Strona startowa Ludzie pragnÄ… czasami siÄ™ rozstawać, ĹĽeby mĂłc tÄ™sknić, czekać i cieszyć siÄ™ z powrotem.– Jak ci na imiÄ™, piÄ™knotko?OdpowiedziaĹ‚a mi niskim gĹ‚osem:– Na imiÄ™ mi Merit i nie jest tu w zwyczaju nazywać mnie piÄ™knotkÄ…, jak to robiÄ…...Uranos być moĹĽe nie byĹ‚ zaĹ‚amany, ale na pewno wstrzÄ…Ĺ›niÄ™ty na tyle by krzyknąć: - DiabeĹ‚!- Tak samo nazywaĹ‚o mnie wielu z tych, ktĂłrzy przeszli te drzwi -...Szacowny Cornelius (Malajowie nazywali go „Inczi Neljus” z grymasem dajÄ…cym wiele do myĹ›lenia) byĹ‚ czĹ‚owiekiem, ktĂłrego spotkaĹ‚ wielki zawĂłd...* * *Pierre, WszystkowidzÄ…ca Donna oraz Su Ang opowiadajÄ… Amber o tym, czego siÄ™ dowiedzieli o bazarze – tak nazywajÄ… przestrzeĹ„, okreĹ›lanÄ… przez ducha...tego stanu, ktĂłry nazywamy Ĺ›mierciÄ… -poniewaĹĽ fizyczna Ĺ›wiadomość staje siÄ™ nieĹ›wiadoma otaczajÄ…cych jÄ… warunkĂłw, chyba ĹĽe sÄ… one okreĹ›lone...Gdy zakoDczyB si sezon oratoryjny 1750, w ramach którego prawykonana zostaBa Teodora, Handel po raz ostatni wyprawiB si do Rzeszy, której granice przekroczyB akurat w dniu [mierci Bacha (niewiele wcze[niej i jego |ycie znalazBo si podobno w niebezpieczeDstwie -w zwizku z wypadkiem powozu, którym podró|owaB przez Holandi)PĹ‚aski-stan-naprężenia-o-taki-stan PĹ‚aski stan naprężenia o taki stan, dla ktĂłrego wszystkie jego skĹ‚adowe leĹĽÄ… w jednej pĹ‚aszczyĹşnie, np...W toku dalszych wywodów dyscypliny naukowe będziemy też^ nazywali po prostu „naukami"...Dom Clearych dzieliĹ‚a od Wahine odlegĹ‚ość piÄ™ciu mil, nic wiÄ™c dziwnego, ĹĽe kiedy Meggie zobaczyĹ‚a w oddali sĹ‚upy telegraficzne, nogi, z ktĂłrych opadĹ‚y...dynamiczna struktura oparta na ukĹ‚adzie sieci nazywana jest kognitem ( co- gnit)...
 

Ludzie pragną czasami się rozstawać, żeby móc tęsknić, czekać i cieszyć się z powrotem.


(Kazanie na święto Trzech Króli; jw.)
I mówi pirzwej siedzącym „wstań", jiż się k dobrem[u] obleniają cztwiorodla:
iż na będące dobro nie glądają,
iż [w] wrzemiennem dobrze lubują,
iż czego jim dojć, nie pamiętają,
iż o sobie nijedne piecze nie jimają.
(Kazanie na dzień św. Katarzyny; jw.)
Paralelizm składniowy, rytmizacja tekstu oraz wiązanie jego cząstek rymami to cechy objęte sztuką dyktowania i podsuwane przez wzory artystycznej prozy łacińskiej. Koresponduje z nimi dbałość o urozmaicanie środków ekspresji językowej, czego przejawem może być stosowanie synonimów, zauważalnych zwłaszcza w seriach symetrycznych członów zdaniowych wykazujących współbrzmienie. Autor najwyraźniej starał się unikać powtórzeń poprzez wprowadzanie wyrazów bliskoznacz-DJ • .n?" bł?dny /grzeszny; cyrkiew / kościół; domieścić / dowieść ( = doprowadzić); odarżeć/ otrzymać; wyprawiać / znamionać / znamionować ( = oznaczać, wykładać).
