Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.
Według Singera, prawa pewnych zwierząt zasługują na
więcej szacunku niż prawa pewnych ludzi.
Singer nie jest jednak wystarczająco konsekwentny w podążaniu za
swoimi przesłankami aż do wypływającego z nich logicznego wniosku, jest
bowiem gorącym egalitarystą. Nie wyjaśnia on wszakże, dlaczego ulga w
cierpieniu powinna być jedynym dobrem moralnym. Filozof Fryderyk
Nietzsche jak zwykle dużo jaśniej niż wszyscy inni pojął konsekwencje
postępu współczesnych nauk przyrodniczych oraz porzucenia koncepcji
godności ludzkiej. Potrafił dostrzec, że z jednej strony, w momencie gdy nie
można już odgrodzić całej ludzkości wyraźną czerwoną linią od reszty świata,
wchodzimy na drogę powrotu do o wiele bardziej zhierarchizowanego
społeczeństwa. Jeżeli istnieje ciągłość pozwalająca na przejście od człowieka
do nieczłowieka, istnieje również ciągłość przejść między ludźmi. Musiałoby
to oznaczać wyzwolenie się jednostek silnych z ograniczeń, które narzuciła
im wiara w Boga czy też w Naturę. Z drugiej strony jednak, reszta ludzkości
domagałaby się zdrowia i bezpieczeństwa - jedynych dostępnych dóbr,
ponieważ wszystkie wyższe cele wyznaczone niegdyś ludziom zostałyby
odrzucone. Jak powiada stworzony przez Nietzschego Zaratustra: „Ma się
swą przyjemnostkę na dzień i swą przyjemnostkę na czas nocy; lecz zdrowie
ceni się nade wszystko. »Myśmy szczęście wynaleźli« - mówią ostatni ludzie i
mrużą oczy”269. Istotnie, powrót hierarchii oraz egalitarne żądania zdrowia,
bezpieczeństwa i ulgi w cierpieniu mogłyby współistnieć w zgodzie, jeżeli
269 Friedrich Nietzsche, Tako rzecze Zaratustra, tłum. Wacław Berent, Gdynia 1991, s.
14.
władcy przyszłości byliby w stanie zapewnić masom wystarczająco wiele
„małych trucizn”, których by się one domagały.
Zawsze uderzało mnie, że sto lat po śmierci Nietzschego jesteśmy dużo
dalej od świata nadludzi czy ostatniego człowieka, niż on sam to
przepowiedział. Nietzsche określił kiedyś Johna Stuarta Milla jako głupca w
związku z jego wiarą, że można mieć coś na kształt moralności
chrześcijańskiej bez wiary w chrześcijańskiego Boga. A jednak w
zlaicyzowanych w przeciągu ostatnich dekad Europie i Ameryce ciągle wierzy
się w koncepcję godności ludzkiej, która oddzieliła się już całkowicie od
swoich chrześcijańskich korzeni. Nie jest to wiara zanikająca: pomysł
wykluczenia jakiejkolwiek grupy ludzi na podstawie ich rasy, płci,
upośledzenia czy właściwie jakiejkolwiek innej cechy z kręgu istot
obdarzonych godnością ludzką ściągnąłby hańbę na każdego polityka, który
z nim wystąpiłby. Jak to ujmuje filozof Charles Taylor: „Uznalibyśmy za
niesłuszne i nieuzasadnione wyznaczenie granic, które nie objęłyby całej
ludzkości”, każdego zaś, kto spróbowałby to uczynić, „natychmiast
zapytalibyśmy, co odróżnia tych w środku od tych, których pozostawiono na
zewnątrz”270. Pogląd o równej godności ludzkiej, oderwany od swoich
chrześcijańskich czy kantowskich korzeni, jest prezentowany z mocą
dogmatu religijnego nawet przez największych materialistów wśród
przyrodników. Trwający spór o status moralny istot nienarodzonych
(będziemy go tu jeszcze rozważać) jest jedynym wyjątkiem od tej ogólnej
zasady.
Powody
trwałości
koncepcji
równej
godności
ludzkiej
są
skomplikowane. Częściowo jest to kwestia siły nawyku oraz tego, co Max
Weber nazwał niegdyś „duchem martwych wierzeń religijnych”, który ciągle
nas nawiedza. Jest to częściowo wynik przypadku historycznego: ostatnim
ważnym ruchem politycznym, który jawnie zaprzeczał założeniu o
powszechności godności ludzkiej, był nazizm, a przerażające skutki rasowej
oraz eugenicznej polityki nazistów były dla kilku pokoleń wystarczającą
szczepionką przeciw takiemu poglądowi.
270 Charles Taylor, Źródła podmiotowości: narodziny tożsamości nowoczesnej, tłum.
Marcin Gruszczyński i in., Warszawa 2001, s. 17.
Innym jednak ważnym powodem trwałości koncepcji powszechnej
godności ludzkiej jest coś, co można nazwać naturą samej natury. Wiele
powodów, dla których kiedyś odmawiano godności ludzkiej pewnym grupom,
zostało zdemaskowanych jako uprzedzenia lub odkryto ich kulturalne czy
środowiskowe uwarunkowania, które można było zmienić. Poglądy, że
kobiety są nadmiernie irracjonalne czy kierują się emocjami w zbyt dużym
stopniu, by brać udział w polityce, czy że imigranci z Europy Południowej
mają mniejsze głowy i są mniej inteligentni niż ci z Europy Północnej, upadły
dzięki naukowemu, empirycznemu podejściu. To, że na Zachodzie po
zniknięciu przywiązania do tradycyjnych wartości religijnych nie upadł
całkowicie porządek moralny, również nie powinno nas dziwić, ponieważ
porządek moralny pochodzi z samej natury ludzkiej, nie musi zaś być jej
narzucony przez kulturę271.
Wszystko to może ulec zmianie wskutek przyszłych osiągnięć