Strona startowa Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.– Jak ci na imię, pięknotko?Odpowiedziała mi niskim głosem:– Na imię mi Merit i nie jest tu w zwyczaju nazywać mnie pięknotką, jak to robią...– A tutejsiście? – Nie – odpowiedział na migi starzec – Zaś może z Mazowsza? – Tak...RegułyJeśli przyjrzysz się specjalizacji char_traits dla typu wchar_t, zauważysz, że jest onpraktycznie identyczny jak odpowiednik dla typu char:4...Nie znosił symulowania ataku kryszain, straszliwego bólu gło­wy połączonego z uczuciem dezorientacji, nie mającego odpowied­nika w jakiejkolwiek...– Nie jestem pewien – odpowiedział Fenton...Renę Mallibeau, najbardziej zapalony winiarz kolonii, wciąż nie znalazł dla swoich winnic terenu o odpowiedniej glebie i nachyleniu, chociaż otwierał ciągle...Jeden tylko may Woodyjowski cierpia nad tym niemao, a gdy Skrzetuski prbowa wla mu otuch w serce, odpowiedzia:- Dobrze tobie, bo gdy jeno zechcesz, Anusia...Ciało zniszczyć jest łatwo, a w przypadku obrony własnej lub bliźnich, zwłaszcza zależnych od naszej opieki (odpowiadam ci, bo znów pytasz o wojny twojego narodu;...- Dodger! - głos Teresy był odpowiednio karcący, ale Dodger dostrzegł aluzję w jej tłumionym uśmiechu...- Może jest żywa, a może zamieszkał w niej duch twojego brata - odpowiedziała znachorka...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.

Zamiast konkretnego sklepu z biżuterią czy z warzywami, mamy, jak postanowił, ideę sklepu i podobnie ideę mostu, ideę chmury, ideę krzesła... Wszystkie te idee istnieją w naszym umyśle od urodzenia i dostępne są wyłącznie poprzez myśl. Doświadczenie jest złudzeniem, natomiast idee są wieczne i niezmienne - są jedyną dostępną pewną wiedzą.
Teoria idei wzbudza tak wiele wątpliwości, że u większości dzisiejszych filozofów poświęca się jej co najwyżej skrótową wzmiankę. Nie będziemy się dłużej nad nią rozwodzić; wspomnimy jedynie o dwóch problemach. Po pierwsze, Platon pomylił częściową sprzeczność ze sprzecznością całkowitą, widząc harmonię pomiędzy niezbyt wysokim i niezbyt niskim jako konflikt między wysokim i niskim. Ten błąd doprowadził go do stworzenia idei. Po drugie, usunął ze świata stopniowanie i tym samym go odrealnił.
Daniel McNeill i Paul Freiberger, Logika rozmyta
 
