X

Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.Nauczyciel-wychowawca - podmiot wychowaniaKim jest? Kim być może? Kim być powinien nauczyciel-wychowawca jako podmiot wychowania i jednocześnie...Gdy zakoDczyB si sezon oratoryjny 1750, w ramach kt�rego prawykonana zostaBa Teodora, Handel po raz ostatni wyprawiB si do Rzeszy, kt�rej granice przekroczyB akurat w dniu [mierci Bacha (niewiele wcze[niej i jego |ycie znalazBo si podobno w niebezpieczeDstwie -w zwizku z wypadkiem powozu, kt�rym podr�|owaB przez Holandi)Ponieważ widzimy wielkość i status jako wzajemnie powiązane, niektórzy mogą ciągnąć zyski z zastępowania statusu samą wielkością...quanto - o ilequantum - ile, o ilequapropter - dlategoquare - dlaczegoquasi-jak by, jakobyquatenus - dok�d; o ile; jako �equater - cztery razy,...I czyz surowe zakazy i wyjasnianie chlopczykom, jako kobieta rozsiewa grzech, bo jest istota nieczysta, czyz nie musza wlasnie podniecac niezdrowej wyobrazni? Ale...Spotykane czasami okre�lenie zachowania si� d�u�nika polegaj�ce na wydaniu rzeczy wierzycielowi jako ��wiadczenie rzeczy" nie jest wyra�eniem �cis�ym i mo�e by�...Goracy zwolennik samodzielnosci, James uwazal, ze wola odgrywa podstawowa role w osobistym rozwoju, i opisywal ja jako "decydujacy czynnik, z ktorego moze wyniknac...Decyzję zorganizowania Polenlagrów powziął w połowie roku 1942 Hein-rich Himmler, a administrowanie obozami zlecono Volksdeutsche Mittelstelle (VoMi) jako...Davida Coverdale'a - ten zwi�zek okaza� si� rzeczywi�cie niezwykle trwa�y, jako �eorganista, opr�cz rzecz jasna szefa, przez najbli�sze sze�� lat pozostanie...Wewnątrz SDelegate metoda identyfikowana przez przekazany parametr jest określana jako Write, a po wyświetleniu prostego komuni-katu CallDelegate wywołuje...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

.."
Klucznik na to s�owo
Pobladn��, pochyli� si�, i cia�a po�ow�
Wygi�ty naprz�d, stan��, zwis� na jednej nodze,
Jak g�az lec�cy z g�ry, zatrzymany w drodze.
Oczy roztwiera�, usta szeroko rozszerza�
Gro��c bia�ymi z�by, a w�sy naje�a�;
Rapier z r�k upuszczony przy ziemi zatrzyma�
Kolanami, i g�owni� praw� r�k� ima�
Cisn�c j�; rapier, z ty�u za nim wyci�gniony,
D�ugim, czarnym swym ko�cem chwia� si� w r�ne strony
I Klucznik by� podobny rysiowi rannemu,
Kt�ry z drzewa ma skoczy� w oczy my�liwemu,
Wydyma si� k��buszkiem, mruczy, krwawe �lepie
Wyiskrza, w�sy rusza i ogonem trzepie.
"Panie R�baj�o, rzek� Ksi�dz, ju� mi� nie zatrwo��
Gniewy ludzkie, bo jestem ju� pod r�k� Bo��;
Zaklinam ci� na imi� Tego, co �wiat zbawi�
I na krzy�u zab�jcom swoim b�ogos�awi�,
I przyj�� pro�b� �otra: by� si� udobrucha�
I to, co mam powiedzie�, cierpliwie wys�ucha�;
Sam przyzna�em si�, musz� dla ulgi sumnienia
Pozyska�, a przynajmniej prosi� przebaczenia;
Pos�uchaj mej spowiedzi; potem zrobisz sobie
Ze mn�, co zechcesz". I tu z�o�y� r�ce obie
Jak do pacierza; Klucznik cofn�� si� zdumiony,
Uderza� r�k� w czo�o i rusza� ramiony.
