Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
- Kiepska robota - dodał
w nagłym przebłysku intuicji.
Zobaczył, że Atris się najeża, i zrozumiał, że dobrze trafił. Nie tylko zabezpieczyła raport.
To ona go napisała.
- Może po prostu nie potrafisz dostrzec oczywistej prawdy w nim zawartej - warknęła.
Revan się uśmiechnął. Pomimo ustawicznych nauk Jedi o spokoju i pogodzie ducha zawsze miał talent do denerwowania przesadnie świętoszkowatych członków Zakonu. Takich jak Atris.
- Najwyraźniej potrzebuję po prostu twojej pomocy i twojej wiedzy, żeby zrozumieć to, czego nie dostrzegam.
- A czemu uważasz, że zrobiłabym cokolwiek, aby ci pomóc?
- Ciągle jestem Jedi, a wyrok Meetry to kwestia problematyczna - przypomniał jej, nagle bardzo poważnym tonem. - Mam prawo poznać prawdę o tamtych wydarzeniach. Całą prawdę.
- A co tu więcej można dodać? Popełniła błąd, ruszając za tobą. Poprowadziłeś ją ścieżką Ciemnej Strony. Dopuściła się niewybaczalnej zbrodni i za to Rada ją wygnała.
- To były desperackie działania w trudnych czasach - przypomniał Revan. - A Generator Cienia Masy był eksperymentalnym prototypem. Skąd Rada mogła mieć pewność, że Meetra
wiedziała, co się stanie? A jeśli to była pomyłka? Okropny wypadek?
- Generator Cienia Masy był narzędziem wojny - odparła Atris spokojnie i racjonalnie. -
Jego jedynym zastosowaniem było sianie śmierci i zniszczenia, a ona rozkazała go uruchomić. Jak można to nazwać wypadkiem?
- Ale potem żałowała swojego postępowania i z własnej woli poddała się woli Rady. Czemu nie okazali jej łaski?
- Musieli ukarać ją dla przykładu! - Atris nie starała się ukryć rozgoryczenia. - Stała się symbolem wszystkich tych, którzy sprzeciwili się woli Rady. Łaska była wykluczona.
- To nie mogło być takie proste - naciskał Revan. - Moje zbrodnie były nieporównanie
większe, ale Rada dała mi drugą szansę.
- Bo wciąż byłeś dla nas użyteczny.
Revan wyczuł, że Atris o czymś mu nie mówi.
- Co przez to rozumiesz? Meetra była potężną Jedi. Dlaczego Rada nie próbowała
przywrócić jej światłu?
- Ty naprawdę nie wiesz, co jej zrobiłeś, prawda? - Mistrzyni Jedi pokręciła w zdumieniu głową.
- Nie, nie wiem - warknął Revan, pozwalając swej frustracji wypłynąć na zewnątrz. - W
mojej pamięci jest więcej dziur niż w kaminoańskiej gąbce. Więc czemu mi po prostu nie powiesz?
Atris przygryzła dolną wargę i spojrzała na niego spode łba. Potem, może zdawszy sobie sprawę, że odpowiadając na jego pytania, szybciej pozbędzie się go z Archiwum, zaczęła mówić:
- Meetra znajdowała się znacznie bliżej Generatora Cienia Masy niż ty. Poczuła falę
uderzeniową, co ją prawie zabiło. I spowodowało, że stała się podatna na wpływy zewnętrzne. W
tej samej chwili poczuła w Mocy śmierć Mandalorian i swoich własnych żołnierzy. Osłabiona, nie mogła sobie dać z tym rady. Mogła zginąć. - Atris przerwała, żeby podkreślić wagę swoich słów. -
Instynktownie obroniła się w jedyny sposób, jaki znała. Odcięła się od Mocy... na stałe.
- Przykro mi - powiedział szczerze Revan. - Nie miałem pojęcia.
- Naprawdę? - zapytała ze złością kobieta. - Więc dlaczego zostawiliście ją z Malakiem, a sami ruszyliście w głąb Nieznanych Regionów? Dobrze wiedzieliście, że już się wam nie przyda, więc ją opuściliście. To dlatego wróciła do Zakonu i oddała się pod osąd Rady.
