Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.primo, pójście czyjeś w nocy na cmentarz; secundo, dwukrotne przepłynięcie rzeki; tertio, zeskoczenie z huśtawki? Sądzę nawet, że zgodzicie...Romeo i Julia-streszczenie Scena IIINoc, cmentarz w Weronie...zwierzętom, ponieważ podobnie jak ludzie mogą one odczuwać ból icierpienie, oraz zmniejszenia praw dzieci i starszych ludzi, którym brakujepewnych...Analiza dokumentów XML za pomocą PHP oraz Expat...Wołodyjowski z panem Longinem już zasiedli, rzekł: – Bo waćpan, panie Podbipięta, nie wiesz największej i szczęśliwej nowiny, żeśmy z panem...Budżetowanie ‼od zera" (E...przebudzili się w łonach matek, mając w pamięci całą wiedzę przekazaną im przez przodków...rabiaPrzeżywałem jedno z najbardziej nieoczekiwanych rozstań w życiu...Starsze dzieci i dorośli bardzo często stosują strategię powtarzania (zob...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.


— Co z nim? — spytał Win.
— Wykopią ciało?
— Nadal chcesz tam iść?
Skinąłem głową i szybko się ubrałem. Nie pożegnałem się z Teresę. Omówiliśmy to wcześniej — nie widziała powodu, żeby tam być. Win zamówił limuzynę, która zabrała nas sprzed głównego wejścia i zawiozła na prywatny parking, gdzie przesiedliśmy się do innego samochodu.
— Masz.
Win podał mi mały rewolwer, NAA Black Widów. Spojrzałem na broń.
— Dwudziestkadwójka?
Win zazwyczaj wolał większy kaliber. Na przykład bazookę albo ręczną wyrzutnię rakiet.
— W Zjednoczonym Królestwie obowiązuje surowy zakaz noszenia broni. — Wręczył mi nylonową kaburę na kostkę. — Dlatego dobrze go schowaj.
— Ty też masz taki?
— Wielkie nieba, nie. Chcesz coś większego?
Nie chciałem. Zamocowałem kaburę na kostce. Czułem się, jakbym założył opaskę elastyczną przy grze w kosza.
Kiedy dotarliśmy na cmentarz, oczekiwałem, że będę się czuł bardziej nieswojo, ale nie. Dwaj mężczyźni stali w wykopie, kończąc pracę. Obaj mieli identyczne niebieskie dresy, jakby wzięte z kolekcji noszonej przez moją ciotkę Sophie w Miami. Główną część pracy wykonała wcześniej mała żółta koparka, która teraz stała po prawej, jakby podziwiając swoje dzieło. Dwaj dżentelmeni w dresach mieli tylko oskrobać trumnę z ziemi, otworzyć ją i pobrać kilka próbek, kości lub czegoś, a potem ją zamknąć i zasypać ziemią.
No dobrze, może teraz poczułem się nieswojo.
Było mglisto i dżdżysto. Stałem i patrzyłem w dół. Win również. Było ciemno, lecz nasze oczy oswoiły się już z mrokiem na tyle, by dostrzegać zarysy. Tamci dwaj pochylili się, niemal znikając nam z oczu.
— Mówiłeś, że się czegoś dowiedziałeś.
Kiwnąłem głową.
— Ci ludzie, którzy mnie śledzili, mówili po hebrajsku i znali krav magę.
Krav maga to izraelska sztuka walki.
— I byli dobrzy — dodał Win.
— Wiesz, do czego zmierzam?
— Dobrze śledził, dobrze walczył, uciekli, nie zabiwszy cię, mówili po hebrajsku. — Win kiwnął głową. — Mossad.
— To wyjaśnia tak żywe zainteresowanie.
Jeden z tych dwóch w dole zaklął.
— Jakiś problem?! — zawołał do nich Win.
— Jest zamknięta na cholerny zamek — powiedział tamten. Włączył latarkę. Teraz widzieliśmy tylko trumnę. — Rany koguta, po co? W drzwiach mojego domu nie ma tak porządnego zamka. Próbujemy różnych kluczy.
