Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Człowiek postradałby zmysły, gdyby nie mógł się uwolnić z tego więzienia, wyjść
z niego, zjednoczyć się, w tej czy innej formie z ludźmi, z zewnętrznym światem.
Poczucie osamotnienia wywołuje niepokój; stanowi ono w istocie źródło wszelkiego
niepokoju. Jestem osamotniony znaczy, że jestem odcięty, że nie mogę wykorzystać moich
ludzkich możliwości. Być samotnym to znaczy być bezradnym, nie móc czynnie zmierzyć się ze
światem — rzeczami, ludźmi; to znaczy, że świat może mnie zaataktować, podczas gdy ja nie
mogę się bronić. Tak oto samotność staje się źródłem intensywnego niepokoju. Rodzi ona
nadto uczucie wstydu i winy. I właśnie to poczucie wstydu i winy wyrażone zostało w
biblijnej historii Adama i Ewy. Gdy Adam i Ewa zjedli z „drzewa wiadomości dobrego i
złego", gdy okazali się nieposłuszni (nie ma dobra i zła, jeśli nie ma możliwości
nieposłuszeństwa) - stali się ludźmi; wyzwoliwszy się z pierwotnej zwierzęcej harmonii z naturą spostrzegli, że „byli nadzy" i zawstydzili się. Czyż mamy przyjąć, że mit tak stary i
podstawowy jak ten wyraża pruderyjną moralność dziewiętnastowiecznego spojrzenia na świat
i że najważniejszą rzeczą, jaką ta opowieść chce nam przekazać, jest zakłopotanie pierwszych
rodziców widokiem genitaliów? Przecież chyba nie w tym rzecz, a gdybyśmy chcieli
rozumieć tę opowieść w duchu wiktoriańskim, pominęlibyśmy sprawę zasadniczą, która, jak
się wydaje, przedstawia się następująco: kiedy mężczyzna i kobieta uświadomili sobie swoje
własne i wzajemne istnienie, zdali sobie zarazem sprawę ze swego odosobnienia oraz z tego, że
się od siebie różnią, ponieważ należą do odmiennych płci. I mając świadomość swojego
odosobnienia pozostali sobie obcy, jako że nie nauczyli się jeszcze kochać wzajemnie (na co
wyraźnie wskazuje również fakt, że Adam broni się zrzucając winę na Ewę, zamiast stanąć w
jej obronie). Ś w i a d o m o ś ć l u d z k i e g o o s a m o t ni e n i a b e z p
o n o w n e g o p o ł ą c z e n i a s i ę p r z e z m i ł o ś ć j e s t ź r ó d ł e m
w s t y d u . J e s t z a r a z e m ź r ó d ł e m poc z u c i a w i n y i
n i e p o k o j u .
Tak więc najgłębszą potrzebą człowieka jest przezwyciężenie swego ^odosobnienia,
opuszczenie więzienia samotności. C a ł k o w i t e niepowodzenie w osiągnięciu tego celu
prowadzi do błędu, jako że paniczny lęk przed zupełną izolacją można przezwyciężyć jedynie
przez radykalne wycofanie się ze świata zewnętrznego, aż znika uczucie osamotnienia —
ponieważ świat zewnętrzny, z którego człowiek się wyobcował, przestaje istnieć.
Człowiek wszystkich czasów i kultur staje wobec jednego i tego samego pytania: jak
przezwyciężyć samotność, jak uzyskać poczucie jedności, jak przekroczyć granicę własnego
osobistego życia i znaleźć zadośćuczynienie? Takie samo pytanie stawia sobie człowiek
jaskiniowy, koczownik pasący swe stada, egipski rolnik, fenicki kupiec, rzymski żołnierz,
średniowieczny mnich, japoński samuraj i dzisiejszy urzędnik bądź robotnik fabryczny.
Pytanie jest to samo, jako że wypływa z tego samego źródła: z sytuacji człowieka, z
warunków ludzkiego istnienia. Odpowiedzi mogą być różne. Można odpowiadać oddając cześć
zwierzętom, składając ofiary z ludzi lub dokonując militarnych podbojów, nurzając się w
zbytku, uprawiając ascezę, oddając się z zapamiętaniem pracy lub artystycznej twórczości,
wreszcie pielęgnując w sobie miłość Boga i miłość człowieka. Chociaż istnieje tyle tych
rozwiązań, których zapis tworzy historię człowieka - niemniej jednak liczba ich nie jest
niezliczona. Wprost przeciwnie, jeżeli pominąć drobniejsze różnice dotyczące raczej
drugorzędnych szczegółów niż sedna sprawy, dochodzi się do wniosku, że istnieje tylko
określona liczba odpowiedzi, jakie zostały już udzielone i mogły być udzielone przez
człowieka różnych kultur, w których żył. Historia religii i filozofii stanowi właśnie dzieje
tych odpowiedzi, ich różnorodności, jak również ich ilościowego ograniczenia.
Odpowiedzi te zależą w pewnej mierze od stopnia indywidualizacji osiągniętego przez
dana jednostkę. U niemowlęcia osobowość rozwinięta jest w bardzo nikłym stopniu; wciąż
czuje się ono jednością z matką, nie czuje się samo, dopóki matka jest przy nim. Przed
uczuciem samotności chroni je jej fizyczna obecność, jej piersi i ciało. Dopiero w miarę jak u
dziecka zaczyna wzrastać poczucie odrębności i indywidualności, przestaje mu wystarczać
fizyczna obecność matki, zaczyna narastać potrzeba przezwyciężenia osamotnienia w inny
sposób.
Podobnie cały rodzaj ludzki w okresie swego niemowlęctwa ma poczucie zespolenia z naturą.
Ziemia, zwierzęta, rośliny - wciąż są światem człowieka. Utożsamia się on ze zwierzętami, co
wyraża się noszeniem masek zwierzęcych, oddawaniem czci zwierzęcym totemom lub też
zwierzętom-bogom. Ale w miarę jak rodzaj ludzki uwalnia się z tych pierwotnych więzów,
coraz bardziej oddala się od naturalnego świata, coraz mocniejsza staje się potrzeba
znalezienia nowych dróg ucieczki przed osamotnieniem.
Jedną z metod prowadzących do tego celu jest dążenie do osiągnięcia różnych stanów
orgiastycznych. Mogą mieć one formę wywołanego przez samego człowieka transu, czasem
osiąga się je przy pomocy narkotyków.
Wiele obrzędów szczepów pierwotnych stanowi żywy obraz rozwiązań tego rodzaju. W
krótkotrwałym stanie egzaltacji świat zewnętrzny znika, a wraz z nim znika poczucie własnej
odrębności. Ponieważ obrzędy te praktykowane są wspólnie, dochodzi do tego jeszcze
świadomość stopienia się z grupą, co czyni dane rozwiązanie jeszcze bardziej skutecznym.
Blisko z nimi spokrewnione i często towarzyszące tym stanom orgiastycznym są doznania
seksualne. Orgazm seksualny może wytworzyć stan podobny do transu albo do działania