- Tego nie widziałem w twoim raporcie. To fakty czy tylko spekulacje?
Jej milczenie było wystarczającą odpowiedzią.
- Nawet jeśli to, co mówisz, jest prawdą - kontynuował Revan - to ja nie jestem już tym samym człowiekiem. Czy słusznie wciąż winisz mnie za tamte zbrodnie?
- Chalarax nigdy nie zmienia koloru swoich plam - mruknęła pod nosem.
Revan był zbyt pochłonięty analizowaniem uzyskanych właśnie informacji, by zareagować na jej wypowiedź. Odcięcie się od Mocy przez Meetrę wyjaśniałoby, czemu nie mógł wyczuć jej obecności. A to oznaczało, że mogła nadal żyć. I że wiedziała o czymś, co mogłoby mu pomóc w zrozumieniu znaczenia jego wizji.
- Wiesz, dokąd się udała? - zapytał. - Muszę z nią porozmawiać.
- Czy nie skrzywdziłeś jej już wystarczająco? - zapytała Atris. - To twoja wina, że
sprzeciwiła się Radzie i zdradziła Zakon. To twoja wina, że przeszła na Ciemną Stronę i została wygnana. To twoja wina, że odcięła się od Mocy. Dla Jedi to los gorszy od śmierci!
- Byłem bliższy śmierci niż większość istot - odparował Revan. - I mogę cię zapewnić, że to nieprawda.
- I tym się różnimy - parsknęła pogardliwie Atris. - Ja żyję dla Mocy. Ty żyjesz dla siebie samego.
Revan wzruszył ramionami, wiedząc, że dysputa filozoficzna nie pomoże mu w znalezieniu Meetry.
- Cokolwiek o mnie sądzisz - powiedział - nie przymusiłem Meetry do niczego. Sama
dokonywała wyborów, i teraz to do niej powinna należeć decyzja, czy chce ze mną znów
porozmawiać. Do niej, nie do ciebie. Jeżeli wiesz, gdzie jest, musisz mi powiedzieć.
- Nie rozmawiałam z nią od czasu procesu - odparła przez zaciśnięte zęby Atris, a Revan wyczuł, że mówi prawdę. - Nie wiem, dokąd się udała, i mam nadzieję, że nigdy jej już nie zobaczę.
Wygnana zdradziła Zakon, tak jak i ty. Nie jesteś tu mile widziany. Wracaj do domu, do swojej żony. - Ostatnie słowo Atris wypowiedziała z takim jadem, że prawie się zakrztusiła.
- No, no, no. - Pogroził jej palcem Revan. - Nie ma emocji. Jest spokój.
Jej usta wykrzywił grymas, odwróciła się na pięcie i wybiegła z sali. Revan poczekał, aż ucichną jej kroki na schodach, a potem powoli opadł na fotel.
Skoro Atris już sobie poszła, mógł uchylić swojej sarkastycznej maski. Pomimo tego, co powiedział Mistrzyni Jedi, nadal czuł się odpowiedzialny za los Meetry. Nie chciał, by Atris cieszyła oczy jego poczuciem winy, ale teraz, kiedy był sam, emocje zaczynały brać górę. Utracił
większość konkretnych wspomnień na temat Meetry, przypominał sobie tylko oderwane kawałki.
Należała jednak kiedyś do grona jego najbliższych przyjaciół i nadal czuł łączące go z nią silne więzy emocjonalne.
Osunął się na fotelu i ukrył twarz w dłoniach. Spodziewał się, że z oczu popłyną mu łzy, ale tak się nie stało. Czuł po prostu pustkę i odrętwiający żal. Po kilku minutach odetchnął głęboko, wziął się w garść i wstał. Wyszedł z Archiwum i ruszył schodami w dół.
Przybył do Świątyni w poszukiwaniu dawnej przyjaciółki w nadziei, że Meetra pomoże mu zrozumieć sny dręczące go nocami. Ale trafił w ślepy zaułek i poznał ponurą prawdę o kobiecie nazywanej teraz Wygnaną Jedi.