A Ksi�dz zacz�� sw� dawn� z Horeszk� za�y�o��
Opowiada�, i swoj� z jego c�rk� mi�o��,
I swe z tego powodu z Stolnikiem zatargi.
Lecz m�wi� nieporz�dnie, cz�sto mi�sza� skargi
I �ale we sw� spowied�, cz�sto rzecz przecina�,
Jak gdyby ju� j� ko�czy�, i znowu zaczyna�.
Klucznik, dzieje Horeszk�w znaj�cy dok�adnie,
Ca�� t� powie��, chocia� spl�tan� bez�adnie,
Porz�dkowa� w pami�ci i dope�nia� umia�;
Lecz S�dzia wielu rzeczy zgo�a nie rozumia�.
Oba pilnie s�uchali pochyliwszy g�owy,
A Jacek m�wi� coraz wolniejszymi s�owy
I cz�sto zarywa� si�.
* * *"
Wszak sam wiesz, Gerwaze�ku, jak Stolnik zaprasza�
Cz�sto mnie na biesiady; zdrowie moje wnasza�.
Krzycza� nieraz, do g�ry podni�s�szy szklenic�,
�e nie mia� przyjaciela nad Jacka Soplic�;
Jak on mnie �ciska�! Wszyscy, kt�rzy to widzieli,
My�lili, �e on ze mn� dusz� si� podzieli.
On przyjaciel? on wiedzia�, co si� wtenczas dzia�o
W duszy mojej!
" * * *
Tymczasem ju� szepta�a o tym okolica,
Jaki taki gada� mi: "Ej, panie Soplica,
Daremnie konkurujesz; dygnitarskie progi
Za wysokie na Jacka podczaszyca nogi".
Ja �mia�em si� udaj�c, �e drwi�em z magnat�w
I z c�rek ich, i nie dbam o arystokrat�w;
�e je�li bywam u nich, z przyja�ni to robi�,
A za �on� nie pojm�, tylko r�wn� sobie.
Przecie bod�y mi dusz� do �ywca te �arty;
By�em m�ody, odwa�ny, �wiat by� mnie otwarty
W kraju, gdzie, jako wiecie, szlachcic urodzony
Jest zar�wno z panami kandydat korony!
Wszak�e T�czy�ski niegdy� z kr�lewskiego domu
��da� c�ry, a kr�l mu odda� j� bez sromu.
Soplic�w czy� nie r�wne T�czy�skim zaszczyty
Krwi�, herbem, wiern� s�u�b� Rzeczypospolitej!
* * *"
Jak �atwo mo�e cz�owiek popsu� szcz�cie drugim
W jednej chwili, a �yciem nie naprawi d�ugim!
Jedno s�owo Stolnika, jak�e by�my byli
Szcz�liwi! kto wie, mo�e dot�d by�my �yli,
Mo�e i on przy swoim kochanym dzieci�ciu,
Przy swojej pi�knej Ewie, przy swym wdzi�cznym zi�ciu
Zestarza�by spokojny! mo�e wnuki swoje
Ko�ysa�by! teraz co? nas zgubi� oboje,
I sam - i to zab�jstwo - i wszystkie nast�pstwa
Tej zbrodni, wszystkie moje biedy i przest�pstwa!...
Ja skar�y� nie mam prawa, ja jego morderca,
Ja skar�y� nie mam prawa, przebaczam mu z serca,
Ale i on...
* * *"
�eby ju� raz otwarcie by� mnie zrekuzowa�,
Bo zna� nasze uczucia; gdyby nie przyjmowa�
Mych odwiedzin; to kto wie? mo�e bym odjecha�,
Pogniewa� si�, po�aja�, w ko�cu go zaniecha�,
Ale on, chytrze dumny, wpad� na koncept nowy:
Udawa�, �e mu nawet nie przysz�o do g�owy,
�eby ja m�g� si� stara� o zwi�zek takowy.
