik tragiczności w Czynie i słowie.
TAJEMNICA NOCY LISTOPADOWEJ
TWARDY DEBIUTANT
Spośród wielu udałych tegorocznych debiutów powieściowych ten (Leona Kruczkow-
skiego Kordian i cham) jest bodaj najwybitniejszy, jeżeli nie najlepszy. Autor nie ułatwił
sobie sprawy: ani nie wyeksploatował swego własnego życia, jak to zwykle czynią de-
biutanci i debiutantki powieściowe, ani nie wybrał sobie modą dzisiejszą żadnego specjal-
nego odcinka współczesnego życia: więzienia, fabryki, kopalni, sejmu, domu poprawy,
domu ociemniałych itp., aby na tym terenie łatwo sobie reportażować. Cofnął się w prze-
szłość historyczną, studiował książki i dokumenty, stamtąd dopiero wskrzeszał to, co by
miał opisać, a chociaż w opracowaniu posłużył się nowoczesną metodą montażowo-
reporterską, jednak w tym wypadku jest to już raczej forma niż metoda; autor musiał
przebyć podwójną niejako grę wyobraźni, zanim dotarł do swego tworzywa. W tych cza-
138
sach szalejącego pod nazwą autentyczności opisywactwa i odpisywactwa, takiego autora,
który nie boi się zaufać swojej wyobraźni i tworzyć bez pomocy aparatu fotograficznego -
takiego autora należy szczególnie wyróżnić.
I to wyróżnić w tym kierunku może wbrew jemu samemu. Gdyż najbardziej mylącą w
tej książce jest jej przedmowa, w której autor z pewną pychą skromności powiada, że za-
daniem jego było nie „tworzyć”, nie wymyślać „fabułę” i „bohaterów”, bo to wszystko
zasługuje dziś już tylko na pogardliwy cudzysłów i jest do luftu - on niby chciał tylko or-
ganizować i konstruować pewne autentyczne dokumenty. Taki to jest doktryner - lecz
doktrynerstwo jego jest jeszcze rozmaitsze.
BOHATER PIENIACTWA
Powieść Kordian i cham oparta jest, co prawda, na pamiętniku Deczyńskiego, nauczy-
ciela we wsi Brodnia w województwie kaliskim, który na parę lat przed powstaniem listo-
padowym napisał do cara memoriał o krzywdach, wyrządzanych chłopom jego wsi przez
dzierżawcę, szlachcica Czartkowskiego; potem prześladowany, mimo słabego zdrowia
wzięty do polskiego wojska, odbył powstanie, poszedł na emigrację, lecz wbrew tej
wspólności losu wciąż twierdził, ze sprawa szlachty polskiej nie jest sprawą chłopów pol-
skich, i aż do śmierci zachował w duszy głębokie poczucie krzywdy swojej i swoich. Pa-
miętnik Deczyńskiego wydał Marceli Handelsman pt. Żywot chłopa polskiego na począt-
ku XIX stulecia w r. 1907 nakładem J. Mortkowicza. Przedmowa Handelsmana zajmuje
niemal tyleż samo miejsca co sam pamiętnik, krótki, zgęszczony, wymowny swą nieudol-
nością - pamiętnik czy raczej testament człowieka zgaszonego przez życie, lecz z życiem
nie pogodzonego, żałosny przez to, że jakby już nie mógł zdobyć się na krzyk nienawiści,
wyraża tylko gorycz beznadziejną. Zaiste był to bohater godny poety. I to nawet bohater
czynu, czynu cywilnego w najlepszej jakości. Historia jego memoriału, tak świetnie roz-
winięta i uruchomiona w powieści przez Kruczkowskiego, jest jakby historią wyroku, któ-
ry po cichu w piersiach ludu zapadł na powstańców listopadowych, zanim się jeszcze po-
wstanie urodziło. Ten słaby Deczyński potrafi jednak zręcznie, konsekwentnie i wytrwale
poszukiwać sprawiedliwości aż do ostatniej instancji. Niestety, tą instancją jest sam
oskarżony, szlachcic Czartkowski, gdyż do niego to zjeżdża komisja śledcza wysadzona
przez władze, on ją może inspirować, na usługi ma sforę sługusów, te ogniwa pośrednie