Strona startowa Ludzie pragnÄ… czasami siÄ™ rozstawać, żeby móc tÄ™sknić, czekać i cieszyć siÄ™ z powrotem.Barclay zatem wbrew wszystkim i wszystkiemu broniÅ‚ uparcie do ostatniej chwili planu cofania siÄ™ na caÅ‚ej linii, planu, który wysÅ‚awiaÅ‚ przed jednym z...— Taka zapiekanka z królika, Bill — wykrzykiwaÅ‚ ów mÅ‚odzian odsÅ‚aniajÄ…c przed oczyma zebranych olbrzymi kawaÅ‚ miÄ™sa w cieÅ›cie — takie...Powtórzyæ [trzeba] te s³owa siedem razy, po czym zmówiæ b³agania do Buddów,bodhisattwów i mocarzy, odczytaæ B³aganie o Ochronê przed Trwogami Bar-do iB³aganie o...ochrony krajobrazu – te powstaÅ‚e na obszarach wrzosowisk (Szkocja) czy Lake Powell National Golf Course w stanie Arizona chroniÄ… cenny krajobraz przed...Profilaktyka zaburzeñ emocjonalnych to przede wszystkim uczenie dziecka róŸnych sposobów radzenia sobie w sytuacjach trudnych, a nie tylko ochrona dziecka przed...Przechodzc do bardziej szczegóBowych definicji zagro|eD, jakie stoj przed Federacj Rosyjsk, Koncepcja definiuje interesy narodowe paDstwa, czyli  [ByÅ‚o to w roku 1860 i 1861, kiedy mój stryj rozpoczÄ…Å‚ wÅ‚aÅ›nie praktykÄ™ lekarskÄ… i przed wyruszeniem na front sporo usÅ‚yszaÅ‚ o tych wydarzeniach od swoich...Przez pierwsze sto metrów Moon taÅ„czyÅ‚a jak boja na fali, skupiaÅ‚a caÅ‚Ä… swÄ… uwagÄ™ na bronieniu siÄ™ przed zadeptaniem, potem Å›cisk zaczÄ…Å‚ siÄ™ rozrzedzać...– Czyż nie mówiÅ‚am przed chwilÄ…, że masz być moim bohaterem? Nie widziaÅ‚ jej twarzy, ale czuÅ‚ dobrze, że żartuje, rzekÅ‚ wiÄ™c jeszcze poważniej...Å»oÅ‚nierze nabili dziaÅ‚o i zasÅ‚onili uszy przed hukiem wystrzaÅ‚u, ale byli oni jedynie iluzjÄ… dla prawdziwych legionów, które szlochaÅ‚y, klÄ™czÄ…c, a olbrzym z...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.


- To jest Skelwith Hill. Urwisko jest po drugiej stronie brzozowego lasku. W powietrzu rozległ się kobiecy krzyk, a zaraz po nim krzyk mężczyzny.
- Boże! Rebeka!
Kenneth spiął konia do galop. Pierwszy wpadł między drzewa i gnał z niebezpieczną prędkością, leżąc płasko przy szyi konia, aby nie zrzuciły go gałęzie brzóz Kiedy pędził między drzewami, znów usłyszał krzyk Rebeki. Gdy wyjechał spomiędzy brzóz, znajdował się niemal na skraju przepaści. Zatrzymał konia i zobaczył scenę, która zapisała się na trwale w jego pamięci. Zakrwawiony Frazier na pół ciągnął, na pół niósł Rebekę w kierunku przepaści. Jej bezwładne ciało zwisało jak szmaciana lalka, rude włosy i niebieska suknia powiewały na wietrze.
Kenneth zareagował błyskawicznie, zeskakując z konia i krzycząc głośno, żeby zwrócić uwagę Fraziera. Ruszył biegiem przed siebie, wyciągając po drodze pistolet z kieszeni płaszcza.
Frazier zrobił dwa duże kroki na brzeg skały i podniósł Rebekę do góry niczym tarczę.
- Nie zbliżaj się, Kimball.
Kenneth znieruchomiał. Potem opuścił pistolet. Jeśli Frazier zrobi jeden fałszywy krok, on i jego ofiara spadną w przepaść.
- Jeżeli zabijesz Rebekę, jesteś trupem, Frazier. Puść ją i możesz odejść wolno.
Zrobił jeden krok w ich stronę.
- Stój albo zabiję ją i siebie! - zawołał Frazier, rozglądając się wokół dzikim wzrokiem, jak osaczony niedźwiedź.