A by�em mu potrzebnym, mia�em zachowanie
U szlachty, i lubili mnie wszyscy ziemianie.
Wi�c on niby mi�o�ci mojej nie dostrzega�,
Przyjmowa� mnie jak dawniej, a nawet nalega�,
Abym cz�ciej przyje�d�a�; a ilekro� sami
Byli�my, widz�c oczy me przy�mione �zami
I pier� zbyt pe�n� i ju� wybuchn�� gotow�,
Chytry starzec, wnet wrzuci� oboj�tne s�owo
O procesach, sejmikach, �owach...
* * *"
Ach, nieraz przy kieliszkach, gdy si� tak rozrzewnia�,
Gdy mi� tak �ciska� i o przyja�ni zapewnia�,
Potrzebuj�c mej szabli lub kreski na sejmie,
Gdy musia�em nawzajem �ciska� go uprzejmie,
To tak we mnie z�o�� wrza�a, �e ja obraca�em
�lin� w g�bie, a d�oni� r�koje�� �ciska�em,
Chc�c plun�� na t� przyja�� i wnet szabli dosta�;
Ale Ewa, zwa�aj�c m�j wzrok i m� posta�,
Zgadywa�a, nie wiem jak, co si� we mnie dzia�o,
Patrzy�a b�agaj�ca, lice jej blednia�o;
A by� to taki pi�kny go��bek, �agodny,
I wzrok mia�a uprzejmy taki! tak pogodny!
Taki anielski, �e ju� nie wiem, ju� nie mia�em
Odwagi zagniewa� j�, zatrwo�y� - milcza�em.
I ja, zawadyjaka s�awny w Litwie ca�ej,
Co przede mn� najwi�ksze pany nieraz dr�a�y,
Com nie �y� dnia bez bitki, co nie Stolnikowi,
Ale bym si� pokrzywdzi� nie da� i kr�lowi,
Co we w�ciek�o�� najmniejsza wprawia�a mi� sprzeczka,
Ja wtenczas, z�y i pjany, milcza� jak owieczka!
Jak gdybym Sanktissimum ujrza�!
* * *"
Ile� to razy chcia�em serce me otworzy�
I ju� si� nawet przed nim do pro�b upokorzy�,
Lecz spojrzawszy mu w oczy, spotkawszy wejrzenia
Zimne jak l�d, wstyd mi by�o mojego wzruszenia;
�pieszy�em znowu jak najzimniej dyskurowa�
O sprawach, o sejmikach, a nawet �artowa�.
Wszystko to prawda z pychy, �eby nie ubli�y�
Imieniowi Soplic�w, �eby si� nie zni�y�
Przed panem pro�b� pr�n�, nie dosta� odmowy,
Bo jakie� by to by�y mi�dzy szlacht� mowy.
Gdyby wiedziano, �e ja, Jacek...
* * *"
Soplicy Horeszkowie odm�wili dziewk�!
�e mnie, Jackowi, czarn� podano polewk�!
"W ko�cu sam ju� nie wiedz�c, jak sobie poradzi�,
Umy�li�em ze szlachty ma�y pu�k zgromadzi�
I opu�ci� na zawsze powiat i Ojczyzn�,
Wynie�� si� gdzie na Moskw� lub na Tatarszczyzn�
I zacz�� wojn�. Jad� po�egna� Stolnika,
W nadziei, �e gdy ujrzy wiernego stronnika,
Dawnego przyjaciela, prawie domownika,
Z kt�rym pi� i wojowa� przez tak d�ugie lata,
Teraz �egnaj�cego i k�dy� w kraj �wiata
Jad�cego - �e mo�e starzec si� poruszy
I poka�e mi przecie� troch� ludzkiej duszy,