— Wyłamcie go — polecił Win.
— Na pewno?
— A kto się o tym dowie?
Tamci zaśmiali się z przymusem, jak... no cóż... ludzie rozgrzebujący grób.
— To prawda — rzekł jeden. Win znów skupił uwagę na mnie.
— Dlaczego Rick Collins miałby mieć do czynienia z Mossadem?
— Nie mam pojęcia.
— I dlaczego wypadek samochodowy sprzed dziesięciu lat miałby być tak ważny, że zainteresował izraelskie tajne służby?
— Również nie wiem.
Win zastanawiał się przez chwilę.
— Zadzwonię do Zorry. Może ona nam pomoże.
Zorra, bardzo niebezpieczny transwestyta, który pomagał nam w przeszłości, pod koniec lat osiemdziesiątych pracował dla Mossadu.
— To może coś dać. Załóżmy, że gość, którego uderzyłem stołem, był z Mossadu. To wyjaśniałoby kilka rzeczy.
— Na przykład, dlaczego Interpol tak spanikował, kiedy próbowaliśmy go zidentyfikować — dodał Win.
Pomyślałem chwilkę.
— Tylko że gdyby był z Mossadu, to ten, którego zastrzeliłem, także.
— Jeszcze za mało wiemy — stwierdził Win po chwili namysłu. — Skontaktujmy się z Zorrą i zobaczmy, czego się dowie.
Z dołu dobiegały postękiwania, chrobot i głuche odgłosy uderzeń.
— Mamy to! — krzyknął w końcu jeden z mężczyzn.
Spojrzeliśmy w dół. Światło latarki ukazywało dwie pary rąk unoszące wieko. Tamci sapali z wysiłku. Trumna miała standardowe rozmiary. To mnie zdziwiło. Spodziewałem się mniejszej dla siedmioletniej dziewczynki. Może właśnie w tym rzecz, no nie? Może dlatego nie czułem się jeszcze bardziej nieswojo — ponieważ nie sądziłem, że znajdziemy w niej szkielet siedmiolatki.
Nie miałem ochoty patrzeć, więc się cofnąłem. Przyszedłem tu tylko sprawdzić, aby mieć pewność, że pobrali próbkę z grobu. Cała ta sprawa była dostatecznie zwariowana nawet bez dodatkowych wątpliwości związanych z badaniem DNA. Jeśli da negatywny wynik, nie chciałem, by ktoś powiedział „A skąd wiesz, że pobrali materiał z właściwego grobu?" albo „Może tylko powiedzieli, że rozkopali grób". Chciałem wykluczyć wszelkie możliwe wątpliwości.
— Otworzyliśmy trumnę — oznajmił jeden z kopaczy. Zobaczyłem, że Win patrzy w głąb wykopu. Z dołu przypłynął głos drugiego mężczyzny.
— Słodki Jezu.
I cisza.
— Co jest? — zapytałem.
— Szkielet — odparł Win, wciąż patrząc. — Mały. Zapewne dziecka.
Wszyscy staliśmy jak skamieniali.
— Pobierzcie próbkę — rzekł Win.
—Jaki rodzaj próbki?
— Kość. Kawałek materiału, jeśli jakiś znajdziecie. Umieśćcie je w tych plastikowych torebkach.
W grobie zostało pochowane dziecko. Chyba się tego nie spodziewałem. Spojrzałem na Wina.
— Czy to możliwe, że się myliliśmy?
Win wzruszył ramionami.
— DNA nie kłamie.
— Jeśli więc to nie Miriam Collins, to czyj jest ten szkielet?
— Są jeszcze inne możliwości.
— Takie jak...
— Kazałem jednemu z moich ludzi przeprowadzić małe dochodzenie. Mniej więcej w czasie, gdy zdarzył się ten wypadek samochodowy, zaginęła mała dziewczynka z Brentwood. Ludzie byli pewni, że to sprawka jej ojca, ale nigdy nie odnaleziono ciała. Ojciec do dziś pozostaje na wolności.