Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.Podczas 2 etapu administrator sieci bada cechy problemów w logicznych warstwach sieci, aby zlokalizować najbardziej prawdopodobną przyczynę awarii...– Zala Embuay? – spytałem, najbardziej oficjalnym tonem, na jaki mnie było stać...Wymyślając lot, NASA miała swoje wyliczenia - chodziło o wytyczenie jak najbardziej ekonomicznej trasy, omijającej obszar wszelkich anomalii powodowanych przez...Renę Mallibeau, najbardziej zapalony winiarz kolonii, wciąż nie znalazł dla swoich winnic terenu o odpowiedniej glebie i nachyleniu, chociaż otwierał ciągle...Podniosła osadzone na zawiasach wieko zdobnie rzeźbionej kasetki z czarnego drewna, w której trzymała swoje najbardziej sekretne dokumenty, i zaczęła...124W drodze na wojnydni drogi od Adrianopola, jeszcze jedno poselstwo powitao Piotra, przekazujc mu pene askawoci sowa cesarza...Otwarcie miało nastąpić o szesnastej, a więc oczekiwano, że wszystkie punkty, od pod- rzędnego baru przekąskowego po najbardziej wymyślną karuzelę,...Czerwony dom opowiadał o burzliwym życiu tajemniczego osobnika, który obrabowywał sklepy z zabawkami i muzea, a skradzionym lalkom i marionetkom wydłubywał oczy,...Przyglądając się bliżej skrajnym przypadkom aspołecznego zamknięcia się w sobie, zauważymy przejawy "anty badawczego" zachowania się w ich najbardziej...tego stopnia, że nie może już dłużej czekać? Jeszcze jedno nieszczęście! Przerażało go to tym bardziej, że miał zdecydowany sąd o tym małżeństwie...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

Ktoś, z kim czułem się już mocno związany, z kim spodziewałem się dotrzeć do celu, porzucał mnie teraz na środku drogi. Na cuchnącym smarami dworcu kolejowym. I kazał mi słuchać tego z zamkniętymi oczyma.
- Nie lubię pożegnań - podjął Petrus. - Jestem Włochem, a Włosi są uczuciowi. Jednak prawo nakazuje, abyś samodzielnie odnalazł miecz - jedynie w ten sposób uwierzysz we własne siły. Przekazałem ci wszystko, co miałem przekazać. Pozostało nam już tylko ćwiczenie Tańca, którego nauczę cię teraz, żebyś mógł wykonać je jutro, gdy będziemy odprawiać rytuał.
Zamilkł na chwilę, po czym dodał jeszcze:
- Kto szuka chwały, niechaj znajdzie ją w chwale Pańskiej. Możesz otworzyć oczy.
Petrus siedział spokojnie na schodkach lokomotywy. Wolałem się nie odzywać, bo jako Brazylijczyk również łatwo się wzruszałem. Lampa rtęciowa, która świeciła nad nami, zaczęła migać, gdzieś w dali gwizdał pociąg, obwieszczając rychły przyjazd. I wtedy Petrus nauczył mnie ĆWICZENIA TAŃCA.
- I jeszcze jedno - dodał, patrząc mi prosto w oczy. - Kiedy wróciłem z pielgrzymki, namalowałem ogromny obraz przedstawiający wszystko, co mi się przydarzyło. To droga zwykłych ludzi, toteż i ty możesz tak zrobić, jeśli zechcesz. A jeżeli nie umiesz malować, spisz to lub wyraź poprzez balet. W ten sposób ludzie, gdziekolwiek są, będą mogli przemierzyć Szlak Świętego Jakuba, Drogę Mleczną, niezwykłą Camino de Santiago.
Pociąg, który przed chwilą gwizdał, wtoczył się na dworzec. Petrus skinął mi ręką i wsiadł do wagonu. A ja zostałem pośród zgrzytu hamulców i kół trących o stalowe tory, próbując rozszyfrować zagadkę Drogi Mlecznej nad moją głową, jej gwiazd, które przywiodły mnie tutaj i które, zawsze milczące, spoglądały na człowieczą samotność i zmienne losy.
ĆWICZENIE TAŃCA
Odpręż się. Zamknij oczy.
Przypomnij sobie pierwsze piosenki, jakie słyszałeś w dzieciństwie. Nuć je w myśli. Kolejno pozwalaj, by wybrana część twojego dala - nogi, brzuch, ręce, głowa itd. - ale tylko ta wybrana część, tańczyła w rytm nuconej melodii.
Po pięciu minutach przestań śpiewać i wsłuchaj się w otaczające dźwięki. Skomponuj z nich melodię i tańcz, teraz już całym ciałem. Nie myśl o niczym szczególnym, postaraj się tylko zapamiętać obrazy, które spontanicznie pojawią się przed twymi oczyma.
Taniec jest jedną z najdoskonalszych form kontaktu z nieskończoną inteligencją.
Czas wykonywania ćwiczenia: piętnaście minut.
Nazajutrz w skrzynce hotelowej mojego pokoju znalazłem tylko krótką wiadomość: „Godzina 7 wieczorem, zamek templariuszy”.
Przez resztę popołudnia błądziłem bez celu. Kilka razy obszedłem uliczki Ponferrady, wciąż patrząc w dal, w stronę zawieszonej na wzgórzu budowli - zamku, do którego miałem udać się o zmierzchu. Templariusze zawsze pobudzali moją wyobraźnię, a zamek w Ponferradzie nie był jedynym ich śladem na Camino de Santiago. Zakon założyło dziewięciu rycerzy, którzy postanowili nie wracać z wyprawy krzyżowej. Wkrótce ich wpływy ogarnęły całą Europę, wywołując na początku tego tysiąclecia istną rewolucję obyczajową. Podczas gdy lwia część szlachty myślała wyłącznie o bogaceniu się kosztem pracy poddanych, templariusze poświęcali życie i majątek, służąc mieczem ochronie pielgrzymów podążających do Jerozolimy; zakonnicy-rycerze wskazywali wzór życia duchowego, którego celem było dążenie do mądrości.
W roku 1118 Hugon z Payns wraz z ośmioma innymi rycerzami stanął na dziedzińcu starego, opuszczonego zamczyska, by ślubować miłość do ludzi. W dwa wieki później istniało ponad pięć tysięcy komandorii rozrzuconych po całym ówczesnym świecie. Zakon godził dwa style życia, dotąd, jak się wydawało, całkowicie nieprzystawalne - rycerski i religijny. Donacje członków zakonu oraz tysięcy wdzięcznych pielgrzymów pozwoliły templariuszom błyskawicznie zgromadzić nieoszacowane bogactwa, a majątek ten często służył wypłacaniu okupów za wolność możnych chrześcijan pojmanych przez muzułmanów. Uczciwość tych kawalerów była tak nieskazitelna, że królowie i szlachta powierzali im swe dobra, podróżując jedynie z dokumentem poświadczającym posiadanie owego majątku. Taki dokument można było wymienić w każdym zamku templariuszy na odpowiednią sumę. Z niego zrodziły się funkcjonujące do dziś weksle trasowane.