Powtórzmy, że zarówno dobór materii kaznodziejskiej, jak intelektualizm jej ujęcia oraz abstrakcyjno-erudycyjny tok wykładu, przy jednoczesnym ograniczeniu e etnentu narracyjno-obrazowego — świadczą wymownie o tym, iż pisarz świadomie
309
Cz. II. Piśmiennictwo łacińskie i polskie XIII-XIV wieku. Twórczość w języku polskim
tworzył dzieło elitarne, adresowane do uczonego audytorium. Dostosowywanie treści kazań do możliwości percepcyjnych słuchaczy należało do powszechnie obowiązujących dyrektyw ars praedicandi. Wykład doktrynalny mógł być kierowany do wykształconych i odpowiednio przygotowanych odbiorców, nie znajdował natomiast zastosowania w popularnych homiliach przeznaczonych dla wiernych w parafii. Analiza kompozycji, wspartej na podręcznikowym schemacie (według ars praedicandi), oraz formy stylistyczno-językowej kształtowanej zgodnie ze sztuką dyktowania — utwierdza nas jeszcze w tym przekonaniu. Widoczne przejawy dbałości twórcy o kunszt wypowiedzi zdają się świadczyć, że liczył on na akceptację słuchaczy odznaczających się dużą wrażliwością artystyczną, a może nawet świadomych zasad sztuki pisarskiej.
Ułożenie i zapisanie w języku narodowym kazań intelektualnych i artystycznych, a więc przeznaczonych dla wyrobionych umysłowo, a zarazem czujnych estetycznie odbiorców, może wydać się zdarzeniem dość niezwykłym na tle owych czasów. W końcu XIII lub na początku XIV wieku, kiedy to powstał zapewne oryginał zbioru, nawet popularne homilie dla mas wiernych były zapisywane wyłącznie po łacinie; przypomnijmy tu zbiór wypełnionych exemplami kazań de sanctis Peregryna z Opola. Język polski pojawiał się tylko w akcie mowy. Głoszącemu kazanie mogły być potrzebne jedynie glosy odnoszące się do pojedynczych wyrazów czy zwrotów — tak częste w czasach późniejszych, zwłaszcza w XV wieku. Może więc polskie dzieło powstało na specjalne zamówienie jakiegoś elitarnego środowiska? Może adresatkami nauk moralnych miały być skupione w jakimś klasztorze kobiety, a tekst pisany kazań służył im do wspólnej lektury? A może zapotrzebowanie na dzieło w języku narodowym zgłaszało otoczenie książęce?
Fenomen Kazań świętokrzyskich nie jest wszakże zupełnie osamotniony na tle swej epoki. Przypuszczalnie w zbliżonym czasie inny nieznany artysta ułożył dwie kunsztowne strofy początkowe Bogurodzicy. Jeśli wierzyć anonimowemu autorowi żywota św. Kingi, starosądeckie klaryski mniej więcej współcześnie odśpiewywały psalmy przełożone na język polski przez jakiegoś utalentowanego tłumacza. Wyławiane ze strumienia przeszłości incydentalne zdarzenia zdają się układać w obraz wprawdzie zatarty i mgławicowy, ale nie pozbawiony wewnętrznej logiki. Wszystko zdaje się wskazywać na to, że nadszedł czas świadomego rozwijania i kształcenia języka, a zarazem wprowadzania narodowej mowy zarówno do rytuału religijnego, jak do arsenału dzieł literackich godnych utrwalenia pismem. Kazania leżą u początków polskiej prozy artystycznej.
VII. ŚWIECKA TWÓRCZOŚĆ ORALNA