Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
- Szkoda. - Przerwała na chwilę, zamyślona, potem lekko wzruszyła ramionami. - Potraktuj to jako rzadkie przeżycie. Jak często doświadczasz prawdziwej frustracji? Pielęgnuj ją, póki trwa.
- Dopóki trwa - powtórzył, usiłując pocałować ją w rękę, ale Zhenling zdematerializowała swój skiagénos i dłoń Gabriela przeszła przez jej dłoń. Wyprostował się, spojrzał na nią. Wybuchnęła śmiechem.
- Szkoda, że nie widzisz swojej miny - powiedziała. - Rzadko ci się coś takiego zdarza, prawda?
Gabriel uspokoił siebie i syczący, jak czajnik, Deszcz po Suszy.
- Może później wymienimy pocałunki - powiedziała Zhenling, co ukoiło Deszcz po Suszy bardziej, niż potrafił to zrobić Gabriel. Ale teraz chciałabym zapoznać się z chemią twego mózgu.
- Z czym?
- Z poziomem wazopresyny - zaczęła wyliczać na palcach - dopaminy, serotoniny, lecytyny, tiaminy, noradrenaliny, fosfatidylocholiny, endorfiny… wiele tego jest. Kilkanaście. Twoje reno potrafi dokonać takiej analizy?
- Oczywiście - odparł Gabriel - ale nie jestem pewien, czy chciałbym przejść do takiego poziomu intymności, nie wymieniwszy przedtem przynajmniej pocałunku.
Miała poważny wyraz twarzy.
- Jutro mam zamiar zaproponować rozpoczęcie badań wyjaśniających, co sprawia, że Aristoi stają się Aristoi.
- Próbowano to wyjaśnić. Okazało się, że to pojęcie nie da się ująć w formuły. - Wykonał ruch ręką. Nieskazitelna Droga, patrząc na to tak, jakby była wycięta z różowego, przezroczystego kryształu, odpowiedziała gestem. - Spójrz na tych wszystkich ludzi - rzekł Gabriel. - Zdali egzaminy, każdy z nich ma prawo posługiwać się jakąś niebezpieczną techniką i każdy z nich przewodzi jakiejś domenie… ale są indywidualnościami i po latach każda z domen podporządkowuje się jego osobowości… Obywatele zainteresowani muzyką lub architekturą przesiedlają się do mojej domeny, zainteresowani politologią - na terytorium Ikony lub Coetzee’ego, ci, którzy szukają pocieszenia w filozofii, przemieszczają się do domeny Sebastiana, a ty, jak sadzę, musisz mieć u siebie sporo alpinistów. Wiesz, jak ekscentryczni są niektórzy z nas. Cóż możemy mieć ze sobą wspólnego?
- Przypuszczam, że poprzednich badań nie przeprowadzono we właściwy sposób. Albo nie postawiono właściwych pytań.
- Jesteś Ariste i oczywiście możesz badać wszystko, co ci się podoba.
Skłoniła głowę. W jej oczach zamigotało światło.
- To prowadzi do następnej sprawy. Rzeczywiście chciałabym spojrzeć na chemię twojego mózgu. W normalnych warunkach jesteśmy otoczeni przez ludzi, którzy nam ustępują, wszystko nam ułatwiają i bezkrytycznie akceptują nasze opinie. Niektórzy z nas są nawet czczeni jak bogowie.
- O, przestań proszę. - Gabriel uniósł ręce w geście protestu. - Musiałem wymyślić swojej mamie jakieś zajęcie, gdy przestała pracować zawodowo.
- W przeciwieństwie do większości tu obecnych, chętnie ci wierzę. Ale jednak niektórym z nas oddawana jest cześć. Jakie skutki powoduje to w naszych mózgach? Jesteśmy urodzonymi przywódcami - to jedno nas łączy - i wszyscy należymy do naczelnych, nawet ci najbardziej zmodyfikowani. Jesteśmy bardziej autorytarni niż jakikolwiek przywódca stada pawianów. Bardziej niż Ludwik XIV.
- Wolałbym, byś podała cywilizowane przykłady. Nie wiem, którego z tych dwóch wolałbym gościć u siebie w domu, prawdopodobnie pawiana.
- Moi aussi, monseigneur. Le roi, c’est l’etat et un cochon. Ale w takim razie chemia jego mózgu musiała być równie nienormalna jak chemia naszego.
- Zażądam pocałunku, jeśli masz zamiar omawiać chemię mojego mózgu i dokonywać ohydnych porównań.
Podeszła do Gabriela i dość zdecydowanie pocałowała go w usta. Jej oddech miał korzenny posmak. Deszcz po Suszy wpadł w ekstazę. Pozostałe składowe Gabriela były równie wzruszone.
Zhenling cofnęła się szybko. Udało jej się przybrać wyraz twarzy osoby dowcipnej, ale też nieco zarozumiałej.
- Chciałabym - powiedziała - porównać chemię twego mózgu teraz i pod koniec Promocji, a potem za jakieś pół roku. Tutaj kontaktujesz się z równymi sobie, a nie z ludźmi, których, z braku lepszego określenia, nazwę „pośledniejszymi”. Poddany jesteś większej presji, my nie jesteśmy tak ustępliwi, jak ludzie, którzy normalnie nas otaczają… to musi mieć jakiś wpływ na twój umysł.
- I do czego masz zamiar dojść?
- Z twoim umysłem? - Zmrużyła swe skośne oczy. - Bardzo daleko… - Deszcz po Suszy rozpoczął triumfalny taniec. - Ale chyba później. - Cofnęła się, przybrała Postawę Poważania zakłóconą jednak przez niedbały ruch ręki. - Muszę porozmawiać z innymi. Jestem pewna, że zobaczymy się na którymś z przyjęć.
- Muszę wiedzieć, czego dokładnie chcesz z tej analizy mózgu.
- Prześlę ci notatkę i podam, co mnie interesuje.