Czysta siła woli
 
Lexa Thatcher i Ellen Leeuwenhoek znalazły się na Lądowisku Sterowców Fonda na peryferiach Newark następnego ranka o jedenastej. CNN miał wiele takich lądowisk rozmieszczonych strategicznie na sześciu kontynentach, ale to w Newark było największe, większe nawet niż flagowe lądowisko w Atlancie.
Kiedy Ellen wjechała swym citroenem na miejsce parkingowe oznaczone TYLKO DLA PRASY, mogły ujrzeć sterowiec klasy Pulitzer, który właśnie wystartował i kierował się w stronę płonącej fabryki chemicznej w Trenton. Pulitzery były ”wołami roboczymi” floty CNN - ich trzyosobowa załoga składała się z pilota, operatora kamer i reportera komentatora. Mieli tu także mniejszy model - Gonzo, jednomiejscowy sterowiec ”kamikadze”, szybki i zwrotny jak helikopter, a także większe Murrowsy, mieszczące w gondoli dodatkowo dziennikarza analityka i dwóch komentatorów politycznych. Żaden z nich nie spełniał wymagań Lexy: potrzebowała najmocniejszego z dostępnych aerostatów, o udźwigu przekraczającym tonę - Hearsta.
- Jest tu ”Jane” - oznajmiła Ellen, wskazując olbrzymi kształt nieopodal. - Napełniona do startu. Potrzebujemy tylko pozwolenia, aby ją wypożyczyć.
- Dostaniemy - stanowczo stwierdziła Lexa. - Mam list żelazny od Teda Turnera.
- Masz list żelazny od świętej pamięci Teda Turnera. Teraz, kiedy przesiadł się w Atlancie na swój ostatni samolot, jego nazwisko może już nie otwierać wszystkich drzwi; załoga naziemna może odmówić.
- Nie mogą mi odmówić - Lexa była uparta.
- Mam tutaj coś - rzekła Ellen. Pochyliła się i wyciągnęła ze schowka broń. Podała go Leksie.
Lexa gapiła się na porcelanowo szary samopowtarzalny pistolet, jakby po raz pierwszy widziała broń palną.
- Co to takiego?
- Bodajże magnum.44 - odpowiedziała Ellen. - Jest odlany z niemetalicznego polimeru, możemy więc przemycić go przez posterunki ochrony.
- A co z nim zrobimy?
Ellen z zakłopotaniem wzruszyła ramionami.
- Obsługa naziemna może się nie zgodzić - powtórzyła.
Lexa, trzymając pistolet, jakby był przedmiotem przywiezionym z obcej planety, zapytała:
- Jest nabity?
- Nie bądź głupia. Jesteśmy pacyfistkami, no nie? Jeśli rzeczywiście musimy strzelić z pistoletu, oznacza to, że nie używamy go we właściwy sposób.
- Ale skąd go w ogóle wytrzasnęłaś?
- Z Waszyngtonu. Jeden z członków sztabu wyborczego republikanów ma takie hobby: zbiera i wymienia sławne narzędzia zbrodni. Strzelba Charlesa Whitmana, kolekcja zatrutych pierścieni Jima Jonesa i tego typu rzeczy. Trochę to niezdrowe.
- A tym kogo zamordowano?
- Nikogo. Ten służy do celowania. Powiedział, że strzela z niego do nietoperzy na swoim rancho w Teksasie. Zostawił go w samochodzie, no to sobie wzięłam.
- Cóż - powiedziała Lexa, gładząc jej dłoń. - Dzięki, że pomyślałaś, Kinky, ale nie skorzystam. Nie w moim stylu.
- Więc jak sobie poradzimy? - spytała Ellen. - Jeśli nie będą nam chcieli dać sterowca?
- Tak jak zawsze, kiedy czegoś chcemy. Czystą siłą woli. - Lexa miała już włożyć pistolet z powrotem do schowka, lecz tknięta namysłem wstrzymała rękę. - Chociaż wiesz co...
- Co?
- Jest sposób, żeby go wykorzystać, nikomu nim nie grożąc.
- Mów.
Lexa wsunęła broń do torebki.
- Trzymaj kciuki, żeby w hangarze byli dzisiaj odpowiedni ludzie.
- Co zamierzasz?
- Obniżyć moje standardy etyczne do poziomu australijskiego brukowca.
- Innymi słowy, zrobić z igły kurewsko duże widły.
- Tak jest. - Lexa cmoknęła Ellen w policzek. - Ufasz mi?
- Zawsze.
- Świetnie. Idziemy po sterowiec.
 
GAS
 
- No - powiedziała Joan.
- No - powiedziała Kite.
- No to teraz wiemy.
Teraz wiedziały. Gapiąc się na siebie poprzez kuchenny stół, wyglądały jak zamroczone. Powodem był po części brak snu, po części wypalony podczas tego czuwania karton marlboro, głównie zaś fakty, o których się dowiedziały; albo prawdopodobnie się dowiedziały, ponieważ historia ujawniona przez tajne akta Hoovera w kilku punktach wyglądała na naciąganą. Joan skombinowała inny komputer z modemem - nie takie cudo jak jej Cray, ale nadający się do użytku - i podłączyła się do kilku baz danych, by sprawdzić kilka faktów. To, co dało się sprawdzić, w istocie potwierdziło się, a całościowy obraz obejmował o wiele więcej niż tylko śmierć Ambersona Teanecka.
- ”Naucz się rozluźnić i czekać na olśnienie” - zacytowała Joan. - Czy to miałaś na myśli?
Kite pokręciła głową.