Kenneth znów się zatrzymał, niepewny, jak postępować z szaleńcem Zniknęła powierzchowna normalność Fraziera i pierwszą ofiarą jego paniki będzie Rebeka. Mimo jej pozornego bezwładu widział przytomny wyraz oczu. Wiedziała, że jest bliska śmierci.
W napiętej ciszy z lasu wyjechał sir Anthony. Zatrzymał konia z twarzą nagle pobladłą na widok córki.
- Dość tych żartów, Malcolm - powiedział z udawanym spokojem, zsiadając z konia. - Przyprowadź Rebekę do mnie.
W twarzy Fraziera zadrżał nerwowo mięsień.
- To nie są żarty, Anthony. Miałem nadzieję, że uda mi się namówić cię do powrotu do prawdziwej sztuki, ale spartaczyłem sprawę. Nic się nie da zrobić. - Spojrzał na Rebekę z wyrazem niezdecydowania na twarzy. - Przynajmniej ona zapłaci za swój udział w zniszczeniu twojej sztuki. Nie powinieneś był zadawać się z kobietami, Anthony. Nadają się tylko do łóżka. Słuchanie ich to trucizna dla prawdziwego artysty.
Sir Anthony pokręcił głową.
- Żadna kobieta nie zatruła moich prac. Ani Helen, ani Rebeka, ani Lavinia. Osobiście odpowiadam za błędy.
- Gdybyś mógł się rozwijać naturalnie, bez przymusu utrzymania rodziny, mógłbyś zostać kolejnym Rafaelem - utrzymywał z uporem Frazier. - Zamiast paru wielkich obrazów stworzyłeś górę śmiecia.
- Nigdy w tej kwestii nie dojdziemy do porozumienia - powiedział sir Anthony, podchodząc ostrożnie do Fraziera. - Na litość boską, nie odbijaj sobie tego na moim jedynym dziecku. Jeśli musisz zrzucić kogoś ze skały, zrzuć raczej mnie.
- Nigdy nie mógłbym cię zranić - odpowiedział Frazier udręczonym głosem. - Jesteś moim przyjacielem. Moim najlepszym przyjacielem.
Na jego twarzy powoli pojawiało się zrozumienie tego, że stracił wszystko, na czym mu zależało: przyjaźń sir Anthony'ego i pozycję w świecie sztuki. Był tchórzem i tyranem i Kenneth wiedział z absolutną pewnością, że Frazier za chwilę ucieknie przed swoim nieszczęściem, skacząc w przepaść i zabierając ze sobą Rebekę z czystej mściwości.
Nie było czasu do stracenia. Gdy Frazier zajęty był rozmową z sir Anthonym, Kenneth niepostrzeżenie podniósł pistolet i wycelował w głowę Fraziera. Było to najlepsze rozwiązanie, choć ryzykował, że zrani Rebekę.
W tej samej chwili, gdy Kenneth nacisnął spust, Frazier podjął decyzję i zrobił niezgrabny krok w stronę przepaści, zmieniając pozycję. Kenneth z przerażeniem zobaczył, że kula uderza Fraziera w ramię tak blisko głowy Rebeki, że o mało jej nie trafiła.
Frazier krzyknął z bólu i odwrócił się, upuszczając Rebekę, która spadła na zbocze, mocno uderzając o ziemię.
I powoli, nieubłaganie, zaczęła toczyć się w dół ku krawędzi.
33Rozpaczliwy krzyk sir Anthony'ego odbił się echem od skalistych wzgórz. Kenneth podbiegł do skały i skoczył w dół. Wylądował na brzuchu, wyciągając prawą rękę do Rebeki. Jej bezwładne ciało leżało poza jego zasięgiem, tuż nad przepaścią.
Przesunął się do przodu i złapał Rebekę za rękę. Przez moment oboje leżeli nieruchomo, rozpłaszczeni na skale. Potem zaczęli zsuwać się w dół.
Kenneth usiłował wbić w ziemię stopy i lewą rękę, kiedy podmuch wiatru rozwiał jej włosy i Kenneth z przerażeniem zobaczył ciemną krew sączącą się przez kasztanowe sploty. Jeśli kula uderzyła najpierw w nią, Rebeka mogła być martwa.
Wyciągnął rękę i chwycił się małego krzaczka, który po chwili wyszedł z ziemi z korzeniami, ale to pozwoliło Kennethowi znaleźć drugi, mocniejszy.
Zbocze było tak strome, że gdyby nie krzak, już zjechaliby w dół, jednakże ramię Kennetha drżało z wysiłku.