Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Podobne przekona-
nie było też bardzo rozpowszechnione za granicą.
Póki co dzień 30 stycznia 1933 r. był dniem triumfu. Wieczorem odbyła się
wielka manifestacja hitlerowców na cześć starego prezydenta i nowego kanclerza.
Ambasador francuski Andre Franois-Poncet tak to oddał we wspomnieniach:
"Z tych ludzi, ubranych w brunatne koszule i ciężkie buty, kroczących zdyscypli-
nowanie i śpiewających pełnym głosem, emanuje nadzwyczajny entuzjazm i dy-
namizm. Widzom tworzącym po obu stronach ulicy gęste szpalery udziela się
gwałtowna emocja. Pochód skręca w Wilhelmstrasse i defiluje przed oknami Pre-
zydenta. Starzec stoi tam oparty o laskę, wstrząśnięty potęgą zjawiska, które sam
rozpętał. W sąsiednim oknie widać Hitlera witanego gromem oklasków i burzą
okrzyków".
Trwający przez sześć godzin pochód odbywał się we wzorowym porządku,
którego pilnowała partyjna policja. Hitler już u progu swej państwowej kariery
dał Niemcom to, za czym bardzo tęsknili - nacjonalizm, porządek i gwarancje,
a nawet obowiązek pracy. Dał im też parady, wybujały ceremoniał - pochodnie
wieczorem i flagi w świetle dnia.
WROGOWIE I SOJUSZNICY III RZESZY 169
Koalicyjny gabinet Hitlera - zbudowany z członków NSDAP, konserwatywnej
DNVP Hugenberga i bezpartyjnych - robił wrażenie zdominowanego przez wszyst-
kich, tylko nie przez partię kanclerza. Obawiających się Hitlera uspokajało to, że
na jedenastu członków rządu tylko trzech było z NSDAP (kanclerz, Wilhelm Frick
- minister spraw wewnętrznych i Hermann Góring - minister bez teki), podczas
gdy pięciu było bezpartyjnych z wicekanclerzem Franzem von Papenem na czeJe,
którzy słusznie uchodzili za sympatyzujących z trzema ministrami DNVP, a po-
nadto mających za sobą prezydenta Hindenburga i jego otoczenie.
Dążenie do stworzenia rządu posiadającego większość w Reichstagu wymusi-
ło rozpisanie nowych wyborów, które wyznaczono na 5 marca 1933 r. Kampania
wyborcza toczyła się w atmosferze terroru oraz nadzwyczajnych uprawnień rzą-
du wprowadzonych prezydenckim dekretem 28 lutego, tuż po pożarze Reichsta-
gu. Do dziś trwają spory o to, kto lub co było przyczyną pożaru: czy podpalenia
##dokonał chory umysłowo Holender Marinus van den Lubbe, schwytany na gorą-
cym uczynku i następnie skazany na śmierć (powstałe później specjalne towarzy-
stwo biorące w obronę cześć "kozła ofiarnego" w drobiazgowym dowodzie prze-
konało, że jedna osoba, tym bardziej mało sprawna fizycznie i ułomna umysłowo,
nie mogła wywołać pożaru, który wybuchł w kilku miejscach jednocześnie);
a może dokonaJi tego "komuniści" bułgarscy z Georgi Dymitrowem na czele, któ-
rych później sądzono w Lipsku i musiano uniewinnić; a może jakaś elitarna grup-
ka zaufanych, "dobrych" Niemców niszczących zgniłą demokrację, którą utożsa-
miał gmach parJamentu...
Pozostaje wszakże faktem, że pożar Reichstagu wykorzystano jako pretekst do
rozprawienia się z porządkiem weimarskim. Proces budowy "państwa stanu wy-
jątkowego", co zostało rozpoczęte tuż po zdobyciu władzy utworzeniem Tajnej
Policji Państwowej (Gestapo, skrót od Geheime Staatspolizei), do której rekrutacja
dokonywała się głównie poprzez bojówki partyjne NSDAP, po pożarze Reichsta-
gu nabrał rozmachu. Za filar nowego porządku można uznać dekret "o ochronie
narodu i państwa", który przedłożył Hitler prezydentowi do podpisu 27 marca
,
kiedy Reichstag jeszcze płonął. Najważniejszy fragment tego dokumentu mówił
o czasowym anulowaniu szczegóJnie ważnych artykułów konstytucji, dotyczą-
cych "... wolności osobistej, prawa do swobodnego wyrażania opinii, w tym wol-
ności prasy, stowarzyszeń, zgromadzeń, kontroli listów, telegramów i rozmów
telefonicznych, przeszukań w domach i konfiskaty oraz ograniczenia wolności ...".
Szczególne znaczenie tego uregulowania polegało na tym, że pozostawało ono w
mocy tak długo, jak długo rządził Hitler i jego partia.
Ostatnie dni kampanii wyborczej do Reichstagu przebiegały więc pod prze-
możnym wpływem tego dekretu, umożliwiającego bezkarne napaści na centro-
wych, a zwłaszcza lewicowych kandydatów oraz organizowane przez nich zebra-
nia i wiece. Mimo tak specyficznych warunków walki przedwyborczej hitlerowcy
w dniu głosowania 5 marca 1933 r. uzyskali mniej niż oczekiwali, tylko 44% gło-
sów. Było to jednak zarazem o 11% więcej niż w listopadzie roku zeszłego. Razem